Zależności pomiędzy spożyciem cukru a stanem zdrowia nie ograniczają się tylko do cukrzycy czy otyłości. Fragment książki „Wszystkie oblicza cukru” Justyny Jessy i Agnieszki Wilczewskiej (wydawnictwo Sensus).
Pacjenci często określają swoje upodobanie do słodkości jako uzależnienie od cukru. Niektórzy blogerzy/youtuberzy czy nawet specjaliści porównują to nawet do uzależnienia od substancji psychoaktywnych. Czy cukier w istocie uzależnia tak jak alkohol czy narkotyki? Otóż nie, jeśli mamy na myśli uzależnienie od substancji.
Po pierwsze, gdyby tak było, osoba „uzależniona” od cukru zjadałaby nawet cukier z cukiernicy przy braku słodyczy w domu. W praktyce prawie się to nie zdarza – raczej sięgamy po słodkie batoniki, czekoladę czy lody. Dlaczego? Bo przede wszystkim ze względu na dużą zawartość tłuszczu, który jest nośnikiem smaku, są smaczne, poza tym kojarzą się nam z komfortem emocjonalnym (często wspominamy wówczas ukochaną babcię wyciągającą z szafy np. słodkie krówki), aż wreszcie dają szybki zastrzyk energii, gdy nie mamy czasu na przygotowanie wartościowego posiłku.
Po drugie, cukier nie wpływa na „chemię” w mózgu z taką samą intensywnością, jak substancje psychoaktywne. Co prawda w badaniach na szczurach aktywuje obszary nagrody, ale inne niż w przypadku uzależnienia od narkotyków. Natomiast spożycie smakowitych (co nie zawsze musi oznaczać: słodkich) przekąsek może w pewien sposób uzależniać na poziomie behawioralnym, ponieważ za ich sprawą obszary nagrody w mózgu są stymulowane, poprawia się nastrój, co skłania nas do sięgania po takie produkty często, w szczególności w momentach obniżonego nastroju. Jeśli wypracujemy taki właśnie model radzenia sobie z problemami, można powiedzieć, że jest to w jakimś stopniu „uzależnienie”.
W 2017 r. wykonano ciekawy eksperyment, w którym podawano konsumentom produkty o następującej specyfice:
1. żywność słona niskotłuszczowa,
2. żywność słodka niskotłuszczowa,
3. żywność słodka wysokotłuszczowa,
4. żywność słona wysokotłuszczowa.
Na podstawie wyników badania za najbardziej „uzależniającą” uznawano żywność z grupy 4., czyli słoną i tłustą (np. produkty fastfoodowe), na drugim miejscu była żywność z grupy 3. (np. czekolada), natomiast na końcu plasowały się produkty z grup 2. i 1. Ku zaskoczeniu wielu osób eksperyment pokazał, że cukier jako taki nie był najbardziej „wciągającym” pokarmem, stawał się atrakcyjny dopiero, gdy w danym produkcie był połączony z tłuszczem. Produkty tłuste i słone lub tłuste i słodkie spożywamy chętnie, często bez ograniczeń, ponieważ smakują nam, dobrze się kojarzą i dają szybki efekt w postaci poprawy samopoczucia (przynoszą więcej energii). Nie jest to jednak typowe uzależnienie od substancji, bo wówczas w równym stopniu satysfakcjonowałby nas zarówno cukier z cukiernicy, jak i ptasie mleczko, a zazwyczaj jednak to drugie wygrywa w konkurencji o nasze preferencje.
Jeśli występują u nas napady „głodu na słodycze”, gdy pochłaniamy duże ich ilości, powinniśmy przyjrzeć się uważnie:
• swojej gospodarce węglowodanowej – wykonać badania w kierunku insulinooporności lub cukrzycy;
• mikrobiocie jelit – wykonać badania w kierunku pasożytów, grzybni w kale, test oddechowy wodorowo-metanowy w celu wykluczenia lub potwierdzenia SIBO/IMO;
• swojemu stanowi emocjonalnemu – zastanowić się samemu lub z pomocą terapeuty, w jakich sytuacjach i okolicznościach pojawia się duży apetyt na słodycze.
Z naszego doświadczenia wynika, że pacjenci jedzą najczęściej duże ilości niezdrowych produktów wieczorem, po pracy lub nawet w nocy, co sugeruje kompensowanie sobie problemów emocjonalnych – stresu związanego z pracą, smutku, nudy, samotności czy złości. Wydaje się, że jest to próba redukcji tych stanów za pomocą jedzenia. W takim samym mechanizmie działaniem uzależniającym może być np. kompulsywne uprawianie sportu.
Aby ocenić, czy nasz apetyt na słodkie wynika z głodu, czy z potrzeb emocjonalnych, możemy zadać sobie proste pytanie: czy gdy czuję głód, zjadłabym/zjadłbym zdrową sałatkę, gdyby mi ją ktoś podał?
Jeśli odpowiedź brzmi „tak”, oznacza to, że jest to głód fizjologiczny i faktycznie powinniśmy zjeść coś (zdrowego). Jeśli odpowiedź brzmi „nie”, to niewykluczone, że nasza potrzeba zjedzenia w tym momencie słodyczy wynika z jakiegoś aspektu emocjonalnego i warto zadbać o ten obszar wraz ze specjalistą, np. psychoterapeutą lub psychodietetykiem.
- Justyna Jessa, Agnieszka Wilczewska, Wszystkie oblicza cukru, Sensus
- Tekst ukazał się w numerze 5/2025 Magazynu VEGE