Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Pies terapeuta ? o czym nie mówimy głośno?

listopad 04 2011

Fenomen dogoterapii polega na tym, że pacjent ćwiczy poprzez zabawę, a kontakt z psem to dla niego relaks i przyjemność. Niestety nie można tego samego powiedzieć o zwierzętach. Dla większości z nich takie zajęcia to ciężka i wyczerpująca praca.

Dogoterapia to metoda wykorzystująca kontakt z psami do wspierania rehabilitacji i rewalidacji osób niepełnosprawnych fizycznie lub intelektualnie. W literaturze polskiej i zagranicznej pojawia się coraz więcej opisów i rzetelnych badań, które potwierdzają skuteczność tej metody w pracy z różnymi dysfunkcjami.

Jej popularność spowodowała, że w ostatnich latach media zostały zarzucone zdjęciami, filmami i artykułami przedstawiającymi uśmiechnięte buzie pacjentów oraz szczęśliwe, merdające ogonkami pieski, które z radością każdego dnia ruszają do pracy. Tylko czy tak jest w istocie? Choć dogoterapia nie jest jeszcze oficjalnie uznaną metodą leczniczą, to w tym roku zawód dogoterapeuty został wpisany do Klasyfikacji Zawodów i otrzymał kod 323007. Niestety, samo wpisanie na listę zawodów nie określa uprawnień koniecznych do jego wykonywania. Tym bardziej brak ujednoliconych norm określających wyszkolenie i warunki pracy dla samych psów.

Jestem zwolenniczką zajęć dogoterapii. Prowadziłam takie zajęcia przez wiele lat i miałam możliwość obserwować, ile dobrego wniosły one w życie dzieci i osób dorosłych, z którymi miałam zaszczyt i przyjemność pracować. Jestem za dalszym propagowaniem niniejszej metody, rozwijaniem jej i badaniem skuteczności oraz ustalaniem optymalnych planów terapeutycznych, tak by osoby z niej korzystające mogły czerpać maksimum przyjemności, ale także efektów leczniczych w postaci poprawy codziennego funkcjonowania. Niemniej w całej tej sprawie nie możemy zapominać o psach. A często tak się niestety dzieje.

Zabiegani, w ciągłym pośpiechu bagatelizujemy lub nie dostrzegamy potrzeby naszych psów i choć bardzo je kochamy, to swoim postępowaniem możemy krzywdzić zwierzęta.

Dogoterapia zmienia życie naszego psa. Czy jednak mamy pewność, że jest on z tego powodu szczęśliwy? Przecież nikt go nie pytał, czy tego chce. Rola terapeuty została psu narzucona przez człowieka. Udział w terapii chorych dzieci i osób dorosłych nie jest obojętny dla psiej psychiki. W tej pracy nie wykorzystujemy naturalnych instynktów zwierzęcia, tak jak to jest w innych zawodach, np. podczas tropienia czy stróżowania, kiedy człowiek korzysta z umiejętności psa odziedziczonych po wilkach i dodatkowo utrwalonych w drodze selekcji hodowlanej.

Aby zajęcia dogoterpii miały sens, pies musi być uległy, cierpliwy i bezwzględnie posłuszny. Kiedy tego wymaga sytuacja, pies musi leżeć, siedzieć lub stać. Jeść na komendę, bawić się na komendę i spokojnie znosić każdą sytuację, która często z punktu widzenia człowieka jest normalna, a dla psa może być bardzo nieprzyjemna. Są to:

Głaskanie psa po głowie i grzbiecie, dotykanie wrażliwych części ciała psa, takich jak brzuch, pachwiny itp., przytulanie się do psa, chwytanie psa za uszy, pysk, ogon, łapy, patrzenie psu w oczy; klepanie i wiele innych. To wszystko są elementy ćwiczeń i choć nie sprawiają one zwierzęciu fizycznego bólu, to są bardzo stresogenne. Im zwierzę słabsze psychicznie, tym stres jest większy.

W 2006 roku, w Austrii, przez 3 miesiące D.Haubenhofer i S.Kirchengast. badały tuż przed zajęciami i tuż po zajęciach poziom kortyzolu w ślinie psów używanych w terapii i porównywały z jego poziomem u zwierząt, które nie brały udziału w zajęciach. Kortyzol jest hormonem występującym u ssaków (w tym ludzi i psów), którego stężenie wzrasta w sytuacjach fizjologicznego pobudzenia. Wyniki bezsprzecznie wykazały, że u psów pracujących w terapii, w czasie zajęć wzrasta poziom tego hormonu, co jest objawem stresu.

Ale o stresie informuje nas także samo zachowanie zwierzęcia. Człowiek często błędnie interpretuje zachowania świadczące o dyskomforcie psa, np.: merdanie ogonem najczęściej uznawane jest za oznakę radości, a naprawdę często świadczy o niepewności. Kiedy pies spokojnie leży, uznajemy to za oznakę relaksu, a nie zauważamy, że jest napięty. Zdarzają się skrajne sytuacje, kiedy pies, wykorzystując chwilę nieuwagi swojego opiekuna, ucieka do drzwi, wysyłając jasny komunikat, że nie chce dłużej przebywać w tym miejscu. Zazwyczaj jest wtedy karcony i zmuszany do powrotu. Dobro pacjenta jest bowiem na pierwszym miejscu. Tylko czy tak powinno być?

Pamiętajmy, że zajęcia to nie jest dobry moment na strofowanie zwierzęcia. Pies będzie pracował tak, jak został do tego przygotowany. Jeśli nie jesteśmy w pełni zadowoleni, odwołajmy kilka sesji, by poświecić ten czas na doszkolenie.

Pamiętajmy też, że psy, podobnie jak ludzie, nabierają doświadczenia podczas wykonywania swoich obowiązków. Oznacza to, że nawet najlepiej wyszkolony pies nie od razu stanie się terapeutą. Dajmy mu czas na zdobycie doświadczenia i zaakceptowanie roli, jaką mu narzuciliśmy.

W dalszym propagowaniu dogoterapii jest bardzo ważne, aby poświęcić więcej uwagi na poprawienie komfortu pracy psów terapeutycznych. Zwierzę i jego przewodnik powinni tworzyć doskonale zgrany duet, w którym obie strony znają swoje obowiązki i są ze sobą zgrane. Troszcząc się o dobro i komfort naszych pacjentów, nie zapominajmy, że pies nie jest narzędziem rehabilitacyjnym, tylko żywym stworzeniem, które ma prawo do gorszych dni, odpoczynku, a pewnego dnia także do emerytury.

Autor: Magdalena Buszko

 

Tagi:
none