Przybywa wegan, w Polsce, przybywa na świecie. To oczywiście cieszy, choć pozostaje żal, że – wbrew logice – produkcja zwierzęca (czyt. liczba zwierząt żyjących krótko i w fatalnych warunkach) rośnie.
Jak to możliwe? Otwierają się przed przemysłem mleczarskim i mięsnym nowe, głodne rynki – wraz z (relatywnym) bogaceniem się społeczeństw, które do niedawna mięso i nabiał widywały głównie w zachodnich filmach, więc produkty odzwierzęce w diecie stały się dla nich wyznacznikiem wzrastającego statusu. A przeciętny mięsożerca zachęcony niskimi cenami (możliwymi tylko dzięki przemysłowej, urągającej wszelkim normom hodowli) jada mięsa więcej kiedykolwiek.
Jednocześnie co bardziej świadomi przedstawiciele społeczeństwa Zachodu – tak, to do nich globalnie się zaliczamy – coraz głośniej mówią o konieczności rezygnacji z mięsa i mleka: dla własnego zdrowia, dla planety, a wreszcie (co dla nas najważniejsze) dla tych, których ludzie zjadają, czyli dla zwierząt.
Cieszy mnie filmik z cudowną panią Ireną, który podbija polskojęzyczny internet. Tak samo jak to, że o swojej diecie – i niezgodzie na wykorzystywanie zwierząt – mówią otwarcie gwiazdy, choćby aktorzy najpopularniejszego serialu w historii telewizji – „Gry o tron”. Słyszę jednak dość często, że to moja sprawa, co jem i co noszę. I że każdy ma prawo wyboru.
Polemizowałbym, choć – z czysto pragmatycznych powodów – nie nawołuję do wprowadzenia powszechnego zakazu jedzenia mięsa. To jednak już nie jest prywatna sprawa mięsożerców i wegan, bo los nasz, zwierząt i naszej planety zależy od tych wyborów. Dlatego uważam, że każdy z nas powinien wyjść z „wegańskiej szafy”. Żeby ludzie wokół nas przyzwyczaili się do myśli, że istniejemy. Być może (a przykładów na działanie tego mechanizmu jest wiele) sami spróbują.
Jeśli z tej szafy wychodzą popularne gwiazdy, siła oddziaływania się zwiększa, kiedy robi to 93-letnia pani Irena, to dociera w sposób najbardziej bezpośredni, do swoich znajomych, przełamując stereotypy. Jeśli nie będziecie mówić o swojej diecie np. w miejscu pracy, to się nie dziwcie, że nie tylko nie ma nic dla Was na firmowej imprezie, lecz także współpracownicy myślą, że weganie to kosmici, a w najlepszym razie jakaś dziwna sekta, której „członków” nie znają.
- Tekst: Maciej Weryński
- Tekst ukazał się w numerze 10/2019 Magazynu Vege