Domy aukcyjne aktywnie promują futra w magazynach modowych i wspierają finansowo początkujących projektantów. Polski Związek Producentów i Hodowców Zwierząt Futerkowych wydaje własny magazyn, organizuje konferencje i zjazdy oraz propaguje hodowlę norek i lisów w kraju. Jak działa przemysł futrzarski?
Tekst: Martyna Kozłowska
Ilustracja: Alicja Malinka
Futro to produkt okupiony cierpieniem zwierząt. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Jest nieetyczne i w dzisiejszych czasach zbędne. Sam bojkot produktów futrzanych to jednak za mało. Zanim znajdą się w sklepie, czeka je bowiem długa droga z ferm: przez domy aukcyjne do hurtowni, a dopiero po kilku miesiącach trafia na sklepowe wieszaki. Każde z ogniw tego łańcucha żyje z futer, ze zwierząt, dlatego zrobi wszystko, by go nie przerwać.
O ile zresztą kampanie uświadamiające Polakom, czym są naprawdę futra, przyniosły już efekt i popyt na wyroby futrzarskie w Polsce spadł, o tyle nie wpłynęło to na stan przemysłu futrzarskiego w Polsce. A ten ma się niestety coraz lepiej. Dlatego bojkot to za mało. Konieczny jest zakaz.
8 milionów norek
Jeszcze 10 lat temu w Polsce zabijano około 0,5 mln norek. Dzisiaj jest to już prawie 8 mln, a szacuje się, że liczba ta jeszcze się zwiększy. Wpływ na to ma z pewnością fakt, że w niektórych krajach Unii Europejskiej wprowadzono zakaz hodowli zwierząt na futra, m.in. w Wielkiej Brytanii i Austrii (a niedługo zakaz będzie obowiązywał także w Holandii). Zagraniczni przedsiębiorcy zaczęli więc przenosić się do Polski, a i polscy rolnicy zwęszyli w tym dobry interes. Hodowla norek jest bowiem niezwykle intratnym przedsięwzięciem. Na większości ferm znajduje się kilkadziesiąt tysięcy zwierząt, a za jedną skórę norki można dostać na aukcji nawet do 340 zł. Podobnie przedstawia się sytuacja w przypadku ferm lisów i szynszyli. Choć wszystko wskazywało na to, że powoli odchodzi się w Polsce od hodowli lisów, to jednak kilkudziesięcioprocentowy wzrost cen ich futer sprawił, że w ciągu ostatnich dwóch lat liczba ferm się zwiększyła.
Wybielić brudny biznes
W ujęciu geograficznym widać wyraźny podział pod względem koncentracji hodowli norek i lisów w Polsce. Fermy lisów znajdują się przede wszystkim we wschodniej części kraju, podczas gdy fermy norek w zachodniej, głównie w województwach zachodniopomorskim i wielkopolskim.
Proces kupna i sprzedaży futer odbywa się za pośrednictwem wyspecjalizowanych w tej dziedzinie domów aukcyjnych. Polscy hodowcy współpracują przede wszystkim z Kopenhagen Fur w Danii i Saga Furs Oyj w Helsinkach. Transakcje mają miejsce w trakcie odbywających się kilka razy w roku aukcji. Domy akcyjne zabiegają o zainteresowanie zarówno hodowców, jak i potencjalnych kupców. Aktywnie promują też futra w magazynach modowych i wspierają finansowo początkujących projektantów.
U nas taką rolę pełni Polski Związek Producentów i Hodowców Zwierząt Futerkowych (PZHiPZF). Wydaje własny magazyn, organizuje konferencje i zjazdy oraz aktywnie promuje hodowlę norek i lisów w kraju. Na jego stronie można przeczytać pochwalne artykuły, po których lekturze można by stwierdzić, że nie ma nic lepszego niż fermy zwierząt futerkowych. Podobno przyjazne środowisku, zwierzętom i ludziom. Nic, tylko zostać hodowcą!
Prawda jest zupełnie inna niż maluje ją PZHiPZF. Fermy nie są ekologiczne, nie są przyjazne ludziom, a już z pewnością nie zwierzętom. Norki i lisy spędzają swoje krótkie życie w małych brudnych klatkach, często przez wiele dni nie mają dostępu do świeżej wody, wykazują zachowania stereotypowe, a wiele z nich choruje.
Brak kontroli
Teoretycznie ? na co często powołują się hodowcy ? fermy powinny być regularnie kontrolowane. Jak jednak wynika z raportu Narodowej Izby Kontroli, która przeprowadziła kontrolę sprawowania nadzoru nad funkcjonowaniem ferm w woj. wielkopolskim, ?Fermy zwierząt futerkowych funkcjonujące na terenie województwa wielkopolskiego nie były wcale lub bardzo rzadko kontrolowane przez inspekcje nadzoru budowanego i ochrony środowiska, a nadzór weterynaryjny nad tymi fermami sprawowany był nierzetelnie. O nieskuteczności nadzoru państwowego nad funkcjonowaniem ferm zwierząt futerkowych świadczą wyniki kontroli tych ferm przeprowadzonych na zlecenie NIK przez poszczególne inspekcje. Potwierdziły one występowanie nieprawidłowości polegających na nieprzestrzeganiu wymagań ochrony środowiska, prawa budowlanego i warunków weterynaryjnych?. Nietrudno się domyślić, że sytuacja na fermach w pozostałych województwach wygląda podobnie.
Brak rzetelnej zewnętrznej kontroli powinien wystarczyć, by nie wierzyć w zapewnienia hodowców. Potwierdzają to mieszkańcy miejscowości, w których znajdują się fermy. Twierdzą, że te są uciążliwe nie tylko dla środowiska, lecz również dla nich samych. Śmierdzą, zanieczyszczają lokalne wody, a ucieczki zwierząt wcale nie należą do rzadkości.
Jedynym rozwiązaniem tego problemu jest wprowadzenie zakazu. Skoro w innych krajach się udało, nam także musi się w końcu udać. Możesz mieć w tym udział. Pomóż współtworzyć kampanię antyfutrzarską Fundacji Viva! Kontakt: martyna@viva.org.pl