Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Słono płacisz za sól

styczeń 17 2014

sólCzy morska jest zdrowsza? Czy w ogóle powinniśmy z niej zrezygnować? Sól wprowadziła spore zamieszanie nawet do świata nauki.

Autor: Jakub Sobiecki

Osoba jak ognia unikająca soli kuchennej i produktów z jej dodatkiem w trosce o zdrowie, a jednocześnie pieczołowicie posypująca swoje posiłki solą morską to wcale nie tak rzadki obrazek. Czy takie postępowanie ma sens? Odpowiedź jest prosta: nie ma najmniejszego.

Zarówno sól kuchenna, jak i morska i to przede wszystkim chlorek sodu. Obydwie to prawie w 100 proc. jedna i ta sama substancja, więc wystrzeganie się soli kuchennej tylko po to, żeby pofolgować sobie z morską, to po prostu syzyfowa praca. Jeśli mimo wszystko to kogoś nie przekonuje, ponieważ sól morska wydaje się bardziej naturalna, zdanie o jej produkcji: otrzymuje się ją przez przemysłowe odparowanie wody z soli morskiej, co z naturą ma mało wspólnego.

Co więcej, z tych dwóch rodzajów soli paradoksalnie zdecydowanie lepszym wyborem jest sól kuchenna, ze względu na (obowiązkowy w Polsce) dodatek jodu, o kilkukrotnie niższej cenie nie wspominając.

Najlepszym wyjściem jest znaczące ograniczenie lub niestosowanie soli, ale wówczas należy włączyć do diety suplementację jodu na poziomie 75-150 mcg dziennie dla osoby dorosłej lub wodę z dodatkiem jodu, szczególnie w przypadku diet wegańskich i wegetariańskich. Zakres bezpiecznego spożycia jodu jest stosunkowo mały, więc z jego suplementacją nie należy przesadzać. Jeśli ktoś stosuje multiwitaminę, powinien najpierw sprawdzić, czy nie zawiera ona tego pierwiastka w podobnych ilościach, aby nie dublować dawki.

Według zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia oraz wszelkich możliwych organizacji kardiologicznych i żywieniowych sól, a konkretnie zawarty w niej sód, powinniśmy ograniczać. I nie oznacza to tylko soli dodawanej przez nas samemu prosto z solniczki, a nawet niekoniecznie głównie jej. Według danych Instytutu Żywności i Żywienia w przeciętnej polskiej diecie około 20 proc. sodu pochodzi z pieczywa, płatków śniadaniowych i innych przetworów zbożowych, a prawie drugie tyle z przetworów mięsnych. Solenie i dosalanie we własnym zakresie to mniej więcej połowa całego dziennego spożycia. Trzeba pamiętać, że są to średnie dane dla kiepsko odżywiającego się społeczeństwa. Procenty potrafią być zwodnicze i oczywiście jeśli ktoś unika wysoko przetworzonych produktów, to prawdopodobnie przekracza zalecaną maksymalną ilość sodu tylko nieznacznie, a nie dwu-, trzykrotnie, jak mówią statystyki. Sól z solniczki będzie dla niego proporcjonalnie mniejszym problemem.

Głównym powodem dla zaleceń ograniczenia soli w diecie jest jej wpływ na zwiększanie ciśnienia tętniczego, a nadciśnienie jest czynnikiem ryzyka chorób układu krążenia i nerek. Dodatkową kwestią jest zwiększanie wydalania wapnia z moczem wzrastające wraz z ilością spożywanego sodu, co oznacza mniej wapnia dla naszych kości oraz potencjalny wzrost ryzyka kamicy nerkowej.

Ostatnio było w tym zakresie nieco zamieszania, ponieważ metaanaliza (czyli analiza zbiorcza) badań klinicznych nad ograniczaniem ilości sodu sprzed dwóch lat wykazała, że nie zmniejszało ono ryzyka śmierci czy zachorowalności na choroby układu krążenia. Analiza ta została przeprowadzona przez naukowców z Cochrane Collaboration ? organizacji zrzeszającej badaczy z całego świata, cieszącej się bardzo dużym uznaniem i zajmującej się przeprowadzaniem tego typu zbiorczych analiz ? w związku z czym dziennikarze z całego świata uznali jej wyniki za pewnik. Ma ona jednak kilka ograniczeń. Po pierwsze w uwzględnionych w niej badaniach zmniejszenie spożycia sodu było znaczące, ale w dalszym ciągu nie do poziomów, które obiektywnie można by uznać za niskie. Po drugie, część z tych badań była prowadzona wśród młodych, u których ryzyko śmierci lub chorób układu krążenia jest bardzo niskie.

Metaanaliza spotkała się w środowisku naukowym z bardzo dużą krytyką, do tego stopnia, że naukowcy z Queen Mary University w Londynie postanowili zrobić ją od nowa, biorąc poprawkę na wcześniejsze błędy swoich kolegów. Doszli oni w ten sposób do wniosków, do których już jesteśmy przyzwyczajeni: zmniejszanie spożycia soli wiązało się z przeciętnie o 20 proc. niższym ryzykiem tzw. incydentów sercowo-naczyniowych.

Jakub Sobiecki, dietetyk Instytutu Happymore, współautor badania ?Ocena czynników ryzyka chorób krążeniowych u dzieci w wieku 2-10 lat odżywiających się dietą wegańską, wegetariańską i tradycyjną?, weganin.

Artykuł pochodzi z “Vege” nr 10/2013

none