Czyżby nadchodził wyczekiwany koniec testów na zwierzętach? Chiny ogłosiły, że od 1 maja zniosą obowiązek testowania na zwierzętach kosmetyków importowanych.
Premier Li Keqiang oświadczył już pod koniec 2019 roku, że planowane jest ich zniesienie jeszcze przed kwietniem 2020, jednak nadejście pandemii zepchnęło wówczas prace nad tą kwestią z listy priorytetów.
Niestety, nie dotyczy to wszystkich kosmetyków, a jedynie “ogólnych”, takich jak np. szampony, żele pod prysznic czy kosmetyki do makijażu. Obowiązkiem testowania będą nadal objęte kosmetyki bardziej specjalistyczne, np. farby do włosów, preparaty wybielające skórę, filtry przeciwsłoneczne itp.
Niemniej jednak, należy to uznać za ogromny krok we właściwą stronę – podczas gdy na świecie zdecydowanie się od testowania na zwierzętach odchodzi, Chiny stanowiły niechlubny wyjątek, zwłaszcza biorąc pod uwagę skalę testów w kraju tak mocno zaludnionym.
Warto też zauważyć, że oprócz deklaracji o zakończeniu testów, Chiny zatwierdziły również dwie metody testowania bez wykorzystania zwierząt, co potwierdza jeszcze chęć całkowitego odejścia od ich eksploatacji w niedalekiej przyszłości.
Poza niemałym sukcesem w kwestii ochrony zwierząt, wydaje się, zniesienie obowiązku testów na zwierzętach jest spójne z ambitnymi planami Chin o osiągnięciu szczytu emisji CO2 do 2030 roku i neutralności węglowej do 2060. Podobnie jak hodowle przemysłowe, laboratoria w których prowadzone są testy na zwierzętach wytwarzają znaczące ilości odpadów. Niewątpliwie jest to krok korzystny również wizerunkowo i marketingowo – chiński rynek otwiera się w ten sposób na marki, które ze względów etycznych nie chciały wcześniej eksportować swoich produktów do Chin.
Aleksandra Bełdowicz