Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Oktawia Nowacka: weganizm w sporcie

marzec 04 2020

Ostatnio często odbieram telefony od różnych mediów i słyszę w słuchawce: „Pani Oktawio, coraz więcej znanych sportowców przechodzi na weganizm. Czy możemy się spotkać i o tym porozmawiać? Była pani jedną z pierwszych, które zdecydowały się na taki krok”.

I choć temat weganizmu staje się coraz bardziej popularny, znajdą się tacy, którzy po samym tytule tego felietonu skomentują go słowami „człowiek jest mięsożercą i koniec”, nie zagłębiając się w dalszą treść. Niektórzy będą wymyślać różne ciekawe argumenty, na przykład takie, że człowiek posiada kły do rozrywania mięsa i inne podobne. Nie zmienia to faktu, że goryl, który jest dużo potężniejszy i posiada kły kilka razy większe od naszych, żywi się tylko roślinami. Ale nie o to chodzi, żeby wzajemnie sobie wytykać. Najgłośniejsi będą ci, którzy najmniej w tym temacie wiedzą i nie są chętni, żeby sprawdzić jak sprawa wygląda z naukowego punktu widzenia. Z doświadczenia nauczyłam się, że przekomarzanie, kto ma rację, pozbawione jest absolutnie sensu. Człowiek ma w naturze bronienie swojej prawdy. Mało kto lubi zmieniać coś, w co wierzy. Dlatego chciałabym wraz z wami przyjrzeć się tematowi na spokojnie. Opowiem wam moją historię.

Przeszłam na weganizm zanim jeszcze stało się to modne… i powiem szczerze, że nawet nie bardzo lubię używać tego słowa. Pewnie dlatego, że kojarzy się z czymś radykalnym i restrykcyjnym. No i oczywiście z trawą. Pewnie, że tak jest, bo sama tak myślałam ponad sześć lat temu. Zdecydowanie bardziej lubię mówić, że odżywiam się zdrowo i używam jak najmniej przetworzonych produktów. Wcale nie jest to takie oczywiste, bo bycie weganinem nie musi oznaczać zdrowego stylu życia. Można żywić się roślinami, spożywając je w formie śmieciowego jedzenia. Powiem więcej. Weganizm nie jest także równoznaczny z dietą roślinną. Każdy weganin odżywia się roślinami, ale nie każdy „roślinożerca” jest weganinem. W czym więc tkwi różnica? Weganin nie używa żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego i nie przyczynia się do ogólnego cierpienia zwierząt: nie kupuje skórzanych i futrzanych ubrań, nie używa kosmetyków testowanych na zwierzętach, nie chodzi do cyrków ze zwierzętami. Weganin dba o środowisko naturalne, nie przyczyniając się do dewastacji miejsc, w których żyją inne stworzenia. Między innymi dlatego nie używa oleju palmowego, ponieważ pod jego uprawę wycina się wielkie obszary lasów tropikalnych. Jak widać można się pogubić we wszelkiego rodzaju regułkach. Czasem się zastanawiałam, jak mam siebie określać skoro na co dzień używam produktów roślinnych i tylko takie kupuję. Ale kiedy wyjeżdżam na zawody, zgrupowanie albo w podróż na drugi koniec świata zdarza mi się zjeść nabiał, jajko albo rybę. Czy w tym wypadku mogę mówić na siebie weganka, czy już muszę być wegetarianką? Ale jak mogę być wegetarianką, skoro sama nie mam potrzeby i nie przyrządzam produktów pochodzenia zwierzęcego? Można zwariować, prawda? I wtedy odkryłam magiczne słowo – równowaga.

Zacznijmy od początku. Po rekonstrukcji więzadła krzyżowego w 2012 roku próbowałam wrócić do dawnej formy. Przez długi czas treningi nie wychodziły mi za dobrze. Rok później, kiedy po przerwie wakacyjnej wciąż czułam się fatalnie, postanowiłam coś zmienić w swoim żywieniu. Zdałam sobie sprawę, że przez ponad dwadzieścia lat jadłam po prostu śmieciowo. Słodycze, gazowane napoje, chipsy, fastfoody – to była część codziennego menu. Największa moja życiowa pomyłka, to przekonanie, że skoro jestem szczupła, mogę jeść wszystko na co mam ochotę, bez żadnych konsekwencji. Byłam w wielkim błędzie. Kiedy dojrzałam do tego, aby zmienić nawyki żywieniowe, kompletnie nie wiedziałam, jak się do tego zabrać. Wtedy dotarła do mnie kolejna przerażająca prawda. Człowiek totalnie zatracił instynkt odróżniania tego, co dla niego dobre. Reklamy i napisy na produktach skutecznie wpoiły nam nowy pogląd na to, co „zdrowe”. Jedynym słusznym wyjściem była pomoc dietetyka.

Późniejsze wydarzenia przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Zaledwie po trzech tygodniach moje samopoczucie poprawiło się w sposób nie do opisania. Zaczęłam bić swoje rekordy życiowe. Nie byłam jeszcze na diecie roślinnej, ale mój sposób żywienia stał się bardziej bogaty. Jadłam mięso, ryby, kasze, warzywa strączkowe, świeże owoce, nasiona i orzechy. Moje ciało szybko mi podziękowało. Tak bardzo byłam zafascynowana dobrym samopoczuciem, że na własną rękę zaczęłam zgłębiać temat. Uczyłam się, czytałam książki, chodziłam na szkolenia. Wtedy postanowiłam przestać jeść mięso.

Skąd ta decyzja? Są rzeczy, wobec których nie potrafimy przejść obojętnie. Zobaczyłam, jak wyglądają masowe hodowle zwierząt i dowiedziałam się jaki mają wpływ na stan naszego środowiska. Wiedziałam, że nie chcę już brać w tym udziału. Zdałam sobie sprawę z wielu rzeczy, o których nie miałam pojęcia i “roślinny” sport stał się dla mnie jedynym rozwiązaniem. Wspomniałam wcześniej o równowadze. Chodziło mi o to, że nie musimy określać siebie jakimś konkretnym słowem i sztywno trzymać się zasad. Ważne, abyśmy pozostali wiernymi sobie. Zawsze postępuję w zgodzie z własnym sumieniem. Wybieram świadomie najlepszą możliwość w danej chwili.

Dzisiaj często słyszymy określenie „moda na weganizm”. Nagłówki gazet wymieniają sławnych polskich sportowców, którzy postanowili ograniczyć mięso albo przestać je jeść na jakiś czas. Wielu moich znajomych, którzy kiedyś się dziwili i zadawali pytania, dzisiaj sami próbują roślinnych rozwiązań. Sześć lat temu w moim środowisku byłam sama. Zniechęcano mnie i udowodniano, że tak się nie da. Ja za to nie chciałam nikomu nic udowadniać. Przemawiała za mną wyższa idea, której byłam wierna. Przez te wszystkie lata nabrałam dużego dystansu i wiele się nauczyłam. Myślę, że nigdy nikt w mojej obecności nie czuł się skrępowany. Daję ludziom prawo wyboru i szanuję ich decyzje, nawet jeżeli są odmienne od moich poglądów. To samo prawo dałam sobie.

Dziś o weganizmie mogę powiedzieć wiele. Największy problem polega na bitwie pomiędzy światem wegan i nie-wegan. Każdy chce udowodnić, że jego przekonanie jest słuszne. Myślę, że wiele osób chcąc dobrze, zniechęca do zapoznania się z tematem. Do niektórych rzeczy człowiek musi dojrzeć sam, można go tylko delikatnie naprowadzić. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że jestem daleka od stwierdzenia, że dzięki weganizmowi osiągnęłam lepsze wyniki sportowe. Nie zaczęłam wychwalać pod niebiosa tego sposobu żywienia w sporcie. To nie tak. Osiągałam dobre wyniki sportowe po przejściu na zdrową, racjonalną dietę zawierającą także mięso i nabiał. Kiedy przestałam jeść produkty pochodzenia zwierzęcego utrzymałam moją dyspozycję. Nie poprawiłam się, ale też wyniki nie spadły. Fakt, wszystkie największe sukcesy sportowe osiągnęłam na diecie bezmięsnej, ale poziom mojego wytrenowania był cały czas ten sam. Nie zależy mi, aby pokazać, że to najlepszy sposób żywienia w sporcie, ale chcę uświadomić, że odpowiednio zbilansowana dieta roślinna niczym nie ustępuje diecie tradycyjnej. Na jednej i drugiej można osiągać wspaniałe rezultaty. Kwestia wyboru.

Dlaczego więc mój wybór był właśnie taki? Bo dieta roślinna daje coś więcej. Oprócz jej wielu walorów zdrowotnych doświadczyłam zmiany w sposobie myślenia. Stałam się innym człowiekiem, bardziej wrażliwym, kreatywnym. Zaczęłam lepiej rozumieć świat i siebie samą. Zupełnie tak, jakby otworzyła się jakaś zamknięta brama, gdzieś głęboko we mnie. Zostałam odkrywcą i znalazłam nowe pasje. Nie przeczytacie o tym nigdzie, to jest przemiana wewnętrzna, którą każdy musi poczuć sam. A jeśli odżywisz swoje ciało, nakarmisz je prawdziwym jedzeniem, otworzy przed tobą naprawdę wiele możliwości.

Często słyszę, że weganizm nie jest naturalny dla człowieka. Przecież od zawsze biegał z dzidą i polował na zwierzęta. Jeśli spojrzeć na to w ten sposób latanie w przestworza i nurkowanie w głębinach oceanu także nie jest dla nas naturalne. Zanim człowiek użył swojego rozumu i zaczął tworzyć narzędzia, w głównej mierze odżywiał się roślinami, bo było to łatwiejsze. Potem nauczył się polować. Ewolucja przystosowała nas do jedzenia roślin, ale też sprawiła, że radzimy sobie z trawieniem mięsa. Możemy jeść wszystko. Ale czy wszystko nam służy? W świecie, gdzie nowotwór staje się chorobą cywilizacyjną, jest niemal oczywiste, że nie. A wyeliminować problem nie jest łatwo. Czynników jest tak wiele, że nie da się określić jednoznacznej przyczyny wielu chorób. Złe odżywianie, stres, zanieczyszczenia środowiska. Dziś stajemy przed zadaniem ratowania nas i naszej planety. Weganizm wydaje się być jednym z kroków, które możemy podjąć. Ograniczenie mięsa lub wyeliminowanie go z diety przyczynia się do zmniejszenia dwutlenku węgla w atmosferze i oszczędności słodkiej wody na świecie. Pożywieniem, którym karmimy miliardy zwierząt hodowlanych, możemy wykarmić głodujących ludzi. Moglibyśmy przywrócić równowagę planecie i poprawić własne zdrowie. Niemal oczywiste się stało, że spożywamy za dużo mięsa. Nawet jeśli nie wykluczymy go z diety, to dla naszego zdrowia powinniśmy ograniczyć jego ilość na rzecz strączków, świeżych warzyw, owoców, nasion, kasz i orzechów.

Dzisiaj mamy wielu sportowców na diecie roślinnej. Nie tylko amatorów, ale także profesjonalistów. Pokazują, że można na roślinach budować masę mięśniową, szybko biegać, wysoko skakać. Nie musimy się martwić, że zabraknie jedzenia i polować z łukiem. Na półkach sklepowych jest wszystko. Kwestia tego, aby wybrać to, co zdrowe, proste, nieprzetworzone.

Dieta roślinna nie zabroni ci jedzenia tego, co lubisz, nawet jeśli są to słodycze, czy mięso. To ty decydujesz, co wybierasz. Im głębiej poznajesz roślinny sposób odżywiania, dochodzisz do wniosku, że jest smaczny, urozmaicony i nie ma w nim monotonii. Badania wykazują, że osoby będące na diecie roślinnej jedzą więcej różnorodnych produktów. Przede wszystkim poznają nowe smaki, czerpią inspirację i jedzą więcej surowych warzyw, co korzystnie wpływa na ich stan zdrowia. Nie trzeba od razu zostawać weganinem. Można zacząć od wplatania posiłków albo dni bez mięsa. Liczy się proporcja, a właściwie dobrana jest dobra dla naszego zdrowia, dla zwierząt i dla planety.

    • Tekst: Oktawia Nowacka
    • Oktawia Nowacka – Brązowa Medalistka Olimpijska w Pięcioboju Nowoczesnym, weganka

Tekst pierwotnie ukazał się na blogu Oktawii Nowackiej w serwisie Kierunek Tokio.