Znamy stanowisko rządu do projektu złożonego wiosną przez Lewicę: ugrupowanie chciało powołania Rzecznika Praw Zwierząt, którego kompetencje byłyby porównywalne z funkcjami, jakie pełni RPO czy RPD. Rząd potwierdził, że jest to projekt cenny i wart rozważenia, ale… w przyszłości.
Projekt Lewicy został złożony w Sejmie w marcu. Zakładał, że przyszły rzecznik będzie dysponować rocznym budżetem w wysokości 5 mln zł, będzie mógł przeprowadzać w terenie niezapowiedziane kontrole, rejestrować dźwięk i obraz, prowadzić dochodzenia i samodzielnie wnioskować do prokuratury w przypadku wykrycia rażących przypadków znęcania się nad zwierzętami. Niestety na razie raczej ten urząd nie zostanie powołany, rząd skrytykował szczegóły dotyczące projektu (między innymi to, że funkcja rzecznika dublowałaby już istniejące np. Inspekcji Weterynaryjnej), jednak pozytywne jest to, że projekt ten jest szeroko dyskutowany, a rządzący twierdzą, że może on stanowić “istotny element systemu ochrony zwierząt na dalszych etapach jego budowy i wzmacniania”.
Paweł Suski, który wcześniej pełnił funkcję przewodniczącego Parlamentarnego Zespołu Praw Zwierząt, powiedział “Rzeczpospolitej”, że niestety “zamieszanie wokół piątki dla zwierząt było dla PiS zbyt dużym szokiem, by szybko wróciło do podobnych projektów”.
– Rząd sprawia wrażenie, jakby stał w rozkroku. Gdyby ruszyło rozpatrywanie naszej propozycji w Sejmie, mielibyśmy większe szanse na wybadanie jego stanowiska – powiedziała gazecie Beata Maciejewska z Lewicy, przedstawicielka wnioskodawców projektu.
AK