Były spory, ale się udało. Przynajmniej część problemów będzie można rozwiązywać łatwiej po rządami znowelizowanej ustawy o obronie praw zwierząt.
Autor: Maciej Weryński
To, że zwierzę nie jest rzeczą, polskie prawo zauważyło stosunkowo niedawno, ale zauważyło. Ktokolwiek jednak miał okazję zobaczyć jego stosowanie w praktyce, wątpił, czy ta wiadomość dotarła także do odpowiedzialnych za jego stosowanie. I ? co trzeba przyznać ze wstydem ? do powszechnej świadomości. W sierpniu zyskaliśmy potwierdzenie rzeczy dla nas oczywistej ? że zwierzęta nie mogą być traktowane jak rzeczy ? i, co najważniejsze, katalog praktyk, które są maltretowaniem, choć większość obywateli jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy. Wszystko za sprawą uchwalonej przez Sejm (w momencie zamykania tego numeru ?Vege? poselska wersja ustawy czeka na zatwierdzenie w Senacie) tzw. małej nowelizacji ustawy o obronie praw zwierząt.
Do owego katalogu praktyk zabronionych posłowie dopisali m.in. wystawianie zwierzęcia domowego lub gospodarskiego na działanie warunków atmosferycznych, które zagrażają jego zdrowiu lub życiu, utrzymywanie zwierzęcia bez odpowiedniego pokarmu lub wody przez okres wykraczający poza minimalne potrzeby właściwe dla gatunku. To dobra wiadomość zwłaszcza dla zwierząt gospodarskich, które na polskich wsiach bywają traktowane nieodpowiednio, nawet jeśli nie są bezpośrednio maltretowane w powszechnym rozumieniu tego słowa, czyli nie są bite lub regularnie głodzone.
Problem jeszcze powszechniejszy to trzymanie psów na łańcuchach (o ile dla głodzenia czy pozostawiania bez opieki nie ma już przyzwolenia społecznego, nie mówiąc już o zoofilii, która także znalazła oficjalne potępienie w ustawie, o tyle pies na łańcuchu prawie nikogo w Polsce nie dziwi). Art. 9 ust. 2 ustawy otrzymał brzmienie: ?Zabrania się trzymania zwierząt domowych na uwięzi w sposób stały dłużej niż 12 godzin w ciągu doby lub powodujący u nich uszkodzenie ciała lub cierpienie oraz niezapewniający możliwości niezbędnego ruchu. Długość uwięzi nie może być krótsza niż3 m?. To już konkretne wskazanie, które stosunkowo łatwo można zweryfikować i w razie nieprzestrzegania nadanych z mocy prawa norm wszcząć postępowanie przeciwko winowajcy.
Sprawa być może najważniejsza dla tych z nas, którzy podejmują interwencje w obronie zwierząt: ?W przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu, policjant, strażnik gminny lub upoważniony przedstawiciel organizacji społecznej, której statutowym celem
działania jest ochrona zwierząt, odbiera mu zwierzę, zawiadamiając o tym niezwłocznie wójta (burmistrza, prezydenta miasta), celem podjęcia decyzji w przedmiocie odebrania zwierzęcia.?. A więc najpierw działanie, potem biurokracja! Interwencje zyskały potężne narzędzie, dzięki któremu można będzie ocalić tysiące istnień.
Nowe prawo nakazuje równocześnie każdemu obywatelowi reagować na krzywdę. Powiadomienie odpowiednich służb o maltretowanym zwierzęciu nie będzie już aktem dobrej woli, tylko obowiązkiem.
Czekamy na kolejny krok: uchwalenie projektu postulowanego przez Koalicję dla Zwierząt, w którym znajduje się m.in. zakaz trzymania dzikich zwierząt w cyrkach i transportu powyżej 12 godzin czy uboju rytualnego.