Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Memy pomogły nosaczom. „Somsiad” górą!

maj 15 2020

Naukowcy, m.in. z polskiego Instytutu Ochrony Przyrody PAN, opublikowali w „Conservation Biology” artukuł, z którego wynika, że śmieszne memy przyczyniły się do wzrostu świadomości na temat gatunku. Nosacz sundajski jest bowiem gatunkiem zagrożonym.

– Zaczęły pojawiać się dyskusje o tym, gdzie żyją nosacze, o tym, że ich „dom”, czyli lasy namorzynowe i deszczowe na Borneo są niszczone pod plantacje palmy olejowej. Ludzie dyskutowali o sprowadzeniu nosaczy do zoo w Polsce (oczywiście niemożliwe ze względu na dietę) oraz amatorsko zbierać drobne środki na ich ochronę na Borneo, czyli 10 tysięcy kilometrów od Polski – powiedziała współautorka tekstu, doktor Magdalena Lenda w rozmowie z „Focusem”. To wszystko jest zasługą memów z nosaczem, który miał symbolizować zazdrosnego lub chciwego „somsiada”.

Według doktor Lendy organizacje takie jak WWF czy Greenpeace, które zawodowo zajmują się edukacją o zagrożonych gatunkach, w mediach najczęściej wykorzystują wizerunki zwierząt, które są charyzmatyczne lub „słodkie”, ewentualnie przypominają ludzkie dzieci.

Nosacz nie spełnia żadnego z tych kryteriów, a mimo to jego popularność wzrosła lawinowo. W polskim internecie nawet zorganizowano 6 amatorskich zbiórek pieniędzy na ratowanie tego gatunku.

– Sam fakt, że kilkaset osób podjęło indywidualną decyzje o wsparciu takich zbiórek, podczas gdy mogliby wybrać inną, bardziej znaną akcję charytatywną, lub wydać pieniądze na bilet do kina, zasługuje na uwagę. Uzbierane 2318 zł (~610 USD) – w Indonezji to dwukrotność najniższej miesięcznej pensji z 2017 roku (246 USD czyli 3.5mln Rupii Indonezyjskich). To oznacza, że ta kwota być może pozwoli np. na opłacenie kosztów leczenia chorych osobników, odtwarzanie ich siedlisk lub pracę osób próbujących powstrzymać kłusownictwo na nosacze w celu pozyskania bezoarów – stwierdziła dr Lenda.

Nosacze żyją na Borneo. Podobnie jak orangutany cierpią z powodu wycinki lasów deszczowych i produkcji oleju palmowego. Marzeniem dr Lendy jest to, aby większe organizacje walczące o prawa zwierząt wykorzystały popularność tych „memicznych” zwierząt dla poprawy ich dobrostanu.

WK