Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Bębniarze z misją

listopad 29 2019

O połączeniu aktywizmu dla zwierząt z pasją grania, weganizmie i radości z występowania na marszach protestacyjnych rozmawiamy z wielonarodowościowym zespołem bębniarzy Drums over knives

Kim jest „Drums over knives” i jaki jest Wasz cel?

Jesteśmy grupą perkusistów, którzy trafili na siebie na ulicznych akcjach aktywistycznych. Zdecydowaliśmy się stworzyć zespół grający na protestach w obronie praw zwierząt. Naszym celem jest zainteresowanie ogólnej publiczności tym tematem, dawanie rozrywki i potrzebnej dawki energii dla aktywistów poprzez nasze piosenki i tworzenie świadomości naszymi tekstami w kierunku wyzwolenia zwierząt.

Skąd jesteście?

Pochodzimy z Niemiec, Izraela, Brazylii, Polski i Kazachstanu.

Nazwa grupy kojarzy się z ruchem „Forks over knives” (widelce ponad noże). To celowy zagieg?

Tak, „noże” w naszej nazwie odnoszą się do przemocy. Podcinanie gardeł jest najczęstszą metodą uśmiercania w naszych czasach. Jest niepotrzebne i okrutne, a w związku z tym błędne! To musi się wreszcie skończyć!

Czy Wasze występy są reżyserowane? A może są formą energetycznej improwizacji?

Mamy swoje własne piosenki i wersje melodii, lecz lubimy również improwizować. Niektóre piosenki pochodzą ze spontanicznych improwizacji. Normalnie nie przestrzegamy restrykcyjnie kolejności piosenek. Lubimy gdy jest ona elastyczna, najczęściej tak wychodzi.

Które z Waszych dotychczasowych występów cenicie najwyżej?

Uważamy każdy występ na demonstracjach za ważny, ponieważ jesteśmy pewni, że za każdym razem docieramy do nowych osób. Istnieją jednak chwile, które szczególnie zapadły nam w pamięci, np. 24-godzinny marsz w Berlinie w 2018 roku, który był naszym pierwszym dużym marszem i drugim występem. Atmosfera była niesamowita! Byliśmy wtedy bardzo młodą grupą pełną obaw wobec realizacji tego flash-mobu. Rozdzieliliśmy się i zajęliśmy różne rogi Alexanderplatz, który zajmuje dużą powierzchnię. Można zobaczyć nagrania z tej demonstracji pod tym adresem.

Wspaniałym doświadczeniem było dla nas również obejście jeziora Alster w Hamburgu, podczas akcji „Ręka w rękę dla praw zwierząt”. Mieliśmy za zadanie zebrać wszystkich aktywistów w jednym miejscu. Podzieliliśmy się na dwie grupy i spotkaliśmy przy jednym z brzegów jeziora, gdzie dalej graliśmy i rozpoczęliśmy marsz. To było fantastyczne! Wtedy właśnie wpadł nam do głowy pomysł napisania piosenki „The gathering” (Zebranie; link do nagrania tutaj).

Generalnie czujemy się spełnieni, gdy widzimy ludzi radujących się i tańczących, ponieważ po tych zachowaniach widzimy, że nasz przekaz współczucia i sprawiedliwości wobec zwierząt jest przekazywany dalej.

Czy reakcje tłumu na Wasze granie jeszcze Was zaskakują?

Tak, wielokrotnie! Szczególnie gdy gramy na wydarzeniach niezwiązanych z prawami zwierząt i widzimy radość wszystkich otaczających nas ludzi – to jest wielka moc. Zdarzają się jednak sytuacje, gdy widzimy, że przeszkadzamy ludziom (podejrzewamy, że są to nieweganie, którzy mogą nie zgadzać się z naszym przekazem). Szczególnie się tym nie przejmujemy i mamy nadzieję, że skłania ich to do zastanowienia nad swoimi nawykami.

Czy myślicie nad nagraniem albumu studyjnego?

Nie wydaje nam się, by było wielu ludzi, którzy słuchaliby nas poza marszami. Nasza muzyka nie jest chyba do tego odpowiednia, jest zaprojektowana bardziej na potrzeby samych marszy. Już to zauważyliśmy podczas grania na scenach.

Bębnienie połączone z maszerowaniem wymaga dużej siły fizycznej. Skąd ją bierzecie?

Faktycznie jest to mocno wyczerpująca aktywność. Po marszu protestacyjnym trwającym kilka godzin jesteśmy wyczerpani, czujemy się trochę jak po module ciężkich sportów. To jednak nic w porównaniu z tym, co wiele zwierząt musi znosić. Krótka myśl o tym daje nam energię potrzebną do przetrwania wielogodzinnego marszu.

Cały zespół jest wegański. Czy przeszliście na tę ścieżkę z etycznych czy może innych powodów?

Większość z nas przeszła na weganizm z powodów etycznych. Przez cały czas się edukujemy, jesteśmy weganami także z powodów ekologicznych i zdrowotnych.

Czy widzicie zmiany w świadomości ludzi, dla których gracie, czyli głównie w Niemczech?

Ogólnie widać zmianę w niemieckim społeczeństwie. Idea weganizmu jest przedstawiana przez media albo inicjatywy biznesowe coraz bardziej pozytywnie i równie pozytywnie jest odbierana przez samych ludzi. Jest coraz więcej wegańskich alternatyw albo całkowicie wegańskiej gastronomii. Jesteśmy zadowoleni, widząc, że coraz więcej restauracji w Berlinie koncentruje się na daniach wegańskich, a dotychczas były alternatywą dla standardowych dań. To pokazuje rosnące zapotrzebowanie na produkty wegańskie. Przynajmniej w samym Berlinie widzimy taką zmianę.

Pełniąc rolę wsparcia na marszach protestacyjnych, gramy głównie dla osób z już wysoką świadomością etyczną. Niestety nie wiemy, co widownia protestu myśli o nas (lub naszej muzyce), nie możemy tego zmierzyć. Zauważamy jednak, że za pomocą naszej muzyki przyciągamy uwagę do marszu protestacyjnego, mamy nadzieję, że widownia będzie pamiętać o tym proteście następnego dnia, rozmawiać o nim, a może nawet myśleć o konsekwencjach swoich działań.
Myślenie, że mamy istotny wpływ na rozwijanie się społeczeństwa byłoby aroganckie. Wierzymy jednak, że jesteśmy małym fragmentem rosnącego ruchu, który prowadzi do globalnej zmiany.

Które kuchnie lubicie najbardziej, jakie są Wasze ulubione dania?

Lubimy „jedzenie duszy”, takie jak burito, pizzę, ciasta oraz potrawy typu gulasz. Cenimy kuchnię orientalną i azjatycką.

Jakie macie plany?

Będziemy kontynuować wspieranie marszy protestacyjnych naszą muzyką bębniarską. Wierzymy w moc perkusji i ogólnie muzyki jako instrumentu do powtórnego połączenia nas z pierwotnym zmysłem współczucia. Oczywiście zawsze staramy się być coraz lepsi. Marcos, lider naszej grupy, który ma wieloletnie doświadczenie jako perkusista, powiedział kiedyś: „im dokładniej gramy, tym więcej zwierząt możemy uratować!”.

Występowaliście na Vegan World Festival w Wolimierzu i na Pol’and’Rock Festival w Kostrzynie. Jak wypada porównanie tych imprez?

Obydwa te festiwale były dla nas wspaniałymi doświadczeniami. Czuliśmy się bardzo dobrze przyjęci. Reakcja publiczności była zdecydowanie pozytywna. Każde z tych miejsc ma swoją własną magię. To były dwa kompletnie różne wydarzenia.

W odniesieniu do naszego myślenia o tematach środowiskowych zauważyliśmy, w jak zaśmieconym i zaniedbanym stanie ludzie pozostawili miejsce po Pol’and’Rock Festival. W porównaniu z tym Vegan World Festival było inicjatywą w bardzo zrelaksowanym, schludnym i przyjaznym ekologicznie tonie. Wrażenie zrobiła na nas zarówno bardzo rozwinięta świadomość ekologiczna gości, jak i gościnność organizatorów i wolontariuszy. VWF był mniejszym, rodzinnym wydarzeniem, które trudno było nam opuszczać. Bardzo byśmy docenili możliwość bycia ponownie jego częścią w przyszłorocznej edycji.

Czy Wasz zespół jest otwarty na nowych członków?

Tak, i to bardzo! Na początku 2019 roku intensywnie poszukiwaliśmy nowych członków. Od tamtego czasu dołączyło do nas trzech nowych bębniarzy. To zaleta, gdy nowi członkowie mają już doświadczenie w bębnieniu, ale nie jest to obowiązkowe.

W jaki sposób perkusista może do Was dołączyć? Jakich cech poszukujecie?

Każdy, kto chce zostać członkiem naszej grupy, może po prostu zaaplikować poprzez e-mail albo naszą stronę na Facebooku. Dużo osób zgłasza się do nas tuż po demonstracjach. Nowi członkowie muszą być weganami (albo przynajmniej na drodze do stania się nimi). Muszą też być zmotywowani do rozwijania swoich umiejętności bębniarskich nie tylko w czasie prób, lecz także w swoim wolnym czasie.