Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Neapol – miasto z duszą

wrzesień 29 2019

Taniec pojazdów i przechodniów uzależnia. Ludzie są przyjaźni, a pizza jedyna w swoim rodzaju. Neapol tętni życiem.

To wyjątkowe miasto. Mówi się, że ludzie, którzy odwiedzili Neapol, nigdy nie pozostają wobec niego obojętni. Albo twierdzą, że jest głośny, szary i nieciekawy, albo całym sercem zakochują się w jego unikatowym klimacie. Drugie podejście jest jak najbardziej uzasadnione, ale żeby odkryć serce Neapolu i się nim zauroczyć, trzeba poznać jego esencję i otoczyć się panującym tam nastrojem. Z drugiej strony rzeczywiście miasto jest nieco mroczne i owiany mafijnymi tajemnicami, ale jedno, czego nie można mu odmówić, to autentyczność. Jest zwyczajnie prawdziwy, co sprawia, że trafia do wielu serc.

fot. Karolina Czechowska

Neapol leży na południu Włoch, które jest zupełnie odmienne od północy. Różnice da się zauważyć w wielu aspektach życia mieszkańców i mieszkanek tych dwóch regionów. Północe Włochy są postrzegane jako nowoczesne i bogate, cieszą się dużą popularnością wśród turystów. Południe jest dużo słabiej rozwinięte pod względem gospodarczym i identyfikuje się je jako region biedniejszy, może nawet nieco zacofany. Duży kontrast widać także w mentalności, sposobie życia i kultywowanych tradycjach.

Neapolitańczycy i Neapolitanki to ludzie bardzo otwarci, serdeczni, żywiołowi, a można nawet powiedzieć, że impulsywni. Nie tylko główne ulice miasta tętnią życiem. Jest wielu przechodniów, między którymi dosyć szybko przejeżdżają skutery. Na początku można odnieść wrażenie, że panuje tu dziwny chaos, ale już po jednym dniu pobytu łatwo jest wpasować się w miejską atmosferę i automatycznie uczestniczyć w ulicznym tańcu pojazdów i przechodniów.

Neapol był i może nadal jest uważany za miejsce niebezpieczne, głównie z powodu camorry, narkotyków i haraczy. Wydaje się, że władza mafijna na tyle wryła się w przeszłość miasta, że przeszła do codzienności i mało kto dziś o tym mówi. Jednak ogólne stwierdzenie, że Neapol jest niebezpieczny, jest zdecydowanie przesadzone. Rzeczywiście są miejsca, w których lepiej nie przechadzać się po zmroku, ale to przecież dotyczy wielu innych miast. W centrum Neapolu można czuć się bezpiecznie.

Koniecznie trzeba odwiedzić dzielnicę hiszpańską – Quartieri Spagnoli. To miejsce jest pełne sprzeczności, ciekawych murali i wyjątkowych ludzi. Klasyczne wyobrażenie o włoskich uliczkach, gdzie za oknami i na balkonach wiszą białe prześcieradła i kolorowe pranie, to właśnie Neapol. Znajdziemy tu targi z owocami i warzywami, bary i tratorrie, w których zjemy lokalne dania. Z balkonów opuszcza się na linach koszyki. To o’panar – do koszyka wkłada się listę zakupów, a zaprzyjaźniony sklepikarz uzupełnia go produktami. Jest to stary, nadal praktykowany obyczaj, dzięki któremu osoby, które nie mogą lub nie chcą wychodzić z domu, mają możliwość zakupu niezbędnych dóbr.

Dzielnica hiszpańska w Neapolu jest jak minimiasto w mieście. Jest tu wszystko, a z wielu mieszkań domowe życie wychodzi także na ulicę. Przechadzając się wąskimi uliczkami pomiędzy rozwieszonym praniem i otwartymi kuchniami, niemal na każdej elewacji znajdziemy graffiti, murale i napisy dodające dzielnicy wyjątkowego wizerunku. Jest ona sercem Neapolu, co potwierdzają umieszczone na ścianach budynków znaki #cuoredinapoli. Cuoredinapoli to zaangażowana, spora społeczność, która organizuje inicjatywy kulturalne i promuje dzielnicę. Ponadto w Quartieri Spagnoli działa m.in. kolektyw CIOP&KAF, ich prace można podziwiać na ulicach miasta.

Neapol to prawdziwa kopalnia street artu. Korzystając z dostępnej w internecie mapy murali, można wybrać prawdziwe perełki i cieszyć się sztuką uliczną, która porusza ważne tematy. Najważniejszym muralem w Neapolu jest praca Bansky’ego lub jego kolektywu, bo nadal nie ma pewności, jak pracuje ten artysta. Odwiedzając jego mural nie spodziewajmy się tłumów uzbrojonych w aparaty fotograficzne. Ukryta w bocznej uliczce Madonna con pistola (Madonna z pistoletem) jest chroniona ramą ze szkła, ale można ją podziwiać w samotności. Zapewne wielu turystów idąc główną ulicą nawet nie wie, że mijają wyjątkowe dzieło sztuki ukryte na elewacji obok pizzerii. Banksy to numer jeden sztuki ulicznej, ale warto pójść szlakiem street artu i odkryć Neapol z zupełnie innej strony. Innym ważnym muralem jest np. podobizna Diego Maradony, wielkiego idola Neapolitańczyków, którzy kochają piłkę nożną. Po sukcesie tego piłkarza o Neapolu usłyszał cały świat, do dziś jest ważną postacią w mieście, o czym świadczą jego liczne ołtarzyki i obrazy na elewacjach budynków.

Symbolem Neapolu jest także Pucinella, postać gbura z włoskiej commedia dell’arte. Nosi długą, spiczastą czapkę i czarną maskę na twarzy. Na ulicach można spotkać teatrzyki lalkowe opisujące historię Pucinelli, znaleźć jego podobizny w sztukateriach budynków i na sprzedawanych pamiątkach. Co ważne, jego wizerunek wykorzystywany jest także w pracach ulicznych, jak np. na minimuralu znajdującym się na jednej z najbardziej popularnych uliczek Neapolu, przedstawiający Pucinellę walczącego z korporacyjną siecią Mc Donald’s.

Oczywiście warto odwiedzić Wezuwiusz (szczególnie przy ładnej bezchmurnej pogodzie), okryte tragiczną historią Pompeje, podziwiać architekturę zabytkowych kościołów czy zwiedzać muzea. Zamiast jednak gonić za zabytkowymi punktami na mapie miasta, lepiej jest zwyczajnie w nim poprzebywać, odkryć wyjątkowe, lokalne restauracje, wypić spritz w dzielnicy hiszpańskiej, odwiedzić port i poprzechadzać się uliczkami oraz porozmawiać z ludźmi, którzy są niezwykle pozytywni, uśmiechnięci i otwarci. To będzie prawdziwa dusza miasta, którą trzeba poczuć, aby poznać Neapol i się w nim zakochać.

Kolejnym (zdaniem większości największym) atutem Neapolu, jak z resztą całego kraju, jest włoska kuchnia, którą znają i lubią niemal wszyscy. Spaghetti, gnocchi, bruschetta, focaccia w Neapolu smakują fenomenalnie. Na największe uznanie zasługują przepyszne i słodkie pomidory San Marzano, które rosną na polach wulkanicznych pod Wezuwiuszem. Dania z nich przyrządzone to prawdziwa kulinarna rozkosz. Numer jeden to oczywiście niesamowita pizza marinara. Warto zauważyć że ta tradycyjna, włoska, neapolitańska pizza jest wegańska. Wyjątkowe ciasto, sos z pomidorów San Marzano, czosnek, oregano, bazylia i aromatyczna oliwa tworzą idealne połączenie. O tej pizzy już nigdy nie zapomnimy, pod warunkiem że zjemy ją w dobrej, tradycyjnej pizzerii. Nie można tu nie wspomnieć o powstałej w 1870 roku pizzerii L’Antica Pizzeria da Michele, gdzie serwują najlepsza pizzę w mieście, a może nawet na świecie.

Ta mała pizzeria zyskała sławę po filmie „Jedz, módl się i kochaj”, w którym główna bohaterka, grana przez Julię Roberts, stwierdza, że to najlepsza pizza, jaką w życiu jadła. Przed lokalem zawsze jest długa kolejka, ale dzięki dobrej organizacji czas oczekiwania jest krótki. Po zgłoszeniu się do kelnera przy wejściu otrzymujemy odręcznie napisany na skrawku papieru numerek i czekamy na wywołanie. Oczekujący goście stoją w grupach, rozmawiając, popijając małe piwo i co chwilę zerkając, czy to już ich kolej. Niecierpliwe czekanie podkręcają goście wychodzący z restauracji, z gigantycznym wręcz uśmiechem na twarzy – gestykulują i przeżywają to, czego doświadczyli przed chwilą, a jest co przeżywać. Wchodząc do lokalu, widzimy duży piec, przy którym uwijają się kucharze. Na naszych oczach wyrabiają ciasto i formują okrągłe placki. W lokalu jest głośno, panuje tu luźna, włoska atmosfera. W małym korytarzu prowadzącym do sali ze stołami siedzi starszy pan, właściciel restauracji.

Serwują tu tylko dwie pizze – marinarę i margheritę, w jednym rozmiarze (naprawdę zacnym). Pizza serwowana jest w kilka minut po zamówieniu. Pierwsze reakcje gości, którym kelner przynosi talerz, są powtarzalne: ze zdziwieniem komentuje się rozmiar pizzy i jej wygląd. Zaskoczenie jest spore, bo pizza jest tania i wygląda nadzwyczajnie. Spora część klientów je ją rękami, zwijając każdy kawałek w typowy dla Włoszek i Włochów sposób, a na ich twarzach widać ogromną ekscytację. Na tę chwilę warto czekać w kolejce, pizza jest po prostu bajeczna, wystarczy jej spróbować, aby zapragnąć jeść ją codziennie. Prawdziwa neapolitańska, wegańska pizza to najważniejszy przystanek w tym mieście, o którym nigdy nie zapomnimy.

Neapol to miasto „offowe”, nieprzejmujące się tym, co myślą inni, szczere, prawdziwe i autentyczne, tak samo jak ludzie, którzy w nim mieszkają. Kiedy zaglądamy do nawigacji w telefonie, podejdzie do nas sklepikarz z pobliskiego targu i sam szybko podpowie nam, w którą stronę zmierzać do muralu Maradony, a przyjazny lecz głośny staruszek namówi nas na espresso w barze w Quartieri Spagnoli i potowarzyszy nam w piciu aromatycznej kawy. Bariera językowa nie stanowi przeszkody, gdyż po gestach, uśmiechu i tonie głosu zrozumiemy, że jesteśmy tu mile widziani, a to wystarczy by czuć się dobrze i swobodnie w tym wyjątkowym włoskim mieście.

  • Tekst i zdjęcia: Karolina Czechowska
  • Tekst ukazał się w numerze 10/2019 Magazynu Vege