Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Wybór zamiast braku

styczeń 22 2025

Choć trendy powoli się zmieniają, osoby decydujące się na życie bez dzieci wciąż muszą się tłumaczyć.

Coraz więcej osób decyduje się na posiadanie tylko jednego dziecka, inne zwlekają z decyzją o rodzicielstwie, a niektórzy otwarcie rezygnują z potomstwa. Tendencje te znajdują odzwierciedlenie w danych demograficznych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS), które wskazują, że od 2013 r. w Polsce obserwuje się ubytek naturalny – liczba zgonów zaczęła przewyższać liczbę urodzeń (stan na 30 czerwca 2024 r.). W pierwszej połowie 2024 r. odnotowano 126 tys. urodzeń, co oznacza spadek o ponad 13 tys. w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku. W tym samym czasie zmarło ponad 203 tys. osób, czyli o 6 tys. mniej niż w pierwszym półroczu 2023 r. Bilans pozostaje jednak wyraźnie ujemny – liczba zgonów przewyższyła liczbę urodzeń o ponad 77 tys.

Chodzi o wolność

Osoby lub pary, które świadomie rezygnują z posiadania dzieci, często określa się mianem DINKS-ów (Dual Income, No Kids) lub bezdzietnych. Edyta Broda, autorka bloga Bezdzietnik i książki „Szczerze o życiu bez dzieci”, proponuje jednak bardziej inne – trafne – określenie: „niedzietni z wyboru”. Termin ten, inspirowany angielskim childfree, ma na celu odcięcie się od negatywnego wydźwięku słowa „bezdzietni”, które może kojarzyć się z brakiem lub wadą. Broda podkreśla, że polszczyzna wciąż nie nadąża za zmianami społecznymi. W efekcie deklaratywna bezdzietność bywa mylnie postrzegana jako problem – najczęściej utożsamiany z bezpłodnością – co automatycznie wywołuje współczucie, którego osoby niedzietne z wyboru nie oczekują. Ich sytuacja wynika bowiem z przemyślanej decyzji, a nie przykrego zrządzenia losu. Tymczasem język angielski wydaje się bardziej przychylny tym osobom – określenie „childfree” niesie pozytywne konotacje, takie jak wolność, radość i niezależność.

Krytyka

Kobiety, które otwarcie deklarują świadomą rezygnację z macierzyństwa i identyfikują się jako niedzietne z wyboru, często spotykają się z niezrozumieniem oraz przypisywaniem im negatywnych cech, takich jak egoizm, hedonizm czy niedojrzałość. Postrzegane są jako przeciwieństwo kulturowego ideału kobiety-matki, co prowadzi do powielania stereotypowych fraz „zmienisz zdanie”, „instynkt macierzyński się odezwie”, „będziesz żałować” czy „kto poda ci szklankę wody na starość?”.

Świadoma rezygnacja z rodzicielstwa nie oznacza braku ambicji czy lekkomyślności. Przeciwnie – często jest wyrazem odpowiedzialności oraz głęboko przemyślanego pragnienia, równie istotnego jak to, które prowadzi kobiety do wyboru macierzyństwa. Jak zauważa Edyta Broda: „do tej decyzji trzeba dojrzeć, tak jak dojrzewa się do odpowiedzialnego macierzyństwa. Nie znam nikogo, kto zostałby niedzietnym, >>bo tak trzeba<< albo w wyniku >>wpadki<<. Żeby wybrać bezdzietność, trzeba się zastanowić nad sobą”.

Autorka zwraca również uwagę na społeczny podwójny standard: kobiety decydujące się na macierzyństwo spotykają się z gratulacjami i aprobatą, podczas gdy te, które wybierają niedzietność, często wzbudzają nieufność. Takie podejście odbiera im prawo do pełnego szacunku dla takiego wyboru i tworzy presję, która może prowadzić do dyskomfortu, a nawet poczucia winy. W rezultacie kobiety mogą czuć się lekceważone, a ich osiągnięcia i wysiłki w realizacji własnych celów bywają pomijane – jakby miały znaczenie jedynie jako preludium do „prawdziwego” życia, które zdaniem wielu krytyków zaczyna się dopiero wraz z macierzyństwem. W obliczu takiej sytuacji Edyta Broda w swojej książce przedstawia bezdzietność nie jako pustkę, lecz jako pełnię możliwości – zamiast skupiać się na braku dziecka, opowiada o braku tęsknoty za nim.

Dylematy

Współczesne społeczeństwo oferuje szeroki wachlarz możliwości życiowych, a tradycyjny model rodziny przestał być jedynym wzorem do naśladowania. Mimo to presja na zostanie rodzicem wciąż jest silna – zarówno w sferze społecznej, jak i prawnej. Przykładami są m.in. ustawy ograniczające dostęp do aborcji, tzw. klauzula sumienia w ochronie zdrowia, prorodzicielskie programy socjalne czy religijne przekazy potępiające antykoncepcję. Presja ta szczególnie dotyka kobiet, którym od wieków przypisywano rolę matki i strażniczki domowego ogniska.

Jak zauważa Edyta Broda, „o kobiecie, która wybrała życie bez dzieci, nie można powiedzieć inaczej niż bezDZIETNA albo nieMATKA, a przecież nie każda z nas chce się definiować poprzez odniesienie do macierzyństwa”. Źródeł takiej retoryki doszukuje się m.in. w myśli Jana Jakuba Rousseau, który nadał macierzyństwu patos i symboliczną wagę, spójną z pronatalistycznym dyskursem instytucji duchowych i państwowych. Rewolucja przemysłowa dodatkowo wzmocniła te przekonania, podkreślając znaczenie kobiet w utrzymaniu przyrostu naturalnego. W efekcie macierzyństwo przekształciło się w społecznym odbiorze w kobiece powołanie, zgodne z naturą, wartościami moralnymi oraz patriotycznymi. Kobiety, które zdecydowały się wyjść poza ramy przypisanej im roli, były automatycznie stawiane w opozycji do państwa i obowiązujących obyczajów, a także sprowadzane do roli „grzesznic”, które zagrażają społecznemu porządkowi. Znane sformułowania takie jak „kobieta bez dziecka jest niespełniona”, „macierzyństwo to obowiązek wobec narodu i budżetu”, „bezdzietność jest wbrew naturze” czy „rola matki to najważniejszy cel kobiety” miały na celu podtrzymanie tego porządku. Dopiero rozwój feminizmu pozwolił na zakwestionowanie tych przekonań i wprowadzenie alternatywnych perspektyw.

Bez werdyktu

W książce „Szczerze o życiu bez dzieci” Edyta Broda przywołuje ważne słowa etyczki, werbistki, prof. KUL siostry Barbary Chyrowicz: „Z doświadczenia wiemy, że w każdym wyborze jest coś niewybranego, a w każdej miłości coś niekochanego. Nie ma co wmawiać ani sobie, ani innym, że trafny wybór to taki, w którym nie ma buntu, bólu, cierpienia i zmagania. Takie wybory i takie życie po prostu nie istnieje, trzeba zaakceptować niewybrane w wybranym”. Przytaczając te słowa, Broda podkreśla, że zarówno macierzyństwo, jak i bezdzietność to wybory dalekie od ideału – każdy z nich wiąże się z zagadnieniami, które trudno jednoznacznie ocenić. Spór na ten temat jest z góry nierozstrzygalny. Nie można przyjąć, że rodzicielstwo zawsze oznacza trudności, ale jednocześnie zapewnia wyjątkową miłość i gwarancję wsparcia na starość. Z kolei niedzietność nie musi być jedyną drogą do spełnienia ani „lepszym” wyborem tylko dlatego, że jest bardziej nonkonformistyczna.

Choć trendy powoli się zmieniają, osoby decydujące się na życie bez dzieci nadal są w mniejszości. Nic dziwnego, że często zmagają się z wątpliwościami, szczególnie wobec dominujących przekonań związanych z rodzicielstwem. Kobieta, która wybiera macierzyństwo, niemal zawsze spotyka się z aprobatą otoczenia i dostępem do licznych źródeł wsparcia – książek, blogów, grup internetowych, a także instytucji publicznych czy religijnych. Tymczasem wybierające bezdzietność nie mają takich przywilejów. Co więcej, często muszą odpowiadać na pytania podważające zasadność ich decyzji, nawet jeśli była w pełni świadoma i przemyślana.

Trudne emocje

Prorodzicielska presja dotyka niemal każdej kobiety bezdzietnej i w takich momentach może pojawić się rozżalenie – mylone z żalem przez tych, którzy próbują zastraszać osoby decydujące się na życie bez dzieci. Rozżalenie objawia się lękiem przed przyszłością, wizją samotności i pustki w starszym wieku, kiedy znajomi będą otoczeni dziećmi i wnukami, a rodzice czy partner odejdą. Może pojawić się mroczna myśl, że popełniło się błąd – wyobrażenie, że życie z dziećmi byłoby pełniejsze i szczęśliwsze.

Broda jednak przestrzega, że to nie prawdziwy żal, lecz rozżalenie wynikające z zachłanności i braku świadomości, że każdy wybór w życiu niesie za sobą coś, czego nie będziemy mieli. Zamiast zaakceptować ten fakt, niektórzy patrzą na swoje życie wyłącznie przez pryzmat strat i zysków, zapominając, że każdy zysk wymaga nakładów. Ważne jest, by nie poddać się tym obawom i zapamiętać, że „żal przychodzi zwykle do tych, którzy chcą za dużo. Albo po prostu nie wiedzą, czego chcą”.

Nie ma lepszych ani gorszych

W swoich tekstach Edyta Broda zachęca, aby postrzegać bezdzietność i rodzicielstwo nie jako przeciwieństwa, lecz jako niezależne, skomplikowane i intymne wybory życiowe. Podkreśla, że złożoność ludzkiej natury nie pozwala oceniać wartości człowieka wyłącznie przez pryzmat zdolności prokreacyjnych czy wychowawczych, a także że żadna z tych dróg nie jest lepsza ani gorsza, podobnie jak żadna nie czyni człowieka mniej wartościowym – to po prostu jedna z wielu możliwych ścieżek życiowych.

Niestety Internet najczęściej nasila polaryzację między rodzicami a osobami bezdzietnymi. W mediach społecznościowych obie grupy próbują dowieść, która decyzja jest bardziej właściwa. Może to wynikać z przekonania, że jeśli jedni coś posiadają, to innym tego brakuje, co prowadzi do niepotrzebnych napięć. Stereotypy utrwalane przez obie strony tylko pogłębiają ten podział, wzmacniając iluzję konfliktu. Edyta Broda zwraca uwagę, że kluczem do porozumienia jest wzajemny szacunek. Rodzice powinni unikać narzucania swoich przekonań, a osoby bezdzietne – spokojnie i z szacunkiem wyrażać swoje stanowisko. Zamiast oceniać innych w poszukiwaniu przewagi, warto dostrzec, że różnorodność wyborów życiowych wzbogaca społeczeństwo.

  • Tekst: Laura Łęgowik
  • Tekst ukazał się w numerze 2/2025 Magazynu VEGE