Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Kuchenny recykling

maj 31 2012

Marnowanie jedzenia można ograniczyć do minimum. Wystarczy odrobina zdrowego rozsądku i nieco kulinarnego sprytu.

Autor: Ewa Rzeszutek

Zdarza się, że po wizycie znajomych, niedzielnym obiedzie czy imprezie rodzinnej nasza lodówka pęka w szwach. Gdy obdzielimy już tymi przysmakami znajomych i sąsiadów, a nadal zostaje nam kilka bochenków chleba, zapas ciasta, garnek spagetti czy miska sałatki ryżowej, to znak, że czas uruchomić kulinarny spryt. Dzięki niemu nie będziemy skazani na dojadanie tej samej potrawy przez kolejny tydzień czy wycieczkę do parku, by nakarmić kaczki resztkami chleba (na szczęście dla kaczek!). A nasze jedzenie nie wyląduje w koszu. Przedstawiamy przykładowe sposoby na ekonomiczne, ekologiczne i wyjątkowo smaczne wykorzystanie resztek!

Według raportu Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) z 2011 roku, 1/3 żywności produkowanej na świecie żywności nadającej się do spożycia ląduje w koszu. Według Komisji Europejskiej mieszkańcy naszego kontynentu marnują około 20-30 proc. zakupionego jedzenia. W Polsce nie jest lepiej, do wyrzucania żywności przyznaje się 24 proc. badanych ? podaje raport Federacji Banków Żywności z września 2011 r. O ile na błędy w zarządzaniu zapasami w sklepach czy hurtowniach spożywczych nie mamy wpływu, o tyle na poziomie własnego gospodarstwa domowego jesteśmy w stanie ograniczyć ilość wyrzucanego jedzenia do minimum. Czy warto? Chyba tak, biorąc pod uwagę wymiar ekologiczny, finansowy i etyczny problemu ? chleb czy kasza, lekką ręką wyrzucone przez nas do śmietnika, to dobra, których wielu ludziom brakuje.

Od czego zacząć? Przede wszystkim od rozsądnego planowania zakupów.

  • unikać kupowania na zapas
  • zwracać uwagę na datę przydatności do spożycia
  • zadbać o odpowiednie przechowywanie żywności
  • przy gotowaniu pomyśleć o wykorzystaniu wszelkich produktów ubocznych (np. ugotowane warzywa z wywaru na zupę wykorzystać do sałatki jarzynowej)

Oto kilka przepisów na kuchenny recykling:

Kotlety z chleba:

Czerstwe pieczywo
mleko sojowe (lub woda)
1 cebula
1 ząbek czosnku
2 łyżki oliwy
Bułka tarta
Majeranek, słodka papryka
Chleb rozmoczyć na 2 godziny w wodzie lub mleku sojowym. Porządnie odcisnąć, rozdrobnić na kawałki i zmiksować w blenderze. Do masy dodać posiekaną cebulę, wyciśnięty ząbek czosnku, oliwę, 2 łyżki bułki tartej oraz łyżeczkę majeranku i słodkiej papryki. Dokładnie wymieszać, następnie uformować kotlety, obtoczyć w bułce tartej i smażyć na patelni beztłuszczowej (można również użyć zwykłej patelni i smażyć na niewielkiej ilości oliwy)

Kotleciki z rozmaitości lub masa do naleśników

kasza/makaron/ryż z warzywami
bułka tarta lub mąką kukurydziana
opcjonalnie puszka groszku lub przecier pomidorowy
Do blendera wrzucamy kaszę/makaron/ryż wraz z sosem warzywnym. Jeżeli w sosie nie ma zbyt wielu składników, możemy dodać puszkę groszku (najpierw odsączyć w zalewy). Jeżeli w składzie pierwotnej potrawy nie było pomidorów, można dodać łyżkę przecieru. Aby uzyskać odpowiednią do lepienia kotlecików konsystencję, masę zagęszczamy bułką tartą bądź mąką kukurydzianą. Tak uformowane placki możemy smażyć na beztłuszczowej (lub zwykłej) patelni bądź piec w piekarniku. Z masy można też uzyskać świetne nadzienie do naleśników, gołąbków lub krokietów.

 

Bajaderka

resztki wegańskich ciast i ciasteczek
kakao
wiórki kokosowe lub pokruszone fistaszki
aromat rumowy
dżem wiśniowy
Ciasta i ciasteczka pokruszyć na drobne kawałeczki w misce, dodać łyżkę kakao, kilka kropel aromatu oraz 1-2 łyżki dżemu wiśniowego. Bardzo dokładnie ugnieść wszystko na plastyczną masę. Jeżeli masa jest zbyt sucha i kruszy się, dodajemy więcej dżemu. Uformować kule nieco większe od piłeczek ping-pongowych i obtoczyć je w kakao, wiórkach kokosowych lub pokruszonych fistaszkach.

 

 

 

 

Ewa Rzeszutek ? wegetarianka, mama dwóch wegańskich córek, opiekunka kota Kluska i psa Figi. Z wykształcenia ekonomistka. Jej pasją są wegańskie eksperymenty w kuchni, bieganie oraz joga

Tekst pochodzi z Vege nr 3/2012

none