Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Agnieszka Stachurska: Przekonania ponad wszystkim

październik 30 2019

Agnieszkę Stachurską obserwują setki tysięcy osób w internecie. Często porusza w swoich mediach społecznościowych temat weganizmu. Jak ludzie to odbierają?

Instagram i YouTube stały się Twoją pracą. Jak to wygląda i z czym się wiąże? Większość naszych czytelników zna to od strony bycia fanem.

U mnie przede wszystkim wiąże się to z przyjemnością, bo robię to, co lubię. Staram się w jakiś sposób też wyładowywać artystycznie i przekazywać pożyteczne informacje dalej. Głównie na tym to polega.

Jak to jest ze współpracą z firmami? Współpracujesz z jakimiś na stałe, jesteś otwarta na współpracę?

Bardzo różnie, czasami są to mniejsze działania, czasami większe. Jeśli są to marki, których produkty lubię, używam i są warte polecenia, jestem otwarta.

Jesteś weganką. Jak zgłaszają się do Ciebie firmy z ofertami produktów, których nie wspierasz, np. z futrami, skórami, kosmetykami testowanymi na zwierzętach, to odmawiasz?

Dostaję bardzo dużo takich propozycji i wszystkie odrzucam. Nigdy nie stawiam pieniędzy ani innych korzyści ponad moje przekonania, także zawsze wybieram firmy, które są zgodne z moimi poglądami.

Jak zostałaś weganką?

Podjęłam decyzję z dnia na dzień. Zdaje się, że zobaczyłam ledwo żywą rybę i potem stwierdziłam, tak z dnia na dzień, że przestaję jeść mięso. Zjadłam jakiegoś kabanosa i kolejnego dnia przeszłam na wegetarianizm. Absolutnie nie planowałam przechodzić na weganizm, bo wydawało mi się to czarną magią. Myślałam, że tego nie wytrzymam. To było pięć lat temu, kiedy weganizm nie był jeszcze tak popularny jak teraz. Stwierdziłam, że dla zdrowia spróbuję. Nie mówiłam o tym nikomu. Przeszłam na tydzień na weganizm, żeby się przekonać, czy jest to w ogóle możliwe i czy wytrzymam. Jestem weganką do teraz.

To dosyć osobliwe, że zaczęłaś od ryb, ponieważ większość ludzi nie czuje do nich żadnej empatii.

Niestety, spotykam się z tym bardzo często w restauracjach, że dania „wegetariańskie” w menu zawierają ryby.

Jak na Twój weganizm zareagowali rodzina i przyjaciele?

Na początku oczywiście wszyscy się obawiali, że to jest niezdrowe i mi zaszkodzi, ale po jakimś czasie, gdy zobaczyli, że weganizm mi służy i nie dzieje mi się żadna krzywda (śmiech), to skończyły się jakiekolwiek obawy. Obecnie część z nich zrezygnowała z jedzenia mięsa.

Masz trochę filmików o weganizmie. Pod jednym z nich widziałam komentarz fanki – pewnie nie odosobniony – która napisała, że dzięki Tobie przeszła na weganizm.

Tak. To najmilsze, co mnie spotyka w mojej całej działalności, gdy ludzie wprowadzają jakieś zmiany w swoim życiu, inspirując się mną. Strasznie mnie to cieszy, bo nie dość, że uważam, że weganizm to najzdrowsza forma żywienia i przynosi korzyści moim obserwatorom, to jeszcze znacznie zmniejsza spożycie mięsa.

Często się spotykasz z takimi reakcjami?

Tak, bardzo często podchodzą do mnie obserwatorzy i mówią, że dzięki mnie są wegetarianami czy weganami. To się dzieje bardzo często i to jest cudowne.

Masz też filmiki, w których gotujesz.

Bardzo niewiele, szczerze mówiąc, nigdy nie byłam wielką fanką gotowania.

W Warszawie teraz jest Ci pewnie łatwiej z jedzeniem.

Jest dużo łatwiej i niestety wciągnęło mnie jedzenie na mieście. Ma to więc swoje plusy i minusy.

Weganizm to dla wielu osób tylko żywienie, ale wiem, że dla Ciebie nie. Z czym to się wiąże?

Przede wszystkim z tym, że przechodząc na weganizm, zmienia ci się pogląd na wiele rzeczy. Zaczynasz żyć bardziej w zgodzie ze sobą. Nie wiem, dlaczego, ale takie miałam odczucia i jak rozmawiam z innymi weganami, słyszę, że mają podobnie. Zaczynasz się interesować dobrem środowiska, co jakoś tak samo przychodzi. Dzięki temu żyjesz w zgodzie ze sobą i ze światem. Przynajmniej ja tak to czuję.

Nie używasz kosmetyków testowanych na zwierzętach. Czy przyszło Ci to łatwo?

Tak. Na początku byłam zszokowana tym, jak w rzeczywistości wygląda testowanie. Bardzo łatwo złapać się w pułapki firm, które twierdzą, że ich produkty są nietestowane, a jednak są.
Czasami zdarzało mi się kupować kosmetyki oznaczone jako nietestowane, a okazywało się, że są testowane, ale całe szczęście teraz mam już większą wiedzę i bazując na własnych doświadczeniach, udało mi się zbudować fajną kosmetyczkę. Wbrew pozorom wcale nie jest tak mało nietestowanych kosmetyków. Na pewno jest z czego wybierać, nawet jeśli ktoś lubi mocniejszy makijaż, tak jak ja.

Bez jakich kosmetyków nie możesz się na co dzień obejść?

Na pewno bez produktów do pielęgnacji twarzy, natomiast jeśli chodzi o makijaż, to… podkład, bronzer, błyszczyk, rozświetlacz i produkty do brwi.

Masz też osobny filmik o less waste. To jest teraz całkiem popularny temat. Jak sama ograniczasz plastik i różne śmieci?

Zwykle szukam dla siebie jakichś wyzwań. To jest kolejny etap czy też challenge, który sobie sama narzuciłam po weganizmie. Oczywiście zrezygnowałam z butelek plastikowych i zbędnych pudełek na kosmetyki, segreguję śmieci – to jest podstawa wyniesiona z domu rodzinnego. Do tego doszło korzystanie z wielorazowych opakowań, niebranie reklamówek czy plastikowych słomek. Mam też kubeczek menstruacyjny.

Jakie były początki Twojego kanału na YouTube?

Moje działania w internecie zaczęły się od bloga, ale bardzo szybko przeszłam na YouTube, jak często w tamtym czasie robiło dużo blogerek. Miało to być uzupełnieniem bloga, ale YouTube okazał się być dla mnie ciekawszy, bardziej go poczułam i zostawiłam bloga.
Jak byłam młodsza, oglądałam wiele youtuberek i chciałam się przekonać, jak to jest być po tej drugiej stronie.

Różne youtuberki znają się ze sobą. Czy w tym środowisku poznajecie się na branżowych imprezach?

Tak, jak najbardziej. Nawet dzisiaj po sesji idę na event.

Kiedyś publikowałaś częściej. Teraz robisz między filmikami nawet kilkumiesięczne przerwy.

Wszystko jest spowodowane tym, że do YouTube nie podchodzę jak do robienia czegoś na siłę albo dla zysków. Zawsze jak nagrywam filmy, robię to, bo to czuję i muszę to czuć na 100 proc., żeby potem opublikować materiał. Obecnie mam taki czas, że muszę się zastanowić, w którą stronę to zmierza, choć niewykluczone, że może dziś pojawi mi się pomysł na film i nagram go jutro.

Masz fanów, którzy są z Tobą od początku?

Zdecydowanie bardziej lubię określenie obserwatorzy. Mam i otrzymuję od nich niesamowite wsparcie w tym co robię, dziękuję!

Jaka jest ciemna strona social mediów?

Myślę, że brak prywatności, którą bardzo sobie cenię i pomimo że przesiewam to, co pokazuję na swoich social mediach, nie zawsze się udaje. Nienawiść, która się często rozprzestrzenia i trafia do ludzi niepotrafiących sobie z tym poradzić. W moim odczuciu najciemniejszą stroną social mediów jest czytanie wymyślonych rzeczy na twój temat i niemiłe komentarze opierające się o nie.

Często to się zdarzało?

Całe szczęście raczej nie.

Jak jest u Ciebie z prowadzeniem Facebooka?

Nie czułam tego. Mało młodych ludzi siedzi na Facebooku, tak mi się wydaje. Sama po sobie widzę, że nie spędzam na nim czasu, więc stwierdziłam, że to bez sensu. Lepiej prowadzić jeden profil dobrze, a nie kilka.

Oglądają Cię głównie młodzi ludzie…

Najwięcej moich odbiorców ma od 13 do 25 lat.

Ci najmłodsi pytają Cię często, jak przekonać rodziców do weganizmu. Co im radzisz?

Na pewno nie chcę działać wbrew rodzicom, ale sama z natury zawsze byłam buntowniczką i jak sobie coś wymyśliłam, to to robiłam. Myślę, że każdy powinien mieć prawo decydować o swoim żywieniu, ale jedyna rada, jaką mogę dać, będąc przy tym poprawna politycznie (śmiech), to opowiadać rodzicom, jak wygląda weganizm i jakie niesie korzyści zdrowotne. Niech młodzi przedstawią to w mądry sposób. Każdy żyje w jakichś tam starych przekonaniach i schematach, więc myślę, że wszystko jest do zrobienia, żeby to trochę odmienić.

Czym zajmujesz się na co dzień?

Głównie skupiam się na działaniach w internecie i moim rozwoju. Ćwiczę jogę, trenuję na siłowni.

Co Ci daje joga?

Na pewno dyscyplinę. Dobrze też wpływa na mój humor. To trochę ćwiczenie ze sobą, bo trzeba się czasami jednak zmusić do wysiłku. No i zdrowie przede wszystkim! Super się czuję. Jak siedzę w domu i pracuję na komputerze, jest to raczej siedząca praca, strasznie mnie boli kręgosłup. To dlatego zaczęłam na nowo chodzić na siłownię, bo już obawiałam się, że mi mięśnie zanikają. (śmiech)

Masz bardzo dużo relacji z podróży. To też Twoje hobby?

Tak, choć teraz robię sobie przerwę, bo już niestety trochę mnie to męczy. Życie na walizkach, szczególnie, że się teraz wyprowadziłam, jest momentami męczące, choćby to, że nie możesz sobie na chwilę pobyć w domu.
Dlatego teraz robię przerwę, ale podróżować bardzo lubię. Uwielbiam poznawać inne kultury, miejsca, m.in. próbować nowego wegańskiego jedzenia za granicą, czegoś, czego tutaj nie ma. To jest zawsze mój główny punkt podróży. (śmiech) Ostatni wyjazd był do Włoch.

A jak sobie radziłaś w Grecji? Przyznam, że jako wegance mnie było bardzo trudno.

Na całe szczęście byłam ze znajomym, który jest w połowie Grekiem i dobrze zna tamtejszą kuchnię. On wszystko zamawiał. Jadłam grillowane warzywa, a nawet wegańskiego gyrosa – wszystko da się zrobić. Wprawdzie gyros był bardzo biedny, trochę warzyw, bułka i ketchup, ale zawsze coś.

Jak Ci się mieszka w Warszawie?

Super! Wiedziałam, że to moje miejsce i że skończę tutaj prędzej czy później. Czekałam tylko na właściwy moment i wszystko się tak zgrało, że to wydarzyło się teraz. Bardzo lubię Warszawę.

Jakie masz plany związane z kanałem?

Nie lubię dzielić się moimi planami i też nie lubię mówić na głos rzeczy, które dopiero zamierzam zrobić. Zdecydowanie bardziej wolę dzielić się efektami mojej pracy.

Czy czujesz, że praca w internecie Cię zmieniła?

Każdy zmienia się pod wpływem tego, co dzieje się wokół niego. Na pewno wzmocniła się we mnie odporność na hejt i opinie innych ludzi. Bardzo dobrze mi zrobiła taka terapia szokowa. Nie przejmuję się tak opiniami innych ludzi i mało co biorę do siebie. Dodatkowo zyskałam wiele możliwości rozwoju i doświadczeń, za które jestem niesamowicie wdzięczna.

Na początku ruszał Cię ten hejt?

Na pewno i też nie jest tak, że teraz wszystko po mnie spływa. Czasami jak ma się gorszy dzień i przeczyta się coś niemiłego na swój temat, to rusza.
Na początku trzeba było przypomnieć sobie swoje wartości i wziąć pod uwagę to, że piszą to obcy ludzie, którzy po pierwsze nie wiedzą wszystkiego na twój temat, a po drugie są najczęściej anonimowi.

Jak sobie radzisz z hejtem?

W ogóle nie odpowiadam, nie wdaję się w jakiekolwiek kłótnie ani nie daję nikomu satysfakcji z tego. Jakiekolwiek wulgaryzmy od razu usuwam. Z jednej strony mam chęć pokazać ludziom: zobaczcie, jak to naprawdę wygląda i co do mnie trafia, ale z drugiej myślę, że to jest mój profil i nie chcę innych użytkowników czy moich obserwatorów narażać na oglądanie czegoś takiego. Jeśli krytyka nie jest wulgarna, zostawiam ją. Taki jest Instagram i nie chcę tego ukrywać.

  • Rozmawiała: Martyna Kozłowska
  • Tekst ukazał się w numerze 11/2019 Magazynu Vege
  • Zdjęci: Krystian Szczęsny
  • Makijaż: Eliza Modzelewska
  • Stylizacje: Ania Marciniak
  • Zdjęcia: Krystian Szczęsny
  • Produkcja sesji: Martyna Kozłowska
  • Za użyczenie lokalu na sesję dziękujemy PracowAnia Ani Marciniak