Fragment książki „Manifest zwierząt. Sześć powodów, żeby okazywać więcej współczucia” Marka Bekoffa, wyd. Marginesy
Istoty ludzkie mają naturalną skłonność do życzliwości, ale potrzebujemy także wiedzy, edukacji, uczciwości i odwagi, aby przekuć tę skłonność w konkretne działania dla zwierząt. Okażemy zwierzętom dobroć, kiedy zrozumiemy i uszanujemy to, czego chcą, co czują i czego potrzebują, i kiedy uwierzymy, że wszystkie zwierzęta mają znaczenie, nie tylko nasi bliscy krewni. Zaczniemy polepszać ich los, gdy poszerzymy kręgi moralności i tym samym na co dzień obejmiemy nią zwierzęta, nie tylko wtedy, gdy jest to dla nas wygodne, i kiedy uczciwie zaczniemy oceniać własne postępowanie.
Zwykle gdy rozważamy, jak wpływamy na życie miliardów zwierząt – to znaczy, jak nimi zarządzamy i jak je kontrolujemy – kierujemy się własnymi potrzebami. Łatwo myśleć w ten sposób, ponieważ jesteśmy – lub tak nam się wydaje – silniejsi, a zatem możemy panować nad innymi formami życia i kontrolować je, jak nam się żywnie podoba. W rzeczywistości, jako że globalne zmiany klimatu stały się bezdyskusyjne, mamy mniej władzy, niż chcielibyśmy przyznać. Czasami zaś rozmydlamy prawdę o tym, co robimy, eufemizmami: słowa „zarządzanie” i „kontrolowanie” często tak naprawdę oznaczają po prostu zabijanie. Pewnego ranka, gdy wracałem rowerem do Boulder, zobaczyłem ciężarówkę oklejoną napisami „zarządzanie dziką przyrodą”, a kiedy zapytałem człowieka siedzącego za kierownicą, co robi, zachichotał i powiedział: „Łażę po domach i zabijam wszystkie zwierzęta, które ludzie chcą, żebym zabił”.
Spytałem: „Tak pan rozumie zarządzanie dziką przyrodą?”. Odpowiedział: „Mnie wszystko jedno, byle działało, a zabijanie rozwiązuje problem”.
Co pozwala nam to robić? Jak możemy siedzieć wygodnie i patrzeć na umierające zwierzęta? Czasami dobrzy ludzie postępują źle, bo zwyczajnie o tym nie wiedzą. Nasze wyobcowanie i brak kontaktu z innymi stworzeniami pozwalają traktować je jak przedmioty. Ci, którzy przystają, żeby spojrzeć na zwierzęta z innej perspektywy, często się zmieniają. A kiedy zaczynają patrzeć szerzej, dostrzegają, że mogą też okazywać zwierzętom więcej życzliwości, codziennie podejmując lepsze wybory.
Pisałem tę książkę w samochodach, samolotach, pociągach, na łodziach, a nawet jeżdżąc na rowerze stacjonarnym. Odwiedziłem kilkanaście krajów, spotkałem niesamowite osoby zaangażowane w niesamowite działania na rzecz zwierząt, często pracujące w bardzo trudnych warunkach. Przedstawię wam wielu inspirujących ludzi, którzy robią to, co robią, ponieważ uwielbiają zmieniać na leprze życie słabszych i wiedzą, że więcej empatii dla zwierząt oznacza również więcej empatii dla nas.
Powiedzenie „działaj lokalnie, myśl globalnie” z pewnością odnosi się do prozwierzęcego aktywizmu. W 2007 roku dowiedziałem się, że na uniwersytecie niedaleko mojego rodzinnego miasta, w Centrum Nauk Medycznych w Denver (Denver Health Sciences Center) zabito co najmniej 18 psów i 191 świń podczas „szkolenia” sprzedażowego dla mającego siedzibę w Boulder Valleylab. Te przerażające wiwisekcje nie odbyły się w ramach zatwierdzonych przez władze badań. Ekologami kierowała Rita Anderson – jej zamiłowanie do działania na rzecz zwierząt miało wpływ na jej wnuki: kiedy zwerbowałem je do urządzenia na terenie ich szkoły protestu przeciwko planowanemu zabijaniu nieświszczuków, odegrały kluczową rolę w wyciąganiu tego nadużycia na światło dzienne i kładzeniu mu kresu. Łatwo czuć się przytłoczonym: zwierzętom grozi wszechobecne bestialstwo i trudno to zmienić. Starannie wybierając, na co ukierunkujemy swoją energię, możemy działać skuteczniej, zmieniać więcej i uniknąć wypalenia.
Ale nawet najmniejsza zmiana, dotycząca choćby jednej osoby i jednego zwierzęcia, również stanowi konstruktywny krok w kierunku tworzenia lepszego świata dla wszystkich zwierząt.
- Tekst: Marc Bekoff
- Tłumaczenie: Adam Pluszka
- Tekst ukazał się w numerze 10/2019 Magazynu “Vege”