Za sprawą wzmożonego apetytu na jedzenie mięsa i jazdę samochodem mężczyźni odpowiadają za większe emisje gazów cieplarnianych niż kobiety. To niejedyne dysproporcje między płciami związane ze zmianami klimatu.
W opublikowanym niedawno w „Journal for Industrial Ecology” artykule pt. „Shifting expenditure on food, holidays, and furnishings could lower greenhouse gas emissions by almost 40 proc.” szwedzcy naukowcy Annika Carlsson Kanyama, Jonas Nässén i René Benders opisują badania, które polegały na sprawdzeniu, jak wygląda styl życia człowieka, z uwzględnieniem m.in. diety, środków transport, sposobów spędzania wolnego czasu i wakacje, wyposażenia domu, palenia tytoniu, ubrań i opieki zdrowotnej. Badacze chcieli oszacować różnice między kobietami a mężczyznami w przyczynianiu się do emisji gazów cieplarnianych. Wyniki wskazują, że dla przeciętnego obywatela Szwecji wynoszą rocznie 6,9 tony, samotnej kobiety 8,5 tony, a samotnego mężczyzny 10 ton (w gospodarstwach kilkuosobowych wydatki i emisje rozkładają się na więcej osób). Co ważne, naukowcy podkreślają, że dysproporcje między płciami pod tym względem nie są związane z różnicami w wydatkach, lecz wyłącznie ze stylem życia.