Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Teologia XXI wieku: kościół a zwierzęta

październik 30 2019

Czy Kościół dba o zwierzęta? Gdzie szukać odpowiedzi? W Biblii, w kulturze regionu? Czy dieta chrześcijan powinna być wegetariańska?

Z punktu widzenia obrońców zwierząt chrześcijaństwo przynajmniej częściowo odpowiada za powszechne cierpienie istot pozaludzkich. To przecież teologia, pod rękę z filozofią, wyniosła człowieka ponad świat zwierząt, pozostawiając im rolę podrzędną, uprzedmiotawiając i sprowadzając do roli nieczułych automatów.

Czy chrześcijanie przejmują się zwierzętami?

Katechizm – oficjalna wykładnia nauki Kościoła Katolickiego – niewiele ma do powiedzenia na temat zwierząt. Wzmianki umieszcza tylko w kontekście rozważań nad siódmym przykazaniem, traktując zwierzęta w kategoriach własności, niczym rzeczy. „Zwierzęta, jak również rośliny i byty nieożywione, są z natury przeznaczone dla dobra wspólnego ludzkości, w przeszłości, obecnie i w przyszłości” (2415). W kolejnych akapitach katechizm naucza, że człowiek winien jest życzliwość zwierzętom, ale jednocześnie ma prawo – mocą panowania udzielonego przez Boga – wykorzystywać je jako pokarm oraz do wytwarzania odzieży. Na marginesie warto zauważyć, że bardzo podobnie wyglądają dzisiejsze narracje prawne o zwierzętach.

Wydaje się, że prawa zwierząt to w chrześcijaństwie problem nieobecny. Mimo to przy odrobinie wysiłku poglądy „prozwierzęce” znajdziemy w całej historii tego wyznania. Problem bowiem nie w tym, że Biblia przyznaje człowiekowi panowanie nad resztą stworzenia, lecz w tym, że współcześnie niektórzy ludzie odczytują jej tekst dosłownie, pomijając historyczny kontekst, aby uzurpować sobie prawa, których w rzeczywistości nie mają.

O zwierzętach w Biblii

Nie znajdziemy w Biblii spójnej koncepcji dotyczącej zwierząt ani uwag na temat ich natury czy przynależnych praw. Biblijna symbolika zwierzęca jest za to bardzo bogata. Pismo to źródło wielu przysłów oraz stereotypów, z których wiele utrzymało się w powszechnej kulturze i świadomości. Baranek kojarzony z Jezusem – niewinną ofiarą – występuje w Starym Testamencie, Ewangeliach i Apokalipsie. Węża najczęściej łączymy z postacią Złego, Szatana, czasami Lilit – mitologiczną pierwszą żoną Adama. Kusi w raju Ewę, wystawia na próby Jezusa na pustyni… Przysłowiowy ośli upór ma początki w opowieści o oślicy Balaama. Świnie podawane są jako przykład nieczystych, mrówki i pszczoły symbolizują pracowitość.

Na kartach Biblii pojawia się również archetyp zwierzęcia-ofiary. Kozła ofiarnego, po symbolicznym obarczeniu go grzechami wspólnoty, wyganiano w dniu Jom Kippur na pustynię, gdzie następnie ginął zepchnięty ze skalnego urwiska. Nawet jeśli przeżył upadek, był skazany na zagładę przez Azazela, demona pustyni. Młode cielce i kozły składano w krwawej ofierze podczas religijnych uroczystości. Wielu badaczy twierdzi jednak, że celem tych praktyk było uwolnienie ducha zwierzęcia, aby mógł przebywać z Bogiem. Biblia nie zawsze pochwala takie praktyki: autor Księgi Izajasza twierdzi, że Bóg nie potrzebuje ofiar – chce jedynie, by człowiek przestał czynić zło. Podobnie do ofiar ze zwierząt odnoszą się inne pisma prorockie, np. księgi Micheasza czy Ozeasza. Interesujące fragmenty znajdziemy w apokryficznej księdze Henocha należącej do starotestamentowego kanonu w kościele Koptyjskim. Według niej na sądzie ostatecznym to dusze zwierząt sądzić będą człowieka za jego grzechy wobec braci mniejszych.

Pierwsze chrześcijańskie pisma o zwierzętach

Zwierzęta od zawsze fascynowały ludzi. W świecie chrześcijańskim popularne były bestiaria, encyklopedie wzorujące się na greckim tekście „Physiologus”, który zawierał opisy zwierząt oraz ich chrześcijańską symbolikę. Oprócz istniejących gatunków w bestiariach występują również te fantastyczne jak feniks – symbol odrodzenia się. O zwierzętach wiele przeczytamy u Izydora z Sewilli, VII-w. chrześcijańskiego pisarza. w „Etymologiach” – ówczesnej encyklopedii. Tam również pojawia się fauna fantastyczna: jednorożce, syreny, feniksy, centaury oraz gryfy. Autora szczególnie interesował stosunek różnych gatunków do człowieka, a jego ciekawość szła w parze z szacunkiem i podziwem. Zwierzęta często przedstawiał jako wzór cnót, którymi powinien charakteryzować się chrześcijanin.

Zwierzęta w kulturze chrześcijańskiej

Znane są historie świętych, którzy żyli blisko zwierząt: św. Benedykt z Nursji i towarzyszący mu kruk; św. Antoni Wielki i mieszkająca z nim świnia, którą uleczył z choroby; św. Hieronim i ranny lew, który nie odstępował świętego na krok z wdzięczności, że ten wyciągnął mu kolec z łapy, czy wreszcie św. Franciszek z Asyżu rozmawiający z wronami i śpiewający ze słowikiem. Wszystkie stworzenia były dla niego braćmi i siostrami. Św. Marcin de Porres to natomiast założyciel pierwszego schroniska dla bezdomnych zwierząt.

Już w motywach wczesnej sztuki chrześcijańskiej obecnej w rzymskich katakumbach pojawiały się symbole gołębia z arki Noego i ryby będącej symbolem Chrystusa. Przez wieki wizerunkom wielu świętych towarzyszyły zwierzęta. Św. Rocha – patrona zwierząt domowych – tradycyjnie przedstawiano z psem. Zwierzęta odnajdziemy też w późniejszej sztuce sakralnej. Giusto Menaboui w dziele „Gody w Kanie” umieścił psy. „Niesienie Krzyża” Hansa Memlinga także ukazuje psa w scenie z Jezusem. Psy (i kota!) zauważymy na fresku „Ostatnia Wieczerza” Rosselliego w Kaplicy Sykstyńskiej.

Krwawa masakra czarnych kotów uznanych w 1232 roku przez papieża Grzegorza IX za wcielenie zła to na szczęście nieprawdziwa historia. Prawdą jest jednak, że koty nie cieszyły się zbyt dobrą reputacją w średniowieczu, szczególnie od kiedy papież Innocenty VIII w 1484 roku nazwał je ulubionymi zwierzętami Szatana i czarownic, czym wywołał powszechną ailurofobię.

Filozofia chrześcijańska

Stosunek do zwierząt w różnych religiach nie kształtował się w próżni, lecz wykształcił pod wpływem kultur, w których wierzenia były zakorzenione. W przypadku judaizmu to kultury babilońska i mezopotamska. Chrześcijaństwo przejęło ich elementy, poddając się dodatkowo oddziaływaniu kultur greckiej i rzymskiej.

W chrześcijańskiej wizji świata człowiek jest najważniejszy. Antropocentryzm to rezultat przyjęcia Arystotelesowskiej koncepcji panowania człowieka nad naturą. Idee hierarchii bytów czy też drabiny stworzenia, na szczycie której znajduje się człowiek, tkwią korzeniami w filozofii platońskiej. Na ich podstawach opierał się później św. Tomasz z Akwinu, twierdzący, że zwierzęta nie mają duszy. Jego pogląd przejęła oświeceniowa szkoła Kartezjusza, która zdegradowała zwierzęta do roli niewrażliwych automatów, odmawiając im rozumu, inteligencji, a nawet wrażliwości na ból i choć dziś nauka mówi co innego, dawne poglądy przeniknęły do wielu chrześcijańskich koncepcji. Niestety, niewielu teologów poruszało tematykę praw zwierząt, wychodząc poza ramy dawnych arystotelesowsko-tomistycznych poglądów. Nieco lepiej jest w tradycji wschodniej, która na stworzenia inne niż człowiek patrzy przychylniej.

Szacunek dla zwierząt, które nie są znacząco różne od ludzi, odnajdziemy we fragmentach Biblii oraz pismach pierwszych pisarzy chrześcijańskich i Ojców Kościoła. Ciekawy przykład płynie z księgi Koheleta, mówiącej, że człowiek w niczym nie przewyższa innych gatunków, ponieważ sam jest zwierzęciem. Analogiczną postawę widzimy choćby w listach św. Pawła, który pisze o całym stworzeniu, uwikłanym w tragedię zepsutego (z winy człowieka) świata i oczekującym wyzwolenia. Również św. Jan Chryzostom twierdził, że zwierzętom jesteśmy winni łagodność i życzliwość z wielu powodów – przede wszystkim dlatego, że łączy nas pochodzenie. Zbliżone rozważania znajdziemy w pismach św. Ireneusza z Lyonu, św. Bazylego Wielkiego, Grzegorza z Nazjanzu i wielu innych pisarzy wczesnochrześcijańskich.

Na Zachodzie powszechne są również postawy przeciwne. Św. Augustyn pisał, że piąte przykazanie nie odnosi się do zwierząt, stworzeń nieposiadających rozumu. Istnieje wiele wersji historii o św. Hubercie, patronie myśliwych („Patrologia Latina” Migne’a zawiera ich szesnaście). Wbrew powszechnej opinii nawrócenie Huberta niekoniecznie wiązało się z zaprzestaniem polowań. Zwolennikiem polowania jako niewinnej rozrywki był też św. Franciszek Salezy, założyciel zakonu. Niedościgniony w dążeniu do wywyższania człowieka ponad świat zwierząt byli wspomniany już Tomasz z Akwinu oraz jego epigoni. „Anielski Doktor” wyróżnił trzy rodzaje duszy: rozumną, instynktowną i wegetatywną. Według niego zwierzęta jako pozbawione rozumu są istotnie od nas gorsze i nie mogą być zbawione. Człowiek może zatem wykorzystywać je do swoich celów.

Wegetarianizm jako dieta chrześcijan?

Najczęściej przytaczany fragmentem Biblii mający świadczyć o tym, jakoby wegetarianizm był ideałem żywienia człowieka, to opis z Księgi Rodzaju: „I rzekł Bóg: «Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem.»”. Zaledwie kilka rozdziałów dalej Bóg zezwala jednak na jedzenie zwierząt, choć nie jest to zgoda bezwarunkowa. Niektórzy badacze twierdzą, że fragment wcale nie daje prawa do jedzenia zwierząt, lecz oznacza tylko warunkowe przyzwolenie, które Bóg dał człowiekowi, jednocześnie obarczając go ogromną odpowiedzialnością za odebrane życie zwierzęcia. Nie jest to jednak interpretacja powszechna.

Wielu współczesnych katolików chce ten fragment rozumieć jako usankcjonowanie prawa do zabijania zwierząt dla pożywienia. Z drugiej strony chrześcijaństwo – religia, która wyrzekła się wszelkich form przemocy oraz ostatecznie zniosła zwyczaj składania ofiar ze zwierząt – mogłaby się stać religią współczucia, religią wegetariańską par excellence. Z jakiegoś powodu tak się jednak nie stało.

Już w okresie przedchrześcijańskim istniało wiele wspólnot wegetarian. Jedną z nich była wspólnota z Qumran, skąd pochodzą słynne zwoje znad Morza Martwego. Według niektórych źródeł esseńczycy nie składali ofiar ze zwierząt ani nie jedli mięsa. Późniejsze sekty gnostyckie, np. grupa enkratów założona przez Tacjana Syryjczyka, także rezygnowały z mięsa. Wielu pustelników odżywiało się wyłącznie roślinami. Św. Benedykt w swoje regule zakonnej wprost zakazał jedzenia mięsa, robiąc wyjątek jedynie dla obłożnie chorych. Współczesne zakony oparte na jego regule to wielu przypadkach wegetarianie. Co więcej, sformalizowany ruch wegetariański ma chrześcijańskie korzenie. Wśród inspiratorów Towarzystwa Wegetariańskiego z 1847 roku był m.in. William Cowherd, założyciel Bible Christian Church. Adwentyści Dnia Siódmego to także wegetarianie. W niektórych odłamach chrześcijaństwa wschodniego dietę niemal jarską (z dopuszczeniem jedzenia ryb) stosuje się w czasie postu. Trwający średnio 200 dni w roku post w Kościele Koptyjskim w Aleksandrii jest wegański. Można się spierać, czy niejedzenie mięsa wynika z motywów etycznych, czy jest raczej formą ascezy.

Zwierzęta w dzisiejszym Kościele

Nowoczesne koncepcje chrześcijańskie – obecne w nauczaniu Jezusa i wczesnych chrześcijańskich autorów – mocno akcentują współczucie wobec całego świata stworzonego. Wyznawcy uważają także, że rolą człowieka zgodnie z pierwotnym założeniem jest bycie ogrodnikiem i opiekunem, nie bezwzględnym hegemonem i eksploatatorem przyrody. Panowanie rozumie się tu całkiem inaczej. Do takich intuicji odwołuje się wydana w 2015 roku encyklika „Laudato si’” papieża Franciszka. Tekst kładzie nacisk na samą ekologię, jednak nie poświęca wiele uwagi wykorzystywaniu zwierząt przez człowieka. Choć nie ma tu rewolucyjnych czy kategorycznych stwierdzeń, papież otworzył debatę, dzięki której nurt chrześcijańskiej prozwierzęcej ekologii wyjrzał na światło dzienne.

Współcześnie na sytuację zwierząt zwraca uwagę także Wacław Hryniewicz, ksiądz katolicki promujący idee ekumeniczne, znawca prawosławia i wybitny teolog głoszący koncepcję powszechnego zbawienia. W tekście „Chrześcijaństwo a świat przyrody” (Znak, 637/2008) postuluje odzyskanie poczucia odpowiedzialności za świat stworzony. Jego refleksje są odważniejsze niż przesłanie encykliki „Laudato si”.

Jezuita i filozof Stanisław Musiał – podobnie jak Hryniewicz – uważał, że wieczność czeka także na zwierzęta: „Zamiast tracić czas na wścibskie spekulacje na temat «życia wiecznego» zwierząt, trzeba raczej zainwestować nasz wysiłek, a w szczególności wyobraźnię, w «walkę» o prawa zwierząt i przestrzeganie tych praw przez nas – ludzi w dzisiejszym świecie” (List 11/2002).

Oryginalną i piękną – choć kontrowersyjną – propozycję wreszcie przedstawił Jerzy Nowosielski, prawosławny malarz i teolog, wykładowca krakowskiej ASP, według którego zwierzęta są cierpiącymi na Ziemi aniołami. Nie można zatem powiedzieć, że cały świat chrześcijański pozostaje ślepy na los zwierząt i głuchy na wołanie o ich prawa.

Wyobraźmy sobie, że papież rzeczywiście zostaje weganinem i publikuje encyklikę, w której opowiada się za niejedzeniem zwierząt, zakończeniem hodowli przemysłowych, zniesieniem wiwisekcji i innych sposobów wykorzystywania zwierząt. Mało tego – twierdzi, że jedzenie zwierząt jest grzechem. W Kościele istnieje już wiele zakazów i nakazów. Czy przeciętny wierzący przestrzega ich wszystkich i liczy się z każdym słowem papieża? Skoro encyklika „Humanae Vitae” Pawła VI, zabraniając antykoncepcji, nie wpłynęła znacząco na jej stosowanie wśród katolików, czy możemy mieć nadzieję, że inaczej stałoby się w tym przypadku? Często spotykam się z opinią, że formalne zmiany w Kościele mogłyby zakończyć lub przynajmniej mocno zredukować cierpienie zwierząt. W „Laudato si’” nawet Peter Singer dostrzegł duży potencjał zmian.

W oficjalnej doktrynie Kościół wciąż unika wzięcia na siebie odpowiedzialności za zwierzęta. Jeśli zmiana nadejdzie, nie będzie efektem transformacji doktryny, lecz wynikiem współdziałania wewnątrzkościelnych ruchów prozwierzęcych oraz inicjatyw propagujących prawa zwierząt i pracujących nad zmianą podejścia Kościoła. Są wśród nich m.in. niemiecka Aktion Kirche und Tiere (AKUT), brytyjska Catholic Concern for Animals działająca w wielu krajach, również w Polsce, czy założona w 1998 roku przez parę niemieckich pastorów, Christę i Michaela Blanke, Animals’ Angels. W Polsce i w Niemczech działa też Animal Spirit Church z Animal Pastorem Tomaszem Jaeschke, który udziela błogosławieństwa zwierzętom. Dla jednych to jawna herezja i zgorszenie, dla innych świt nowych, potrzebnych zmian. Wciąż są to ruchy marginalne, pozostaje jednak mieć nadzieję, że dzięki ich pracy instytucjonalna religia z czasem dojrzeje do uznania praw zwierząt.

Chciałbym podsumować rozważania fragmentem tekstu z Tygodnika Powszechnego Stanisława Musiała, w którym pisze o relacji z kotką Kasjopeją: „Każde stworzenie ma życie od Boga i nie jest skazane na zależności pańszczyźniane od innych. Taka będzie, wydaje mi się, teologia XXI wieku. Chrześcijaństwo będzie musiało zmienić swój stosunek do zwierząt (zmienią się przez to także nasze kulinarne przyzwyczajenia). Tego nauczyła mnie Kasjopeja. I za to jestem jej wdzięczny”.

  • Tekst: Marcin Ptak
  • Tekst ukazał się w numerze 11/2019 Magazynu Vege