Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Ryby w potrzebie – potrzebują naszego głosu

wrzesień 04 2013

30 proc. stad ryb morskich na świecie jest odławianych zbyt intensywnie, by stado mogło się w naturalny sposób odrodzić. Odsetek ten stopniowo rośnie. Skutki odbiją się i na rybach, i na ludziach

Jeżeli spędzaliście wakacje nad morzem lub na morzu, to bardzo możliwe, że spotkaliście tam również ryby. Ale ryby, jak wiadomo, głosu nie mają, więc trudno z nimi pogadać i dowiedzieć się, co w słonych wodach słychać. Takie informacje trzeba więc pozyskiwać z innych źródeł. Na przykład z niedawno opublikowanego raportu SOFIA2012, opracowanego przez FAO (Organizację Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa). Niestety, raczej nie byłaby to relaksująca lektura na wakacje. Przytaczane w niej statystyki są niewesołe. Jak się szacuje, 30 proc. stad ryb morskich na świecie jest przeławianych, czyli odławianych zbyt intensywnie, by stado mogło się w naturalny sposób odrodzić. Odsetek ten rośnie ? przed niespełna 40 laty wynosił tylko 10 proc. Większość stad ryb jest klasyfikowana jako ?eksploatowana w pełni?, czyli dalsze zwiększenie połowów stanowiłoby dla nich zagrożenie. Tylko 13 proc. światowych stad uniknęło do tej pory takiej pełnej eksploatacji.

  • Lepsze hodowlane?

Światowe spożycie ryb rośnie z roku na rok. Rodzi to ryzyko, że łączne połowy będą coraz większe, a ryb w morzach coraz mniej ? aż do ich wyczerpania. Łatwo może przyjść do głowy myśl, że w tej sytuacji lepszym rozwiązaniem (czy też mniejszym złem) byłoby pozyskiwanie ryb z hodowli. To jednak błędny trop.

Ryby w hodowlach są żywione mniejszymi rybami i organizmami, które pochodzą z połowów. Oczywiście przyrost masy ryby hodowlanej jest mniejszy niż masa zjedzonego przez nią pokarmu ? ryba przecież też wydala. Obliczono na przykład, że w celu uzyskania 1 kg łososia hodowlanego trzeba zużyć 4-5 kg paszy rybnej. Hodowle nie są więc sposobem na ograniczenie połowów ? pomijając już problemy, jakie rodzą z punktu widzenia etyki i ochrony środowiska.

  • Na bałtyckim podwórku

Jak to wygląda na naszym – bałtyckim – podwórku? Ogłoszony w czerwcu komunikat Komisji Europejskiej stwierdza, że w Morzu Bałtyckim 5 z 7 znanych stad jest przełowionych. Brzmi to bardzo niepokojąco. Zapytane przez nas osoby z organizacji rybackich i ekologicznych nieco uspokajają.

“Sytuacja na Bałtyku nie wygląda idealnie, ale dzięki zmianom w sposobie zarządzania połowami idzie ku lepszemu” ?podsumowuje Piotr Prędki, ekspert WWF.

Jacek Schomburg, wiceprezes Zrzeszenia Rybaków Morskich ? Organizacji Producentów, podkreśla, że Bałtyk jest w Unii Europejskiej prezentowany jako wzór zarządzania zasobami morskimi. Tę dobrą sławę nasze morze zawdzięcza skutecznemu uporaniu się z problemem dorsza. Jeszcze w 2007 roku jego bałtyckie stado było w fatalnym stanie, a ponadto szacowano, że 50 proc. ryb tego gatunku jest odławianych w sposób nielegalny. Wprowadzenie długoterminowego planu ochrony i ścisła kontrola połowów, w połączeniu ze sprzyjającymi okolicznościami naturalnymi, pozwoliły na odbudowanie populacji dorsza, która jest obecnie stabilna.

Przy okazji w kłopoty wpadła część polskich rybaków, którzy w 2007 roku, zachęcani przez ówczesnego wiceministra Grzegorza Hałubka, mimo unijnego zakazu kontynuowali łowienie dorsza po przekroczeniu dopuszczalnych limitów. W efekcie Komisja Europejska nałożyła surowe kary na Polskę, a polska administracja z kolei wymierzyła wysokie grzywny rybakom. Pokłosiem tych wydarzeń są również wyjątkowo częste kontrole, którym podlega polskie rybołówstwo. Sprawa ta została podniesiona w lipcu 2012 przez ?Rzeczpospolitą?, w której zaprezentowano zestawienie pokazujące, że polscy rybacy byli kontrolowani wielokrotnie częściej niż ich koledzy z innych państw położonych nad Bałtykiem. Poproszony przez gazetę o komentarz Grzegorz Hałubek, obecnie przewodniczący Związku Rybaków Polskich, przypisał to chęci zniszczenia polskiego rybołówstwa i nieodpowiedniej obronie przez polski rząd naszych narodowych interesów na forum unijnym. Innych przyczyn częstych kontroli dziennikarzom ?Rzeczpospolitej? nie udało się znaleźć. Być może powinni sięgnąć pamięcią do nagłośnionych medialnie wydarzeń z 2007 roku.

  • Pływające fabryki ryb

Nasi rozmówcy ze Zrzeszenia Rybaków Morskich i WWF zgodnie potwierdzają, że obecnie kontrole są ścisłe, lecz przypadki przekraczania limitów połowowych i nakładania kar są rzadkie. Samą wysokość kwot dopuszczalnych połowów przyznanych Polsce wiceprezes Schomburg ocenia jako właściwą. Zastrzeżenia rybaków budzi nie tyle łączna wysokość kwoty, co dokonany w naszym kraju jej podział między jednostki rybackie o różnej wielkości. W grudniu w Gdańsku odbył się związany z tym protest rybaków, którzy krytykowali dokonany podział jako nieracjonalny z ekonomicznego punktu widzenia.

Kwestią rozdziału połowów między jednostki różnej wielkości interesują się jednak nie tylko środowiska parające się rybołówstwem. Zwraca na nią uwagę również Greenpeace, który nawołuje do wspierania tradycyjnego rybołówstwa korzystającego z małych łodzi, a nie ogromnych pływających ?fabryk ryb?. To pierwsze stosuje bardziej przyjazne środowisku techniki połowu i zapewnia pracę lokalnym społecznościom.

Powodzenie długoterminowego planu ochrony dorsza zachęciło do jego zastosowania w przypadku innych gatunków występujących w Bałtyku. Obecnie praktycznie gotowe są podobne plany dotyczące łososia i tzw. gatunków pelagicznych. Niestety, ich wprowadzenie odwleka się z powodu sporów kompetencyjnych między poszczególnymi instytucjami Unii Europejskiej.

  • Unia o rybołówstwie

Najważniejsze decyzje dotyczące połowów morskich podejmuje się na poziomie całej Unii Europejskiej, która formułuje Wspólną Politykę Rybołówstwa. W jej ramach są również ustalane maksymalne dopuszczalne limity połowów. Proces ten dzieli się na dwa zasadnicze etapy. Pierwszy to opracowanie naukowej diagnozy stanu poszczególnych stad i bezpiecznych poziomów ich połowu. Drugi to prace instytucji unijnych i podejmowanie decyzji przez radę ministrów krajów członkowskich.

W ocenie eksperta WWF Piotra Prędkiego w ciągu ostatnich dwóch lat podejmowane decyzje dotyczące gatunków bałtyckich były raczej zgodne z zaleceniami naukowców. W tym kierunku powinny iść decyzje także na innych morzach. Badania naukowe liczebności stad są trudne. Wynikami są estymacje, które mogą być obarczone pewnym błędem, np. statystycznym. Ale to najlepsze dane, jakie mamy ? mówi Piotr Prędki.

W poprzednich latach było jednak gorzej. Co prawda na dłuższą metę w interesie rybaków jest zachowanie stad w dobrym stanie i ich zrównoważona eksploatacja – któż chciałby podcinać gałąź, na której siedzi? Jednak ministrowie z poszczególnych krajów często mieli tendencję do schlebiania bardziej krótkowzrocznym oczekiwaniom wyborców, co prowadziło do ustalania wyższych limitów niż zalecane przez naukowców. Ważne jest, aby w przyszłości tego uniknąć.

  • Pompowanie olbrzyma

Wspólna Polityka Rybołówstwa to oczywiście nie tylko limity połowów. Na jej realizację Unia Europejska przeznacza środki Europejskiego Funduszu Rybackiego w wysokości 615 mln euro rocznie. Autorzy raportu ?Reforming EU Fisheries Subsidies? szacują, że łączna wysokość unijnych i krajowych subsydiów dla sektora rybołówstwa i rybactwa wynosi 1,9 mld euro rocznie, do czego dochodzą jeszcze ulgi paliwowe na kwotę 1,5 mld euro. Bez tego wsparcia w niewielu krajach europejskich floty rybackie byłyby dochodowe. W niektórych państwach kwota ponoszonych wydatków publicznych jest nawet wyższa niż wartość połowów. Autorzy raportu konkludują, że sektor rybołówstwa i rybactwa otrzymuje z budżetu UE więcej niż jego udział w wytwarzaniu PKB. Stąd głosy nawołujące do zmniejszenia w przyszłości sum, którymi władze publiczne zasilają ten sektor.

Wiceprezes Schomburg podaje jednak powody, dla których warto było ponieść tego rodzaju wydatki, przynajmniej w Polsce. Poza wszechstronną modernizacją ? statków rybackich (co sprzyja bezpieczeństwu rybaków), miejsc wyładunku, organizacji itd. ? chodzi tu również o zmniejszenie wielkości polskiej floty o 40 proc. i wprowadzenie systemu subsydiów dla rybaków w zamian za powstrzymanie się w danym roku od połowów. Środki te służą radzeniu sobie z podstawowym problemem krajów europejskich, jakim jest przerost zdolności połowowej floty.

Obecnie floty są na tyle duże, że byłyby w stanie złowić więcej ryb, niż żyje w morzu. Postęp techniczny dodatkowo pogłębia ten problem, ponieważ powoduje wzrost skuteczności połowów. Taka sytuacja prowadzi do przeławiania stad ryb.

Ogólnie rzecz biorąc, wszystkim bardziej opłacałyby się zrównoważone połowy i dostosowana do wielkości stad liczba statków. Problem oczywiście polega na tym, że na poziomie indywidualnego, osobno działającego rybaka lub koncernu lepiej jest złowić jak najwięcej ? chyba że otrzyma się coś w zamian.

  • Przypadkowe ofiary

Innym problemem jest kwestia przyłowów, czyli zwierząt, które nie były w zamierzeniu ofiarą, ale zostają złowione przy okazji połowu innych gatunków. Chodzi tu między innymi o ryby, skorupiaki, żółwie, ptaki morskie, morświny czy delfiny. Często jako niepotrzebne trafiają one po prostu za burtę. Szacuje się, że w ten sposób wyrzuca się rocznie 7 mln ton martwych zwierząt. Wielkość przyłowu w dużym stopniu zależy od stosowanej techniki połowu. Spośród wielu stosowanych technik za szczególnie niszczycielskie pod tym względem uważane jest trałowanie denne. Mówiąc w uproszczeniu, polega ono na ?zamiataniu? dna przez przeciąganie po nim sieci. Jak informuje Greenpeace, wielokrotne trałowanie na danym akwenie może prowadzić do takich zniszczeń dna, których nie da się już odwrócić. Z tego powodu we wspomnianym raporcie FAO dużo uwagi poświęca się nowinkom technicznym, które mają zmniejszać szkody powodowane przez tego rodzaju połowy.

  • Wspólna Polityka

Na te i inne problemy powinna odpowiadać nowa Wspólna Polityka Rybołówstwa, która będzie realizowana w latach 2013-2022. Obecnie w Unii Europejskiej trwają prace nad jej kształtem. W listopadzie 2012 r. w Parlamencie Europejskim odbyła się poświęcona jej debata.

Ale o ryby można też dbać na co dzień w inny sposób ? dokonując odpowiednich wyborów kulinarnych.

  • Fakty:
  1. W 2011 roku do konsumpcji przez ludzi trafiło 131 mln ton ryb i owoców morza, w tym 79 mln ton pochodziło z połowów morskich
  2. 7 mln ton martwych zwierząt jest rocznie wyrzucanych ze statków jako ?odrzut?
  3. W europejskich wodach 65 proc. stad nie jest w pełni oszacowanych i tylko 22 proc. stad objętych limitami maksymalnych połowów nie jest przełowionych
  4. Łączna wartość wsparcia sektora rybackiego przez państwa Unii Europejskiej to 3,4 mld euro rocznie.
  5. Bank Światowy szacuje, że nadmierne połowy powodują zmniejszenie przychodów z rybołówstwa o 50 mld dolarów rocznie

 

 Autor: Paweł Penszko

 

none