Tradycyjna medycyna chińska od lat wykorzystywała łuski tych zwierząt pomimo braku naukowych dowodów na ich dobroczynne działanie. Państwowa komisja zdrowia wykreśliła je z oficjalnej listy leków.
Łuskowiec chiński to zwierzę, które znajduje się na liście zwierząt krytycznie zagrożonych według Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN). Cierpi przez nielegalny handel, właśnie z powodu zbudowanych z keratyny łusek, które wykorzystywane są jako lek na przeróżne dolegliwości, od artretyzmu po problemy z laktacją.
Jak czytamy na portalu National Geographic, łuskowce od 5 czerwca należą w Chinach do tej samej kategorii zwierząt chronionych co pandy wielkie”. Zniknęły też z tzw. kodeksu aptecznego.
W ostatnich 60 latach zabito około 90 proc. populacji tego gatunku. Organizacja ochrony zwierząt The World Wide Fund for Nature wyraziła aprobatę dla decyzji Chin. Łuskowce bowiem zaraz obok nosorożców (pozyskiwanych dla swoich rogów na proszek), koników morskich, niedźwiedzi i tygrysów to odwieczne ofiary chińskiej medycyny ludowej. W związku z wybuchem pandemii zakazano wprawdzie handlu dzikimi zwierzętami w celach spożywczych, jednak legalne jest kupowanie takich zwierząt „w celach medycznych” oraz „do badań”. Władze Chin uważają tradycyjną chińską medycynę za istotny element krajowej służby zdrowia i promują ją poza granicami.
O łuskowcach mówi się, że mogły odegrać rolę pośrednika dla SARS-CoV-2 „po drodze” z nietoperza na człowieka. Zmiana przepisów z pewnością pomoże temu gatunkowi, nękanemu przez człowieka, a potencjalnych użytkowników być może odstraszy skojarzenie z wirusem.
WK