Na jednej z wysp archipelagu Galapagos znaleziono żółwia z gatunku uznanego za wymarły. Żółwicę z gatunku Chelonoidis phantasticus znaleziono na wyspie Fernandina już prawie dwa lata temu, jednak do potwierdzenia przynależności gatunkowej niezbędne były dokładne testy. Teraz mamy pewność.
Wielkie żółwie z Fernandiny zostały po raz pierwszy opisane w 1906 roku na podstawie obserwacji zaledwie jednego osobnika. Samca Chelonoidis phantasticus znalazł podczas swojej wyprawy amerykański odkrywca i ornitolog Rollo Beck. Znaleziony żółw spośród pozostałych wyróżniał się siodłowatym kształtem skorupy oraz jej gładką strukturą. Odosobniony samiec bytował wyłącznie na lądzie i żywił się roślinami zbliżonymi do opuncji. Na żadnej z pobliskich wysp nie udało się znaleźć drugiego takiego żółwia.
Wszystkie kolejne wyprawy na wyspy Galapagos w poszukiwaniu przedstawicieli Chelonoidis phantasticus kończyły się fiaskiem. Gatunek uznano zatem za wymarły. W latach 60. udało się, co prawda, wypatrzeć z helikoptera ugryzienia na roślinach i odchody sugerujące obecność tych wielkich żółwi, jednakże nie spotkano żywego osobnika.
Na początku 2019 roku na wyspie Fernandina badacze trafili na żółwicę przypominającą zwierzęta opisane przez Rollo Becka ponad 100 lat wcześniej. By mieć absolutną pewność co do przynależności gatunkowej znalezionej samicy, wykonano szereg szczegółowych badań. Wyniki okazały się pozytywne – żółwica z Fernandiny to przedstawicielka błędnie uznanego za wymarły gatunku Chelonoidis phantasticus.
Żółwicę nazwano Fern i przewieziono do ośrodka badawczego mieszczącego się na wyspie Santa Cruz. Badacze wraz z pracownikami Parku Narodowego Galapagos planują kolejną ekspedycję w poszukiwaniu osobników tego niezwykłego gatunku.
WB