Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Żywa szopka – to zły pomysł

grudzień 25 2019

Pierwsza żywa szopka z udziałem zwierząt miała zostać zorganizowana w XIII wieku przez św. Franciszka. Dziś to archaiczny, szkodliwy dla zwierząt zwyczaj, który powinien odejść w niepamięć.

Żywe szopki wystawiane są przy kościołach, ale także w skansenach i ogrodach zoologicznych. Uczestniczą w nich zwierzęta hodowlane: owce, kozy, osiołki, ale również czasami wielbłądy. Sprawiają, że inscenizacja Bożego Narodzenia jest bardziej realistyczna, a przy okazji stanowią atrakcję dla dzieci, które mogą zwierzę pogłaskać lub nakarmić. Często wykorzystywane do nich są zwierzęta z ZOO, ale także z prywatnych gospodarstw. Bywa, że po wykorzystaniu jako świąteczny eksponat, jadą prosto do rzeźni.

Pierwsza żywa szopka miała zostać zorganizowana w 1223 roku we włoskim Greccio przez św. Franciszka i miała symbolizować ogrom ubóstwa towarzyszący narodzinom Jezusa. Dziś jednak powoli zaczyna być uznawana za nieetyczny zwyczaj, który powinien zniknąć, podobnie jak „tradycja” zabijania w wannie świątecznego karpia.

– Organizacje prozwierzęce są całkowicie przeciwne “żywym szopkom”. To jest kompletnie niepotrzebny stres dla zwierząt. My przez chwilę cieszymy oko, idziemy dalej, a te one zostają – często w warunkach, w jakich nie powinny przebywać – mówił Cezary Wyszyński, prezes Fundacji „Viva!” dla TVN24. – Jeśli już oglądamy żywą szopkę, warto sprawdzić, czy zwierzęta mają wodę, jedzenie. – Czy są znaki, że zwierzęta są karmione, czy jest poidło? Nawet będąc tam na chwilę, można zauważyć jakieś ślady jedzenia. (…) Warto zwrócić też uwagę, jak odnoszą się do zwierząt ludzie z obsługi, czy nie dopuszczają do nich zbyt wielu osób, czy dzieci odpowiednio się zachowują wobec zwierząt, czy odwiedzający nie rzucają im jedzenia – bo czasem nawet w ogrodach zoologicznych ludzie rzucają takie świństwa, że zwierzęta od tego umierają. Tak naprawdę przy takiej szopce cały czas powinien ktoś stać i pilnować.

Wypowiedź Cezarego Wyszyńskiego ma już kilka lat, mimo to warto ją przypomnieć. Przez ten czas stanowisko organizacji prozwierzęcych nie zmieniło się, na szczęście świadomość społeczna w tym temacie powoli się poprawia.

W tym roku władze Czerska na Pomorzu, znanego z organizacji jednej z największych żywych szopek w regionie, zrezygnowała z tego pomysłu.

– Chcemy rozpropagować idee szacunku dla żywych zwierząt, jesteśmy w XXI wieku i powinniśmy je traktować jako istoty, które też czują – oświadczyła burmistrzyni Jolanta Fierek. – Nie chcemy narażać zwierząt na ewentualne urazy podczas transportu oraz niekomfortową sytuację wynikającą z przebywania w ich otoczeniu dużej liczby osób.

Miasto 20 grudnia wystawiło szopkę bez żywych zwierząt. Jednak to wyjątek: w całej Polsce w 2019 mnóstwo żywych szopek bożonarodzeniowych stanęło w miastach i miasteczkach. Warto zawsze zwracać uwagę na warunki, w  w jakich znajdują się przebywające tam zwierzęta i reagować.

WK