Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Bo lubię świat

marzec 03 2017

Lubię świat, w którym przyszło mi mieszkać. To wielka radość móc dzielić życie z innymi gatunkami. Szanuję rośliny i zwierzęta i dzisiaj naprawdę rozumiem, co to oznacza. Kiedyś oczywiście też głosiłam szacunek dla zwierząt, ale jednocześnie traktowałam je z wyższością, czasem pogardliwie i bez szacunku.

Tekst: Beata Pawlikowska


Teraz wiem, że szacunek wyraża się nie poprzez słowa, lecz poprzez czyny. Nie przez bohaterskie wsparcie fundacji raz na rok, lecz przez to wszystko, co robię na co dzień. Przez te wszystkie małe rzeczy, które towarzyszą mi w każdej chwili.
Kiedy widzę żabę na środku jezdni, zatrzymuję się, wysiadam i pomagam jej przejść na trawnik. Bo gdybym ja była żabą, to nie chciałabym siedzieć na asfalcie wśród pędzących samochodów.
Kiedy kupiłam dom z ogrodem i rozmawiałam z ogrodnikiem o tym, jak należałoby przygotować ziemię i ogrodzenie, od razu powiedziałam, że nie ma mowy o rozkładaniu siatki przeciw kretom.
? Jak to? ? zdumiał się pan ogrodnik. ? Koniecznie trzeba siatkę rozłożyć, bo krety zepsują pani trawnik!
? Proszę pana ? odrzekłam ? gdyby pan był kretem i drążyłby pan swoje podziemne korytarze, a potem chciałby pan się wynurzyć po trochę świeżego powietrza, to czy chciałby się pan natknąć na siatkę w ogrodzie?
? No ale będzie pani miała krecie kopce w całym ogrodzie.
? Trudno ? powiedziałam. ? Krety były tu pierwsze.

Dzisiaj widzę i czuję to bardzo jasno.
W życiu nie chodzi o to, żeby zapewnić sobie wygodę kosztem innych istot. Chodzi raczej o to, żeby umieć z nimi żyć w pokoju.
Serio, czy mój gładki trawnik jest ważniejszy od życia prawdziwego, dzielnego kreta? Oczywiście, że nie. Nie mam nawet cienia wątpliwości.
Zobacz zresztą, jakim niesamowitym stworzeniem jest ten kret. Ma aksamitne futro, potrafi kopać pod ziemią kanały, którymi się przemieszcza. Ma tak czułe włosy na pyszczku i ogonie, że wyczuwa nimi wibracje powietrza poruszonego przez larwy i dżdżownice. Ma pod ziemią swój dom zbudowany z mchu i trawy, wyposażony w specjalną spiżarnię, gdzie trzyma zapasy na zimę. I wyobraź sobie takiego kreta, który wychodzi z podziemnej norki, rozkopuje przednimi łapkami ziemię, wędruje przed siebie, aż w końcu czuje, że powinien wyjść na powierzchnię, zaczerpnąć oddech i rozejrzeć się po okolicy. Zaczyna kopać do góry. I napotyka siatkę. Próbuje metr dalej. Siatka. Jeszcze metr dalej. Siatka. Wszędzie siatka! Więzienie! Ktoś odciął mu dostęp do świeżego powietrza, do nieba i kwiatów!
Kto? Kto ma prawo niszczyć jego życie?
Wiesz kto?
Człowiek, który chce mieć ładny trawnik. Żeby móc pochwalić się przed znajomymi, jaką ma zieloną trawę. I nic nie obchodzi go to, że kret zginie, będzie nieszczęśliwy albo będzie cierpiał.

Szacunek do przyrody przejawia się właśnie w takich drobnych, codziennych sprawach.
Szanuję prawo pana kreta do mieszkania pod moim trawnikiem. Nie pozwoliłam rozłożyć siatki.
Szanuję prawo pani żaby do przechodzenia w dowolnie przez nią wybranym miejscu przez jezdnię. Ona nie musi znać znaków drogowych. Ja jestem tam po to, żeby pomóc jej w potrzebie.
Szanuję prawo muchy, która chce być wszędobylska. Otwieram szerzej okno i pomagam jej wylecieć na wolność.
Szanuję prawo mojego kota do ostrzenia pazurów w dowolnie wybranym przez niego miejscu. Nigdy go nie karcę. Raczej podstawiam mu nowe drapaki z nadzieją, że następnym razem wybierze któryś z nich, a nie mój nowy fotel.
Szanuję prawo ptaków do swobody, z jaką załatwiają swoje potrzeby, zostawiając czasem placki na moim samochodzie albo na oknach. Biorę po prostu ścierkę i sprzątam, życząc ptakom szczęśliwych lotów. Bo lubię świat.

 

Artykuł z nr. 12/1/2016, do kupienia wciąż tutaj: link