Jak zachować młody wygląd na lata? Odpowiedzi na to pytanie szukało wielu. Niektórzy producenci kosmetyków twierdzą, że ją znaleźli…
Spowolnić procesy starzenia, a nawet je cofnąć, usunąć celulit w dwa tygodnie i to bez diety, wygładzić i ujędrnić skórę przez jedną noc. Czy to możliwe? Po przeczytaniu etykiet kilku kosmetyków w drogerii czy aptece wszystko wydaje się możliwe! Reklamy kremów, balsamów i innych tego typu preparatów coraz śmielej szafują obietnicami wiecznej młodości i urody. Przeciętny konsument bez wiedzy kosmetologicznej czy biotechnologicznej może się łatwo dać nabrać takim zapewnieniom. I nic dziwnego – trzeba nieźle wgryźć się w temat, żeby zrozumieć, co kosmetyk może zmienić, a czego nie.
- Białka młodości
Kolagen i elastyna występują w naszej skórze i odpowiadają za jej elastyczność. To wystarczy niektórym producentom kosmetyków, by sugerować, że dodatek kolagenu czy elastyny pochodzenia zwierzęcego (ich źródłem są wołowe i cielęce skóry) wzmocni działanie naszych własnych białek. Ale w jaki sposób, tego już nie zdradzają. Zapominają dodać, że cząsteczki obu białek są na tyle duże, że nie mają najmniejszych szans na przejście przez barierę skóry. Pozostają więc na skórze i tworzą film na jej powierzchni. Nie jest więc możliwe, by w jakikolwiek sposób zahamowały proces starzenia.
- Recepta na zmarszczki
Kwas hialuronowy to kolejny kosmetyczny hit ostatnich lat. Kiedyś otrzymywany był z grzebieni kogucich, obecnie produkuje się go drogą biotechnologii. Substancja ta występuje naturalnie w naszej skórze i odpowiada za wiązanie wody. Tworzy żel, w którym umieszczone są włókna kolagenu i elastyny. Z czasem kwasu hialuronowego ubywa i skóra wiotczeje. Kosmetyki z tym związkiem mają wygładzać zmarszczki, ujędrniać skórę i działać podobnie do zastrzyków z kwasem hialuronowym.
Ów związek chemiczny to również duża, przestrzenna struktura. Z tego powodu kwas hialuronowy zawarty w kosmetykach nie jest w stanie dotrzeć do miejsca, w którym naturalnie występuje, czyli do skóry właściwej. Ta cząsteczka nie przechodzi nawet bariery naskórka. Jedyne, co jest w stanie zrobić, to chłonąć wodę, nawilżać wierzchnią warstwę komórek naskórka i wytworzyć film na powierzchni skóry. Swoją sławę zawdzięcza jedynie modnym teraz zabiegom dermatologii estetycznej, w której związek ten jest szeroko wykorzystywany.
- Prawie jak leki
Coraz większym zaufaniem cieszą się kosmetyki sprzedawane w aptekach, tzw. dermokosmetyki. W końcu tytuł zobowiązuje, farmaceuta to prawie jak lekarz, na pewno nie sprzedawałby nieskutecznych specyfików. Wiele kosmetyków sprzedawanych jest tylko w aptekach. Czyżby miały one działać podobnie do leków?
Niestety, tak naprawdę każdy kosmetyk może być sprzedawany w aptece, a zależy to tylko od jej właściciela. To on decyduje, które będzie miał w swoim asortymencie. Ani w polskim, ani w europejskim prawie nie istnieje coś takiego jak dermokosmetyk. Może być albo kosmetyk, albo lek.
Łatwo jednak dobrać odpowiednią etykietę, która budzi zaufanie klienta i skłania do zakupu produktu za dużo większą cenę. Tymczasem kosmetyki z apteki podlegają takim samym zasadom jak te z drogerii. Po prostu niektóre koncerny posiadają fundusze na wykreowanie marki typowo aptecznej.
W podobny sposób działają kosmeceutyki. Producenci przekonują, że są to preparaty lepsze niż tradycyjne kosmetyki, bo przygotowane przy udziale lekarzy, farmaceutów, biotechnologów. A mało kto wie, że w Polce – podobnie jak w całej Unii Europejskiej – każdy kosmetyk musi przejść dokładnie takie same badania. Dotyczy to zarówno zwykłych kosmetyków, jak i tych powstałych przy udziale pułku lekarzy.
- Bez konserwantów bezpieczniej?
Od pewnego czasu pojawiają się na rynku kosmetyki bez konserwantów. Przeciętny konsument pomyśli: ?To coś lepszego!?. Niestety, tu znowu może spotkać nas rozczarowanie. Kosmetyki z etykietą ?bez konserwantów? zawierają zwykle substancje, które nie znajdują się na oficjalnej liście konserwantów. Taka substancja zwykle ma działanie przeciwbakteryjne i przeciwtrądzikowe. Dodatkowo zabezpiecza produkt pod względem mikrobiologicznym. W rzeczywistości kosmetyk zawiera więc substancję konserwującą.
Drugi typ produktów bez konserwantów to kosmetyki faktycznie ich nie zawierające, sprzedawane w małych opakowaniach bez dostępu powietrza, produkowane w sterylnych liniach produkcyjnych. Czy taki preparat jest bezpieczny? Kosmetyki zawierają wiele różnych składników pochodzenia biologicznego, które są idealną pożywką dla drobnoustrojów, a zakażony kosmetyk jest o wiele groźniejszy dla skóry niż najgorszy konserwant. I nie pomoże przechowywanie w lodówce!
W internecie roi się od artykułów potępiających wszelkie konserwanty, upatrujące w nich przyczynę wszystkich nieprawidłowości na naszej skórze: od trądziku po atopowe zapalenie skóry. Nie dajmy się zwariować. Każdy środek o działaniu biobójczym (w tym konserwanty syntetyczne, naturalne lub olejki eteryczne) będzie miał działanie drażniące. Specyfika tych surowców wynika z zadania, jakie muszą wypełnić ? hamować rozwój drobnoustrojów w kosmetyku.
- Bogactwo witamin
Witaminy są szeroko stosowane w kosmetykach. Ale żeby naprawdę zadziałały, ważne jest nie tylko ich stężenie, lecz również postać, w jakiej zostają do receptury kosmetycznej wprowadzone. Na przykład witamina C w stanie wolnym (niezwiązana z nośnikiem, przyp.red) nie ma możliwości przenikania przez barierę naskórka. W takiej postaci chroni jedynie składniki kosmetyku przed utlenieniem. Aktywność biologiczną wykazują tylko jej lipidowe modyfikacje lub witamina zamknięta w liposomach.
Często witaminy dodawane są w tak małej ilości, że działają jedynie ochronnie na sam preparat kosmetyczny. Dlatego te umieszczone na końcu składu chemicznego kosmetyku na pewno na skórę nie zadziałają.
- Co z celulitem?
Jeszcze w latach 20. czy 30. XX wieku na udach fotomodelek można było bez trudu dostrzec celulit i nikt nawet nie myślał o retuszu takich zdjęć. Szczególnie, że tym ?defektem? dotkniętych jest 80 proc. kobiet. Pewnie właśnie dlatego wymyślono kosmetyki, które mają go usuwać.
Chęć pozbycia się cellulitu jest typową potrzebą wykreowaną przez przemysł kosmetyczny. Została szybko podchwycona przez konsumentki karmione wygładzonymi photoshopem zdjęciami modelek.
Kupujemy więc kolejny krem czy balsam, który nie działa. A czemu? Bo miejscem, w którym jest usytuowany problem, jest skóra właściwa, czyli rewir niedostępny dla kosmetyków. O usunięciu celulitu przez kosmetyki nie może więc być mowy. Preparaty takie mogą jedynie uelastycznić wierzchnią warstwę naskórka i spowodować, że skóra na powierzchni staje się gładsza w dotyku i bardziej miękka.
To co działa, skoro nic nie działa? Zdrowy rozsądek ? zawsze i wszędzie! Uwierzmy w siebie. Wcale nie musimy kończyć chemii, żeby nie dać się nabić w butelkę.
Przede wszystkim warto pamiętać o tym, że skóra to bariera, która chroni nas przed substancjami z zewnątrz. Nie tak łatwo taką barierę sforsować i coś w nią wprowadzić (chyba że zastrzykiem), bo to jest wpisane w jej rolę w organizmie.
Jeśli używamy tylko kosmetyków dla wegan, bez surowców odzwierzęcych, nie uważajmy, że te ze zwierząt to coś lepszego czy skuteczniejszego, że gdybyśmy ich używali, bylibyśmy automatycznie piękniejsi. Nie ma podstaw do takiego myślenia.
Wmówiono nam że potrzebujemy kremu pod oczy, serum, kremu na dzień, na noc, z filtrem i jeszcze fluidu, a na ciało serum, balsamu i masła, no i oczywiście maseczki. Kiedy więc nasza skóra ma znaleźć chwilę wytchnienia? Czy skóra na dekolcie jest inna od tej na szyi czy na twarzy? Nie dajmy sobą manipulować. Bo i tak w cały m tym wyścigu po młodość liczy się zdrowa dieta, codzienny ruch i harmonia wewnętrzna, a kosmetologia jest za nimi daleko w tyle. I dobrze!
Autorka: Sylwia Dziegieć
mgr biochemii, specjalista kosmetolog, właścicielka firmy kosmetycznej Zielone Laboratorium, fanka kosmetyków ekologicznych i ekologicznego trybu życia. Opiekunka dwóch przygarniętych psów i królika, wegetariankaFirma Zielone Laboratorium wspiera akcję Zaginął Dom, przekazują 3% od każdego zakupionego kosmetyku na pomoc bezdomnym zwierzętom!