Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Antropocentryzm: wielka zmora i ogromna szansa w jednym [felieton]

październik 09 2025

Korzeni antropocentryzmu można szukać w greckiej filozofii antycznej i tradycji judeochrześcijańskiej.

Starotestamentowa Księga Rodzaju zakładała, że człowiek stworzony został na podobieństwo Boga i dano mu prawo panowania nad światem naturalnym. Myśl ludzkiej supremacji była kultywowana przez setki lat przez koncepcje renesansu czy oświecenia, które zachwycały się intelektem człowieka oraz jego zdolnością rozumowania. Sam termin „antropocentryzm” powstał w latach 60. XIX w. podczas debat dotyczących teorii ewolucji Darwina. Dopiero dwudziestowieczna etyka środowiskowa zaczęła kwestionować ten utrwalony i stale pielęgnowany pogląd.

Założenia

Umiarkowana forma antropocentryzmu zakłada, że człowiek zajmuje wyjątkową pozycję we wszechświecie oraz dąży do zaspokajania własnych potrzeb i rozwoju. Niekoniecznie jest w tym coś złego. Gdyby nasze przekonania ograniczały się do zaakcentowania perspektywy człowieka, jego szczególnych możliwości, przeżyć oraz dokonań, ten pogląd nie byłby tak szkodliwy. Problem tkwi w antropocentryzmie ekstremalnym. Według jego założeń człowiek – poza tym że jest osią wszelkiej rzeczywistości, górującą w hierarchii nad innymi istotami – ma możliwość, a nawet prawo, do wykorzystywania zasobów naturalnych, by realizować własne cele. To on, jako najsilniejszy, który przetrwał, ma nad wszystkim władzę absolutną. Może wycinać, zabijać, wykorzystywać i modyfikować w imię zaspokajania swoich zachcianek, co zresztą dzieje się codziennie.

Antropocentryzm a zwierzęta

Właśnie „prawem” antropocentryzmu usprawiedliwia się sposób, jak traktowane są zwierzęta. Wykorzystuje się je w prawie każdym aspekcie życia. Przede wszystkim są dla ludzi pokarmem. Dziennie zabija się około 900 tys. krów, a kurczaków aż 202 mln. Są to liczby trudne do wyobrażenia, a jak sugeruje organizacja The Humane League, gdyby zabijano ludzi w takim samym tempie, w jakim zabija się zwierzęta, wyginęlibyśmy w ciągu 17 dni.
Nie chodzi tylko o zabijanie zwierząt. Większość ludzi nie myśli o tym, że krowa sama z siebie nie daje mleka. Zapomina się też o tym, dla kogo jest ono przeznaczone. Zwierzęta traktuje się też jak rozrywkę (na przykład w cyrkach), przy czym jest to przyjemność jednostronna. Niehumanitarna tresura, niedostosowane warunki przetrzymywania oraz stosowanie przemocy to stałe elementy ich życia. Mimo że popularność cyrków spada, a w niektórych krajach takich jak Brazylia, Grecja, Chiny czy Malta wykorzystywanie zwierząt na arenach jest całkowicie zakazane, wciąż istnieje wiele obszarów, w których eksploatacja jest na porządku dziennym. Dotyczy to m.in. delfinów i orek w akwaparkach czy koni zaprzęganych do dorożek (jak chociażby tych nad Morskim Okiem). Do tego dochodzą polowania i późniejsze wieszanie głów jeleni i dzików na ścianach jako symboli zwycięstwa.
Żeby tego jeszcze było mało, określenie „królik doświadczalny” nie wzięło się znikąd – na zwierzętach wciąż przeprowadza się mnóstwo badań. Testuje się na nich na nich niemalże wszystko, zwłaszcza leki i kosmetyki.

Potencjał antropocentryzmu

Dla jasności chcę podkreślić, że nie neguję naszego rozwoju, rozumu oraz jego możliwości. Wręcz przeciwnie – chcę zwrócić uwagę na to, do jak szlachetnych celów możemy wykorzystać ten potencjał. Jesteśmy niesamowicie kreatywni i potrafimy wcielić w życie najbardziej nierealistycznie brzmiące pomysły. Dlaczego wykorzystujemy nasze umiejętności do wyzyskiwania, torturowania i zabijania słabszych, mniej uprzywilejowanych od nas? Czy w taki sposób chcemy demonstrować nasze zdolności, które – i wierzę w to naprawdę głęboko – mają niebywałą moc zmieniania świata? Pomyślmy, co by się stało, gdybyśmy użyli tej naszej wyjątkowości nie po to, by zabijać i panować, ale by troszczyć się o zwierzęta i planetę albo chociaż ograniczyć się do minimum przyzwoitości – nie krzywdzić, nie niszczyć i zostawić pozostałe stworzenia w spokoju?
Ekstremalny antropocentryzm to problem na wielką skalę. Co więc możemy z tym zrobić? Zacznijmy od siebie. Nasze nawyki i wybory mają ogromny wpływ na los zwierząt. Poprzez wybór roślinnej alternatywy sera pokazujemy, że nie chcemy wspierać okrucieństwa i niesprawiedliwości wynikających z przemysłu mleczarskiego. Mówmy o tym, że przemysł zwierzęcy naprawdę stwarza zagrożenie. Każda nasza decyzja ma bowiem konsekwencje i to od nas zależy, czy chcemy być powodem cierpienia zwierząt, czy otwarcie stawiać mu opór. Wybierajmy więc etycznie, a naprawdę warto. Dla dobra planety, zwierząt i nas samych.

  • tekst: Marcelina Bandasz