Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Kosmetyki

marzec 06 2018

Jak zachować młody wygląd na lata? Odpowiedzi na to pytanie szukało wielu. Niektórzy producenci kosmetyków nawet twierdzą, że ją znaleźli
tekst: Sylwia Dziegieć
Cofnąć procesy starzenia, usunąć cellulit bez diety, wygładzić skórę przez jedną noc… Po przeczytaniu etykiet kilku kosmetyków w drogerii wszystko wydaje się możliwe. Reklamy kremów, balsamów i innych preparatów coraz śmielej szafują obietnicami wiecznej młodości i urody. Przeciętny konsument może się łatwo dać nabrać takim zapewnieniom. Przykładowo kwas hialuronowy to kosmetyczny hit ostatnich lat. Substancja występuje naturalnie w naszej skórze i odpowiada za wiązanie wody. Z czasem jednak jej ubywa i przez to skóra wiotczeje. Kosmetyki z kwasem mają wygładzać zmarszczki i ujędrniać skórę, ale jedyne, co tak naprawdę są w stanie zrobić, to chłonąć wodę, nawilżyć wierzchnią warstwę komórek naskórka i wytworzyć film na jego powierzchni. Coraz większym zaufaniem cieszą się tzw. dermokosmetyki. Warto wiedzieć, że każdy kosmetyk może być sprzedawany w aptece i tylko jej właściciel decyduje, co będzie miał w swoim asortymencie. Ani w polskim, ani w europejskim prawie nie istnieje coś takiego jak dermokosmetyk. Możemy kupować albo kosmetyki, albo leki.

Łatwo zaprojektować odpowiednią etykietę, która wzbudzi zaufanie klienta i skłoni go do zakupu produktu za dużo wyższą cenę. Tymczasem kosmetyki z apteki podlegają takim samym zasadom jak te z drogerii.

Podobnie działają przemysł kosmeceutyków. Producenci przekonują, że to preparaty lepsze niż tradycyjne kosmetyki, bo są przygotowane przez lekarzy, farmaceutów i biotechnologów. Mało kto wie, że w Polsce – podobnie jak w całej Unii Europejskiej – każdy kosmetyk musi przejść przez takie same badania, zanim zostanie wypuszczony na rynek. Wszędzie jest pełno artykułów potępiających konserwanty i upatrujących w nich przyczynę wszystkich nieprawidłowości skóry od trądziku po atopowe zapalenie skóry. W rzeczywistości każdy środek o działaniu biobójczym będzie miał działanie drażniące. Specyfika tych surowców wynika z zadania, które muszą zrealizować, czyli zahamować rozwój drobnoustrojów w kosmetyku. Na etykietach kosmetyków często pojawiają się najróżniejsze witaminy. Żeby zadziałały, ważne jest nie tylko ich stężenie, lecz także postać, w jakiej zostają wprowadzone do kremu czy balsamu. Na przykład witamina C niezwiązana z nośnikiem nie przeniknie przez barierę naskórka. W takiej postaci ochroni jedynie składniki kosmetyku przed utlenieniem. Aktywność biologiczną wykazują tylko jej lipidowe modyfikacje lub witamina zamknięta w liposomach. Nierzadko witaminy dodawane są w tak małej ilości, że działają ochronnie… tylko na sam kosmetyk, dlatego te umieszczone na końcu składu chemicznego preparatu na pewno nam nie pomogą pozbyć się problemu, który chcemy rozwiązać korzystając ze środka kupionego w drogerii. Jeszcze w latach 20. czy 30. XX w. na udach fotomodelek można było dostrzec cellulit i nikt nie myślał o retuszu ich zdjęć, szczególnie że tym „defektem” dotkniętych jest 80 proc. kobiet. Z czasem jednak wymyślono kosmetyki, które mają go usuwać. Chęć pozbycia się cellulitu to typowa potrzeba wykreowana przez przemysł kosmetyczny, więc przekonani przez koncerny, że musimy pozbyć się pomarańczowej skórki, kupujemy krem czy balsam, który nie działa. Czemu? Miejsce usytuowania cellulitu to skóra właściwa – rewir niedostępny dla kosmetyków. Jedyne, co mogą zrobić preparaty to uelastycznić wierzchnią warstwę naskórka i spowodować, że powierzchnia skóry stanie się gładsza w dotyku i bardziej miękka.

Warto pamiętać o tym, że skóra to bariera chroniąca nas przed substancjami z zewnątrz. Nie jest łatwo ją sforsować i wprowadzić w nią obcy środek (chyba że zastrzykiem), bo taką odgrywa rolę w naszym organizmie.

Wmówiono nam, że potrzebujemy kremu pod oczy, serum, kremu na dzień, na noc, z filtrem… fluidu, kolejnego serum, balsamu masła, i oczywiście maseczki. Kiedy nasza skóra ma znaleźć chwilę wytchnienia? Zrozummy raz na zawsze, że w wyścigu po młodość i piękno liczą się przede wszystkim zdrowa dieta, ruch i szacunek do samego siebie, a kosmetologia jest za nimi daleko w tyle.
Artykuł ukazał się w numerze „Vege” 4/2012