Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Prosimy o ciszę!

listopad 26 2021

Co roku przed sylwestrem porze robi się głośno o szkodliwości fajerwerków. Apele organizacji broniących zwierząt przynoszą efekty. Nie oznacza to jednak, że końcówka roku przestała zagrażać zwierzętom.

Coraz więcej miast organizuje imprezy sylwestrowe bez strzelania. Rok temu zdecydowały się na to m.in. Gdańsk, Wrocław, Kraków i Warszawa. Wiele sklepów odmawia też sprzedaży fajerwerków. Mimo to wciąż zbyt wielu Polaków decyduje się świętować początek nowego roku w tak mało empatyczny sposób. Pod względem importu sztucznych ogni jesteśmy w europejskiej czołówce. Rok temu – z powodu pandemii – wystrzałów było mniej, ale dwa lata temu zajmowaliśmy niechlubne trzecie miejsce.

O co tyle hałasu?

Wiele zwierząt ma dużo lepszy słuch niż człowiek. Dlatego odgłosy fajerwerków mogą dosłownie powodować u nich ból.

Pies świetnie słyszy dźwięki w zakresie częstotliwości 16–50 tys. Hz. Człowiek co najwyżej do 20 tys. Hz. Słuch kota jest nawet jeszcze lepszy niż psa – potrafi on usłyszeć dźwięki o częstotliwości do 100 tys. Hz. Czworonogi odczuwają więc nie tylko te fajerwerki, które my słyszymy jako cichsze, ale są też w stanie reagować na odgłosy dla nas niewykrywalne.

– U jednych zwierząt wystrzały powodują lekką nerwowość, u innych prawdziwą panikę. To dlatego, że ich słuch jest wyraźnie bardziej wyczulony niż u człowieka – mówi weterynarz neurolog, dr hab. Marcin Wrzosek z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.

Jak na wojnie

Zwierzę nie wie, że wystrzały zaraz miną. Nie rozumie, co się dzieje. To tak, jakby nas nagle w środku nocy zbudziły strzały armatnie dobiegające ze wszystkich stron. Bylibyśmy przerażeni! Szukalibyśmy schronienia w obawie, że właśnie wybuchła wojna. Tak czują się zwierzęta, gdy wokół wybuchają fajerwerki. Ich instynkt samozachowawczy każe ich uciekać w popłochu. Dlatego w domu chowają się po kątach, a na spacerach zrywają się ze smyczy i uciekają. Niektóre ze stresu nie przeżywają tej nocy.

Nie tylko domowe

Poza psami i kotami w naszych domach cierpią też te w azylach. Pracownicy schroniska w Korabiewicach co roku spędzają sylwestrową noc, czuwając nad zwierzętami, które w panice próbują się chować w budach lub uciekać z boksów. „Apeluję do państwa, by w ten dzień, w tym roku, ale nie tylko, w przyszłych również, zrezygnować ze strzelania ze względu na dobrostan naszych zwierząt w zoo, ale nie tylko. Ptaki mogą rozbijać się o budynki. Zwierzęta lądowe mogą uciekając wpadać pod samochody i powodować wypadki na drogach” – prosiła w filmie opublikowanym rok temu na Facebooku warszawskiego ogrodu zoologicznego Aneta Gralak, lekarka weterynarii.

Kolejne ofiary sylwestrowej zabawy to zwierzęta dzikie w zoo oraz te żyjące w miastach i w lasach. Wiele ptaków nie widzi dobrze w ciemności, co dodatkowo potęguje ich stres – już i tak wysoki, gdy wszędzie wokół słychać głośne wystrzały.

W okresie noworocznym internet zalewają zdjęcia setek padłych ptaków na chodnikach polskich miast. Podobnych wpisów są… i będą tysiące. Jednym z głośnych przypadków masowej śmierci ptaków na skutek wystrzałów była sytuacja w Arkansas. W 2010 r. w noc sylwestrową zginęło tam 5 tys. epoletnik krasnoskrzydłych. Mieszkańcy opisywali, że ptaki zaczęły nagle spadać z nieba jak deszcz.

Czy to sen?

Przeciwko wystrzałom opowiedział się też Tatrzański Park Narodowy. Poza już wspomnianymi kwestiami w tym miejscu Polski jest jeszcze jeden problem: huk fajerwerków wybudza ze snu zimowego niedźwiedzie i świstaki, które mogą nie przetrwać zimy. Zdezorientowane zwierzęta stwarzają też zagrożenie dla ludzi. Dlatego rok temu Rada Miasta Zakopanego przyjęła uchwałę zakazującą odpalania fajerwerków w miejscach dostępnych publicznie, np. na ulicach czy placach w mieście. To nie rozwiązuje w pełni problemu, ale jest już sporym krokiem w dobrą stronę.

Jak pomóc?

Przede wszystkim: nie strzelać. Poza tym warto dołączać do wydarzeń tematycznych na ten temat w internecie i nagłaśniać problem fajerwerków. Jeśli mamy w domu zwierzęta, zadbajmy o ich komfort i bezpieczeństwo. Oto, co możemy zrobić.

• Wyprowadzać psa wyłącznie na smyczy. Nigdy nie jesteśmy w stanie 100 proc. przewidzieć, jak się zachowa zwierzę, gdy w pobliżu strzeli petarda. Niestety najwięcej zwierząt trafia do schronisk właśnie na początku roku.
• Zadbać o oznaczenie psa – umieszczenie danych kontaktowych na obroży, zaczipowanie.
• Przygotować w domu bezpieczny, osłonięty kąt – lepiej nie zamykać zwierząt samych w łazience, co może je tylko bardziej zestresować, tym bardziej, że hałas często niesie się lepiej przez szyb wentylacyjny.
• Zminimalizować hałas – zamknąć okna, uszczelnić je w razie potrzeby kocami.
• Rozważyć podanie leków na uspokojenie – w niektórych przypadkach to jedyne rozwiązanie. Oczywiście podajemy je po konsultacji z weterynarzem, który dobiera preparat. Nie robimy tego na własną rękę!
• W przypadku kotów można zastosować feromony. To substancje zapachowe, które działają na te zwierzęta uspokajająco. W sklepach zoologicznych i u weterynarza można kupić specjalne urządzenia, które je wydzielają.

  • Tekst: Martyna Kozłowska
  • Tekst ukazał się w numerze 12-1/2021-2022 Magazynu VEGE