Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Czemu robimy to warszawskim misiom? Komentarze ekspertów

maj 22 2020

W czwartek 21 maja będący pod wpływem alkoholu mężczyzna wtargnął na wybieg dla niedźwiedzi w warszawskim ZOO i zaczął dręczyć starszą niedźwiedzicę Sabinę. „Czy musi dojść do tragedii, żeby niedźwiedzie wreszcie zostały przeniesione z wybiegu wychodzącego na ruchliwą ulicę w bezpieczne miejsce?” – pytają moi rozmówcy.

Wybieg dla niedźwiedzi, będący częścią ogrodu zoologicznego na warszawskiej Pradze to jeszcze relikt poprzedniej epoki: wychodzi bezpośrednio na ruchliwą Aleję Solidarności, łącząca Pragę Północ ze Śródmieściem. Od ulicy wybieg i przebywające na nim zwierzęta oddzielone są barierkami i fosą – jest tak zaprojektowany, że niedźwiedzie nie mogą się z niego wydostać, ale w drugą stronę jest to jak najbardziej możliwe. Na przestrzeni lat kilkukrotnie zresztą ludzie forsowali ogrodzenie i celowo wchodzili na teren wybiegu. 21 maja pijany 23-latek również przedostał się na drugą stronę. Zaczął szarpać starszą niedźwiedzicę Sabinę, mieszkankę ZOO. Próbował podtapiać ją w fosie. Niedźwiedzica na szczęście nie zareagowała agresją, zaczęła uciekać, a w międzyczasie napastnika „zgarnęły” służby: policja i straż pożarna. Mężczyzna trafił do szpitala, a ogród wydał w tej sprawie oświadczenie, zapowiadając kroki prawne.

Po internecie krąży film dokumentujący zdarzenie:


Organizacje prozwierzęce od dawna alarmują: warszawskie misie nie są bezpieczne w środku miasta. Oto komentarze specjalistów zajmujących się walką o poprawę warunków życia dzikich zwierząt w niewoli:

fot. Wikipedia

– Niestety to już kolejny wypadek związany z fatalną lokalizacją wybiegu dla niedźwiedzi w warszawskim ZOO. Co kilka lat przedostaje się na ten wybieg pijany człowiek a dyrekcja stołecznego ogrodu zoologicznego zdaje się nie wyciągać z takich sytuacji konkretnego wniosku: głupota ludzka nie ma granic i jedynym wyjściem jest relokacja tych zwierząt w bezpieczniejsze warunki – twierdzi Maciej Bielak, aktywista, autor bloga Animalus. – Dodatkowo, tak wymagające zwierzęta jak niedźwiedzie nie powinny być przetrzymywane na wybiegu sąsiadującym z ruchliwą ulicą, w centrum miasta, gdzie narażone są nie tylko na stres czy zagrożenie ze strony pijanych ludzi, ale np. też na szkodliwe działanie smogu. Najwyraźniej musi dojść do tragedii, żeby władze miasta Warszawy wymogło na jej podjednostce, Miejskim Ogrodzie Zoologicznym relokację niedźwiedzi albo do lepszych warunków, albo do innego Ogrodu Zoologicznego. Ta tragedia jest kwestią czasu, niestety gdy już się wydarzy mogą wtedy też ucierpieć niedźwiedzie jak np. przy słynnym wypadku z gorylem Harembe, którego dla bezpieczeństwa człowieka władze amerykańskiego ogrodu w Cincinnati zdecydowały się zabić w podobnej sytuacji. Osoby, którym na sercu leży dobro zwierząt powinny naciskać na władze Warszawy oraz jednostki miejskiej jaką jest Warszawskie ZOO, aby do takiej relokacji doszło jak najszybciej, choćby za pośrednictwem maila do Urzędu Miasta.

Fundacja “Viva!” uruchomiła właśnie petycję do Rafała Trzaskowskiego o ratunek dla warszawskich niedźwiedzi. Można podpisać ją TUTAJ.

– To co się stało w fosie wybiegu niedźwiedzi ma w mojej opinii znamiona znęcania się nad zwierzętami. 23-letni mężczyzna niemal utopił starą i schorowaną niedźwiedzicę. Ale podstawowym problemem jest to, że te niedźwiedzie w ogóle tam żyją – mówi nam jej inicjatorka, Anna Plaszczyk z Fundacji “Viva!”, koordynatorka kampanii Cyrk Bez Zwierząt. – “Uratowane” z cyrku zwierzęta mają do dyspozycji niewielki, betonowy wybieg, zaraz obok wielopasmowej ulicy o ogromnym natężeniu ruchu i ruchliwego chodnika. Niedźwiedzice wykazują objawy stereotypii, mają widoczne zmiany w układzie ruchu, muszą żyć w hałasie, spalinach, na betonie i jeszcze znosić ataki człowieka. Dyrektor ZOO już dawno powinien poprosić organizacje społeczne prowadzące w Europie azyle dla niedźwiedzi, żeby te niedźwiedzice zabrały do siebie, na piękne, wielkie i spokojne wybiegi, na których mogłyby żyć w spokoju i realizować swoje gatunkowe potrzeby. W mojej opinii ratowanie zwierząt polega na zapewnieniu im najlepszych możliwych warunków, tymczasem tu wciąż mamy do czynienia z pokazywaniem niedźwiedzi dla uciechy człowieka, w nieodpowiednich warunkach i w hałasie. Co z tego, że muzykę cyrkową zastąpił ryk silników, a arenę cyrkową betonowy wybieg?

fot. Wikipedia

– To zdarzenie powinno być ostateczny impulsem do podjęcia długo oczekiwanej decyzji o likwidacji tego wybiegu dla niedźwiedzi. Organizacje prozwierzęce od lat postulują usunięcie niedźwiedzi z tego narażonego na hałas i wybryki przechodniów miejsca. Nie możemy czekać aż dojdzie to tragedii, która skończy się śmiercią zwierzęcia lub człowieka – dodaje zdecydowanie Cezary Wyszyński, prezes Fundacji „Viva!”.

Nie tylko sprawa warunków, w jakich żyją niedźwiedzie ze stołecznego ZOO wywołują od czwartku falę dyskusji. Również fakt, że zwierzęta, które zaatakowały człowieka (nawet sprowokowane) mogą w takiej sytuacji zapłacić za to życiem.

– Na filmie z tego zdarzenie niedźwiedzica początkowo jest zainteresowana i zaciekawiona obecnością człowieka. Dopiero moment, gdy ten próbuję ją topić, zaskakuje ją i zaczyna się bronić. Niedźwiedź, nawet stary, pozostaje wciąż zwierzęciem bardzo silnym i jest w stanie zabić człowieka. Ta niedźwiedzica nie chciała tego zrobić, ma cyrkową przeszłość i bliski kontakt z człowiekiem nie jest jej obcy. Można zatem mówić, że ten człowiek miał szczęście. Zdarza się, że zwierzęta drapieżne po ataku na człowieka, zwłaszcza śmiertelnym, są zabijane – mówi dr Robert Maślak, biolog z Uniwersytetu Wrocławskiego. – Jest to nieracjonalne, oparte na fałszywej przesłance, że gdy raz spróbuje, to będzie to robić stale. Nic bardziej mylnego. Niedźwiedzie zawsze są niebezpieczne, to silne zwierzęta o złożonej psychice, zatem niezależnie od tego incydentu, powinny być trzymane na wybiegach odpowiednio zabezpieczonych. Wkroczenie na wybieg niedźwiedzi usytuowanym poza terenem zoo nie jest pierwszym tego typu. Zdarzyło się to wielokrotnie, pamiętam też przypadek, gdy do niedźwiedzi wrzucono psa. Ten wybieg jeszcze do niedawna nawet formalnie nie należał do zoo – było to bardzo niejasną sytuacją pod względem prawa i legalności przetrzymywania tam zwierząt niebezpiecznych.
W latach 2006-2009 wraz z dr Agnieszką Sergiel z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie, realizowałem pionierski projekt dotyczący zachowania i warunków utrzymywania niedźwiedzi w Polsce (szczegóły: www.bearproject.org). Wówczas spotkaliśmy się z dyr. Kruszewiczem, który obiecał, że jak tylko zwolni się miejsce na wybiegu w środku ogrodu, niedźwiedzie zostaną zabrane z wybiegu przy al. Solidarności. Niestety zrobił rzecz odwrotną, w 2013 r. niedźwiedzie z wybiegu na terenie zoo zostały przeniesione poza ogród, a na ich miejsce zoo sprowadziło dwa niedźwiedzie polarne, do których trzymania wg mnie nie ma warunków. Warto przypomnieć, że zgodnie z ustawą o ochronie przyrody, ogród nie ma prawa przyjmować zwierząt, którym nie jest w stanie zapewnić możliwości spełnienie potrzeb biologicznych. Poziom dobrostanu na tym wybiegu oceniam jako bardzo zły. Począwszy od diety, na którą składają się również ciastka i cukierki rzucane przez ludzi, poprzez ciągły hałas, spaliny i stres. Dodatkowo ten wybieg, pozostając poza skuteczną kontrolą zoo, zdaje się nie spełniać warunków rozporządzenia o utrzymywaniu w niewoli zwierząt niebezpiecznych. Niedźwiedzie już dawno powinny stamtąd zniknąć, ale nie ma tu dobrej woli ze strony dyrekcji, jeśli zamiast przenieść te niedźwiedzie ze środka zoo, zdecydowano się na sprowadzenie kolejnego gatunku. Taki sposób prezentacji zwierząt poza ogrodami, przy przystankach, stacjach benzynowych czy restauracjach przypomina XIX-wieczną menażerię, a nie zoo w stolicy kraju europejskiego. Zaskakujące, że ten ogród pomyślnie przechodzi kontrole Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

WK