Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Cel to proces: jak skutecznie wprowadzać w życie postanowienia

wrzesień 29 2019

Motywacja pomaga nam się zmobilizować do wprowadzenia w życie zmian, ale to samodyscyplina jest nieodzowna, by do tych zmian naprawdę doszło.

Nowy miesiąc, poniedziałek, koniec wakacji czy zbliżający się nowy rok dla wielu osób bywa symbolicznym początkiem, który daje im nadzieję na zmiany. Weekendowe wyjście ze znajomymi, zjedzenie kilku kawałków ciasta czy wypicie alkoholu, zachowania które czasem powodują, że mówimy „to już ostatni raz”, „od jutra nie piję”, „od poniedziałku nie jem słodyczy”, „od nowego miesiąca chcę się zdrowo odżywiać”. Znacie to? Często chcemy rewolucji własnych nawyków i wymagamy od siebie bardzo dużo. Nie mamy samodyscypliny na żadnej płaszczyźnie życia, ale nadchodzi moment poczucia ogromnej motywacji, która wydaje się pchać nas do realizacji nowo założonych celów.

Jeśli zaczynamy myśleć o zdrowym trybie życia, to planujemy całkowite wykluczenie z diety cukru, jedzenie tylko sałatek, picie zielonych koktajli, a do tego chodzenie na siłownię kilka razy w tygodniu.

Czy takie podejście działa i jest słuszne? Zazwyczaj tego typu entuzjazm do zmian ostyga z dnia na dzień i po kilku tygodniach zapominamy o postanowieniach. Dlaczego? W takim podejściu brakuje wiedzy o samodyscyplinie i o tym, jak się ją buduje, zmiana wszystkiego w kilka dni czy tygodni jest bardzo trudna (czasami nierealna). Dyscyplina to umiejętność robienia czegoś, co sobie postanawiamy, nawet wtedy, kiedy nie mamy na to ochoty. Łatwo można sobie wyobrazić, że jeśli jednego dnia przyjdzie nam zrobić pięć takich rzeczy, to będzie o wiele trudniej, niż gdyby zacząć od jednej.

Samodyscyplina to kontrola nad ciałem, umysłem i emocjami, aby móc zrobić coś, na co niekoniecznie ma się ochotę w danej chwili. To świadomość dążenia do celu, który jest procesem. Kiedy samodyscyplina rośnie, zaczynają się kształtować nawyki, a one stają się częścią naszego życia. Oczywiście nie każdy nawyk powstaje przez samodyscyplinę (np. jeśli Twoim nawykiem jest picie rano czarnej kawy, a nawet sposób, w jaki ją pijesz – jest to nawyk wypracowany przez powtarzalność danych czynności). Jeżeli co weekend uwielbiasz spać do późnych godzin popołudniowych, a potem oglądać telewizję do wieczora – to również nawyk, jednak aby wpleść go w życie, zapewne nie była potrzeba samodyscyplina.

Jaka jest więc różnica między nawykami, które budujemy za pomocą dyscyplinowania siebie, a tymi, które pojawiają w naszej codzienności tak po prostu? Dyscyplina jest świadomym wysiłkiem, który pozwala budować konkretne zachowania. Jeśli mamy w życiu jakiś cel (np. nauczyć się nowego języka), to samodyscyplina pomoże nam go osiągnąć. Ważne jest, aby być świadomym tego, co chce się osiągnąć i do czego chce się dotrzeć.

Warto pamiętać, aby nie wyznaczać sobie 10 celów naraz, nie planować zmiany stylu życia, trybu pracy, diety i swojego wyglądu jednocześnie, bo to po prostu nierealne. Najlepiej pracować nad jedną rzeczą w danej chwili, a kiedy dzięki samodyscyplinie stanie się ona nawykiem, można będzie pomyśleć o kolejnej zmianie.

Absolutnie unikajmy więc schematu „lepsze życie od poniedziałku”, czyli np. „rozpoczynam niskokaloryczną dietę, a do tego chcę codziennie biegać 10 km”, mimo że do tej pory nie przeżyłaś(-eś) dnia bez poobiedniego deseru i nie przebiegłaś(-eś) nigdy więcej niż 1 km.

Jeżeli zbudujesz dyscyplinę w jednym obszarze życia, to łatwiej będzie Ci ją przenieść do innych obszarów. Jeżeli kilkakrotnie dzięki samodyscyplinie uda Ci się dobrnąć do celu, będziesz wiedział(-a), jak ze sobą pracować, a przy tym uwierzysz, że da się zrealizować swoje cele.

Czym różni się samodyscyplina od motywacji? Samo słowo „motywacja” większości osób kojarzy się bardzo pozytywnie, jest nawet nadużywane. Dyscyplina zaś może nasuwać skojarzenia z byciem posłusznym uczniem w szkolnej ławce, co przecież mamy już za sobą. Chodzi jednak o dotrzymywanie słowa samemu sobie, a nie o narzucone przez kogoś pilne uczenie się na klasówkę, bez wewnętrznego poczucia, że to da nam jakieś korzyści.

Motywacja bywa bardzo ulotna. Wystarczy posłuchać czyjejś historii, która daje poczucie, że można góry przenosić. Przecież jeśli ktoś może, to czemu ja mam nie dać rady? Jeżeli jednak oczekujemy prawdziwych zmian, to musimy być świadomi, że będzie nas to kosztowało sporo pracy, która musi być rozłożona w czasie i dostosowana do naszych sił. Inaczej poniesiemy klęskę i będziemy czekać kolejny tydzień, miesiąc czy rok, aby obiecać sobie, że tym razem będzie inaczej. Nie, nie będzie. Motywacja pozwala zacząć, zwizualizować swoje cele, ale to, co pomoże je zrealizować, to samodyscyplina.

Dyscyplina nie ma oznaczać zmuszania się do czegoś, czego się nienawidzi. Czasem lubimy coś robić, ale trudno się nam w danej chwili za to zabrać (bo oczywiście brakuje samodyscypliny!). To nie ma być przymus, który gdy się nie przyniesie rezultatu, wzbudzi tylko wyrzuty sumienia i obniży wiarę w siebie. Myślenie na swój temat „nie akceptuję swojego ciała, chcę je zmienić, muszę zacząć ćwiczyć” nie pomaga w budowaniu nawyków. Jeśli naprawdę nie lubi się danej formy ćwiczeń, to próby dyscyplinowania się przyniosą tylko ból i uczucie jeszcze większej porażki.

Dyscyplina powinna dotyczyć czegoś, co jest dla Ciebie ważne i opierać się na rzeczach, które chociaż trochę lubisz. Jeśli w tej chwili nie ćwiczysz, bo jest to zbyt duży wysiłek – zacznij od 20 min spaceru dziennie. Po miesiącu wydłużaj swój czas spędzony w ruchu, zamiast planować przebiegnięcie maratonu tylko dlatego, że ktoś inny to robi lub bo nienawidzisz swojego ciała. Z czasem ten spacer stanie się nieodłączną częścią dnia i nie będziesz już myśleć o porzuceniu tej rutyny, bo stanie się Twoim nawykiem.

Miej realny cel i listę drobnych czynności, które pozwolą Ci się do niego zbliżyć. Traktuj zmiany jako ewolucję, a nie rewolucję, która ma w szybkim tempie odmienić życie na lepsze. W ten sposób pozwolisz swojemu umysłowi zobaczyć potencjalne wyniki danego działania. Nie bez powodu myśl, że za trzy miesiące stracisz 20 kg lub nauczysz się robić 50 pompek, wydaje się zbyt piękna, aby była możliwa do zrealizowania. Może ekscytować, możesz już widzieć swoją nową wersję siebie i planować kolejne zmiany, które wdrożysz w życie, ale to naprawdę udaje się bardzo rzadko.

Oczywiście nigdy nie mamy pewności, że wszystko będzie szło miło, gładko i przyjemnie, ale z realną samodyscypliną na pewno będzie łatwiej. Warto pamiętać, że jednorazowe niedotrzymanie słowa samemu sobie nie jest porażką. Jeśli np. któregoś dnia naprawdę zabraknie Ci czasu na ten 20-min. spacer, to nie oznacza, że wyznaczony wcześniej cel stał się nieosiągalny, a Ty beznadziejny(-a), że nie masz na nic wpływu i trzeba czekać na specjalną okazję, aby wszystko zaczynać od początku. Życie weryfikuje również nowe nawyki. Ważne, aby nazajutrz nie rozpamiętywać tego, czego nie udało się zrobić, a po prostu ruszyć do przodu i trzymać się założonego planu. Dyscyplina ma być pomocą, a nie narzędziem do karania samego siebie.

Samodyscyplina i tworzenie nowych nawyków pomagają w samokontroli, budują pewność siebie i zaufanie do swoich własnych działań, a także cierpliwość. Czynności, które się wykonuje, stają się wtedy przyjemniejsze, bardziej satysfakcjonujące. Poczucie realnego osiągania celu, do którego się dąży, pozwala uwierzyć w to, że podobnie będzie z kolejnymi krokami na drodze zmian czy samorozwoju.

  • Tekst: Maja Nowak
  • Tekst ukazał się w numerze 10/2019 Magazynu “Vege”