Jarstwo końca XIX wieku – tak jak współczesny wegetarianizm i weganizm – nie było wyłącznie dietą, lecz całym stylem życia.
Była kiedyś kraina, w której nie znano wojen, głodu ani biedy. Nie było tam przemocy i agresji. Człowiek żył w zgodzie z naturą, szanował jej prawa, a ona odpłacała mu się urodzajem plonów. Wszyscy cieszyli się zdrowiem, a o chorobach nawet nie słyszano. Kobiety nie rodziły z pomocą lekarzy czy akuszerek, ale szybko, siłami natury, niemal bez bólu. Nie znano uzależnień od substancji ani innych nałogów. Ludzie żyli we wsiach i małych miasteczkach, a nie w dusznych miastach… Tak miało wyglądać życie w utopii według Konstantego Moesa-Oskragiełły, protoplasty jarstwa polskiego.