Jako pierwszy z amerykańskich stanów, Kalifornia uznała za „okrutną i niepotrzebną” praktykę zastawiania pułapek i odławiania na futra dzikich zwierząt takich jak norki, lisy, kojoty, bobry i borsuki.
Gubernator Gavin Newsom wydał specjalne zarządzenie w celu zwiększenia ochrony dziedzictwa przyrodniczego Kalifornii, które zakazuje odłowu wymienionych zwierząt na futra – najczęściej na eksport, na rynki zewnętrzne.
„Przemysł” pułapkowy – jak stwierdziły władze federalne – jest zresztą nie tylko okrutny, ale również mało dochodowy. Wpływy z licencji na pułapki, wpadające do stanowej kasy, są niewielkie, a przemysł futrzarski wyrządza więcej szkód lokalnemu ekosystemowi niż przynosi zysków.
Już wcześniej największe kalifornijskie miasta zaczęły wygaszać handel futrami. W Hollywood, Berkeley, czy San Francisco zniknęły one ze sklepowych wystaw. W Los Angeles sklepy, które w swoim asortymencie mają jeszcze produkty z naturalnego futra – torebki, płaszcze czy kurtki – mają czas na ich sprzedanie do 2020 roku
Nowe prawo wprawdzie dalej pozwala na odławianie gryzoni w celu zapobiegania szkodom, które wyrządzają rolnikom, jednak koszt pułapek ma wzrosnąć, aby i tę praktykę z czasem wyeliminować.
W styczniu 2019 w Kalifornii wprowadzono inną dobrą zmianę dla zwierząt: ograniczenie w sklepach handlu zwierzętami rasowymi z hodowli. Kalifornia stała się pierwszym stanem w USA, w którym zakazano sklepom zoologicznym sprzedaży psów, kotów i królików pochodzących z innych miejsc niż schroniska lub uratowanych przez wolontariuszy. Ustawa wymierzona jest m.in. w działalność pseudohodowli, czyli tzw. fabryk szczeniąt i kociąt, w których zwierzęta są masowo rozmnażane i przetrzymywane w niewłaściwych warunkach. „Fabryki zwierząt” to problem, z którym walczą od lat całe USA. Zakaz ich działalności w zakresie innym niż oferowanie zwierząt do adopcji wprowadziło 9 miast w Georgii, rozważa go także Waszyngton, New Jersey i Nowy Jork.
WK