Jeszcze mniejsze szanse na adopcję niż czarne koty mają te niewidome. I dodatkowo czarne. Fragment książki „Odyseja kota imieniem Homer” (Wydawnictwo Nowa Basń).
— Musimy go wziąć. Musi tutaj zamieszkać — brzmiała natychmiastowa odpowiedź mojej współmieszkanki Melissy, kiedy poprzedniego wieczoru opowiedziałam jej o ślepym kociaku.
— Oczywiście ostateczna decyzja należy do ciebie — dodała po chwili. — Bo kiedy się wyprowadzisz, to go ze sobą zabierzesz.