Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Z ludzkiej perspektywy

październik 01 2015

miasto1Połowa ludzkości żyje obecnie w miastach. Do 2050 roku będzie to prawdopodobnie aż 80 proc. Czas najwyższy zastanowić się, jak wyglądają współczesne metropolie, czy futurystyczna wizja megamiasta, pełnego wyobcowanych jednostek, jest rzeczywiście tak odległa, jak nam się wydaje.

tekst: Joanna Paluch

Przestrzenie publiczne są ? powinny być ? esencją urbanizmu. W zasadzie są powodem powstania miast. Tymczasem od wielu lat możemy obserwować zanikanie ich podstawowych, najważniejszych dla lokalnych społeczności funkcji. Gdy miasta stają się coraz większe, dobra przestrzeń publiczna zmienia się w rarytas na wagę złota.

  • Publiczna, czyli jaka

Przestrzeń publiczną definiujemy w kategoriach społeczno-ekonomicznych. Jest dobrem wspólnym, celowo kształtowanym przez człowieka i dostosowywanym do aktualnych potrzeb społecznych. Przestrzenie te służą przede wszystkim lokalnym celom zbiorowości. Jest nią więc każda przestrzeń, która nie jest mieszkaniem lub miejscem pracy. Przestrzenie publiczne spełniają bardzo ważne funkcje. Przede wszystkim są miejscem spotkań ludzi różnych płci, kultur, w różnym wieku. To teren wymiany, dialogu i rozwoju.
Dobre przestrzenie publiczne są dynamiczne i tętnią życiem, zarówno w ciągu dnia, jak i w nocy. Budują poczucie wspólnoty i wspólnej własności, a za tym idzie odpowiedzialność. Są dobrem wspólnym: biblioteką, szkołą, muzeum, kampusem uniwersyteckim, lecz także bazarem czy ulicą. To pole realizacji potrzeb społecznych każdej jednostki zamieszkującej miasto. Bardzo ważne jest zatem to, by było to miejsce wygodne, funkcjonalne i wielo-funkcyjne, by budowało poczucie lokalnej dumy.

  • Park dla każdego

Klasycznym przykładem jest park, którego teren może służyć różnym celom i być atrakcyjny dla wielu grup społecznych, powinien zatem być przestrzenią wielo-funkcyjną, z rozmaitymi atrakcjami, miejscami do zabawy i rekreacji, kawiarniami etc. Ważne, by było to miejsce, w którym wszyscy członkowie rodziny, niezależnie od wieku, mogą spędzać wiele godzin, nie nudząc się. Aby tak się stało, najbardziej atrakcyjne miejsca w parku muszą znajdować się blisko siebie: obok placu zabaw wygodne ławki, kawiarnia, boiska oraz, co ważne, toalety. Obecnie jednak tendencje projektowania parków są dalekie od ideału. Najważniejsze przestrzenie są od siebie oddzielane, a ich użytkownicy separowani. Rodzice bawiących się dzieci wysiadują na niewygodnych ławkach, pod szpalerami drzewek zupełnie niedających cienia, słuchając szmeru fontann, których nie można nawet dotknąć.
W procesie planowania i zagospodarowywania parków często pojawia się także niechęć do przedsięwzięć komercyjnych, głównie ze względu na obawę przed prywatyzacją otwartych przestrzeni publicznych. Tymczasem prężnie działający punkt sprzedaży jedzenia, teatr lub kino, może bardzo skutecznie przyciągnąć okolicznych mieszkańców do parku.
Jak pokazuje już ten jeden przykład, samo istnienie przestrzeni publicznej nie gwarantuje jej prawidłowego funkcjonowania. Musi ona przede wszystkim być dobrze zaprojektowana i zaspokajać potrzeby różnych ludzi. Czy jednak tak łatwo jest wszystkich zadowolić?

  • Równi i równiejsi

Urbaniści stoją dziś przed nie lada wyzwaniem. Czas odgórnie zaprojektowanych, stworzonych na desce kreślarskiej miast, już się skończył. Do lamusa odszedł nieomylny planista projektujący życie setek tysięcy ludzi niczym platoński demiurg. Miasta mają być dla wszystkich. Trzeba zatem uwzględnić potrzeby różnych grup interesu ? ludzi w różnym wieku, różnych kultur i narodowości. W idealnym mieście każdy mieszkaniec czuje się bezpiecznie, jest mobilny, ma blisko do pracy oraz dostęp do wszelkich punktów usługowych oraz centrów kultury. W takim mieście potrzeby pieszych, rowerzystów i kierowców są traktowane równorzędnie, z naciskiem na zrównoważony rozwój i ład przestrzenny.
miasto2Tyle teoria. W rzeczywistości jednak od wielu lat piesi i rowerzyści przegrywają z rozrastającym się coraz bardziej ruchem samochodowym, a większość przestrzeni publicznych w naszych miastach to ulice przecinające i separujące poszczególne części miejskiego organizmu.
Z ogromnej liczby funkcji, jakie pełniły niegdyś ulice i drogi, pozostała jedynie ta związana z transportem. W XX w. wiele miast, podążając śladem metropolii amerykańskich, postawiło na budowanie lepszych, prostszych i szerszych dróg. Ogromne połacie miasta zostały oddane we władanie samochodom i utraciły swój pierwotny, wielofunkcyjny charakter. W ten sposób życie społeczne zniknęło z ulic i przeniosło się do prywatnych mieszkań.
Zorientowane na samochody nowe społeczności miejskie nie mają poczucia przynależności, odpowiedzialności i wspólnoty. W dodatku więcej wielopasmowych arterii nie oznacza wcale upłynnienia ruchu i zlikwidowania korków. Im więcej dróg, tym więcej samochodów, im więcej samochodów, tym większe utrudnienia w ruchu, kłopoty z parkowaniem i zawłaszczanie przez auta przestrzeni przeznaczonych dla pieszych ? znamy te problemy, bo borykają się dziś z nimi wszystkie większe polskie miasta.
Miasto bez przestrzeni publicznych traci swój społeczny charakter i staje się jedynie zbiorowiskiem ludzi. Może jednak da się temu jakoś zaradzić?
O tym jak powinny wyglądać dziś nasze miasta i jaka jest w nich rola mieszkańców, a jaka władz miejskich i deweloperów, rozmawiano podczas debaty wokół filmu ?The Human Scale? (?Ludzka skala?, reż. Andreas Dalsgaard), którego seans zwieńczył cykl ?MIASTO, AKCJA!?, którego gospodarzem było stowarzyszenie miejskich aktywistów Miasto Jest Nasze.

  • Wymuszony wzrost

Według twórców filmu przyczyn dehumanizacji miast należy przede wszystkim upatrywać w spowodowanej czynnikami ekonomicznymi migracji do miast z rejonów wiejskich. Masowy napływ ludności wywołał ogromne zapotrzebowanie na mieszkania, którego tradycyjne miasta nie były w stanie zaspokoić. Miejsce starej zabudowy zajęło więc miasto modernistyczne ? z wielopiętrowymi rozrzuconymi na wielkich przestrzeniach budynkami, szerokimi arteriami i wieloma miejscami pracy, ale za to bez miejsc, gdzie mogliby się spotykać zwykli ludzie. Duże dystanse pomiędzy poszczególnymi lokalizacjami w praktyce oznaczają rezygnację z poruszania się pieszo lub rowerem, co znów zwiększa zapotrzebowanie na auta.
Odpowiedzią na to miałby być zainicjowany przez duńskiego architekta i urbanistę Jana Gehla ruch nowego urbanizmu. Jego głównym założeniem jest projektowanie miast w taki sposób, aby skupiały się na potrzebach pieszych i rowerzystów, a nie aut. Postuluje się zatem przekształcanie ulic w deptaki, ograniczanie ruchu samochodowego w centrum oraz postawienie na funkcje społeczno-integracyjne przestrzeni publicznych. Przestrzeń dla ludzi to bowiem więcej życia publicznego, a więcej życia publicznego to więcej okazji do spotkań.
Ważna jest zmiana perspektywy na ludzką? uwzględnienie indywidualnych wspomnień, emocji związanych z poszczególnymi miejscami w okolicy oraz potrzeb lokalnych mieszkańców. Ważne jest spójne planowanie urbanistyczne oraz zwarta architektura, lecz są one jedynie ramą dla ludzkich działań, sceną, na której najważniejszymi aktorami są mieszkańcy.

  • Sprawdzi się w praktyce?

Nie ma chyba w ostatnich latach drugiego tak dyskutowanego projektu urbanistycznego jak Siewierz-Jeziorna. Położona niedaleko Katowic inwestycja wzbudziła wiele kontrowersji w środowisku polskich architektów miejskich. W jej sprawie zabierali głos najwięksi intelektualiści zajmujący się miastem, jak np. prof. Bohdan Jałowiecki. Wszystko dlatego, że Siewierz-Jeziorna jest pierwszym w Polsce osiedlem zbudowanym według założeń Nowego Urbanizmu. To nowa dzielnica średniowiecznego miasta Siewierz. Powstaje na granicy aglomeracji śląskiej oraz Jury Krakowsko-Częstochowskiej, 20 min jazdy samochodem od centrum Katowic, 12 min od lotniska Pyrzowice. Usytuowana jest nad Zalewem Przeczycko-Siewierskim, w którego sąsiedztwie zostały wytyczone ścieżki.
Aktualnie trwają prace budowlane ? powstaną szeregowce, domy, wille i kamienice. Całość ma być gotowa do 2020 roku. Teren, na którym powstaje osiedle (44 ha), został objęty Miejskim Planem Zagospodarowania Przestrzennego. Pozostała część (prawie 100 ha) posiada studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania.
Zaplanowane zostały nie tylmiastoko domy, lecz również rynek, kościół, szkoła, przedszkola, sklepy, punkty usługowe i ośrodki rekreacyjne. Miasteczko ma mieć własną stadninę koni, farmę ekologiczną i marinę.
Najtańsze mieszkania kosztują około 111 tys. zł, a najdroższe domy ? ponad 600 tys. zł.
? O Siewierzu Jeziornej mówimy, że jest nietuzinkowym projektem, ale tak naprawdę trudno zauważyć tę wyjątkowość, bo w gruncie rzeczy wszystko tam jest tak, jak byśmy chcieli, by było wszędzie ?przekonuje inwestor Robert Moritz, prezes spółki Alta. ? Przyzwyczailiśmy się do nienormalności, w związku z czym nietuzinkowość dzielnicy polega na normalności. Przyjeżdżamy tam i mówimy: ?O, tu jest inaczej?.
Wśród znawców tematu nie ma zgody co do tego, czy Nowy Urbanizm jest odpowiedzią na współczesne problemy miasta. Szczególnie dyskusyjny jest sam koncept totalnie i odgórnie zaprojektowanej przestrzeni miejskiej. Polskie miasta nie odreagowały jeszcze ery budownictwa modernistycznego, w której miejscy planiści tworzyli od nowa całe dzielnice. Bohdan Jałowiecki krytykuje pomysł takiego osiedla jako ?nieludzki? i niezgodny z naturalnymi potrzebami mieszkańców. Jak wielu, uważa on, że miasto powinno przyrastać organicznie jako odzwierciedlenie swojego społecznego funkcjonowania.
Jak wyglądają takie tworzące się samorzutnie i bez nadzoru dzielnice, możemy się przekonać na przykładzie warszawskiej Białołęki. W ciągu ostatnich lat powstało tam wiele osiedli, sprowadzili się nowi mieszkańcy, głównie młodzi ludzie z dziećmi, którzy mieszkają w pięknych, grodzonych osiedlach stojących w szczerym polu. Ani działający tam deweloperzy, ani samorządowcy nie zapewnili swoim osiedlom żadnej infrastruktury ? nie ma szkół, przeszkoli, parków, skwerów i punktów usługowych, nie wspominając już o drogach dojazdowych i komunikacji. Większość mieszkań nie jest nawet podłączona do miejskiej kanalizacji.
Białołęka to obszar w zasadzie całkowicie pozbawiony przestrzeni publicznych, miejsc do spotkań i rekreacji na świeżym powietrzu. Z relacji jej mieszkańców wynika natomiast, że w takich warunkach bardzo trudno buduje się poczucie odpowiedzialności za dobro wspólne, a także niełatwo jest się dogadać w najprostszych sąsiedzkich sprawach. Ludzie się nie znają i nie mają do siebie zaufania, a często także dobrej woli, żeby coś zmienić. Cóż, pozostawianie miast samym sobie i pozwalanie im na rozlewanie się w niekontrolowany sposób na pewno nie jest sposobem na rozwiązanie problemów współczesnych metropolii.
Budowanie miasta przyjaznego ludziom nie jest łatwym zadaniem. Potrzeba wspólnoty, żeby tworzyć miejsca, i miejsca, żeby tworzyć wspólnoty. Rolą urbanistyki i designu nie jest manifestowanie refleksji projektantów, lecz umożliwienie użytkownikom korzystania z przestrzeni w wygodny sposób. Nadszedł czas, żebyśmy spojrzeli na miasto z ludzkiej perspektywy.

none