Naukowcy z Washington State University przeprowadzili badanie poziomu kortyzolu u studentów podczas sesji. Okazało się, że nawet chwila zabawy z pupilem może mieć na organizm zbawienny wpływ.
– Już zaledwie 10 minut może mieć znaczący wpływ – powiedziała mediom Patricia Pendry z Washington State University. – Uczestnicy naszego badania, którzy mieli kontakt z kotami i psami, mieli znaczące zmniejszenie stężenia kortyzolu, głównego hormonu stresu.
Wyniki badania Patricii Pendry oraz z Jaymiego Vandagriffa piśmie „AERA Open”, wydawanym przez American Educational Research Association. Polegało ono na tym, że 249 zestresowanych uczestników podzielono na 4 grupy. Pierwsza mogła w rzeczywistych, nie laboratoryjnych warunkach – pobawić się z psem lub kotem. Druga grupa obserwowała pierwszą, trzecia oglądała slajdy z ludźmi bawiącymi się ze zwierzętami. Czwarta grupa dostała jedynie obietnicę możliwości zabawy – jak się na koniec okazało – niespełnioną. Podczas czasu oczekiwania odebrano im książki, telefony i tablety. Następnie od każdej z grup pobrano próbki śliny, a potem pobrano je jeszcze trzy razy w ciągu doby.
Okazało się, że spadek hormonu stresu był większy u pierwszej grupy. Wyniki analiz próbek wskazały, że osoby, które bawiły się ze zwierzętami, wykazywały znacznie mniej kortyzolu w ślinie, zwłaszcza w próbkach pobranych tuż po zabawie. U trzech pozostałych grup uczestników również nastąpił spadek (wpłynęła na niego sama myśl o kontakcie ze zwierzętami), tylko znacznie mniejszy.
Zatem jeśli zjadają cię nerwy – po prostu przytul psa, albo pogłaszcz kota!
Wcześniejsze, podobne analizy badaczy z University of Michigan, które ukazały się w kwietniu tego roku wskazują, że innym dobrym sposobem na redukcję stresu jest również kontakt z naturą.
WK