Z upływem czasu świętowanie bawi mnie coraz mniej. Wiadomo, lat mi nie ubywa – w przeciwieństwie do dziecinnej radości życia (i naiwności) – ale to jeszcze nie tłumaczy wszystkiego. Po prostu świat bombarduje nas taką ilością negatywnych emocji, tak licznymi złymi wiadomościami, że trudno z siebie wykrzesać dobrą energię, a jednocześnie… trzeba próbować.
Nie mówię tu o „świątecznym przymusie”, jaki wiele osób odczuwa ze strony rodziny, współpracowników albo po prostu tradycji. Że ma być miło i w towarzystwie, nawet kiedy miło nie jest, a na towarzystwo nie ma się ochoty.
Ja tym razem o czym innym – o tęsknocie za beztroskim Bożym Narodzeniem, które po części było beztroskie dlatego, że nie musiałem jeszcze brać za nic odpowiedzialności, a po części dlatego, że świat był jakiś prostszy.
A może tylko dziś mi się taki wydaje?
Życzę Wam, żebyście mieli wybór: świętujecie czy nie świętujecie, a jeśli tak, to w jakiej formie. Żeby nikt Wam nie mówił, jakie szczęście jest najlepsze. Życzę nam wszystkim, żebyśmy za 12 miesięcy mogli sobie powiedzieć: „ten rok był lepszy niż 2024”. Czy wierzę, że to możliwe, to zupełnie inna sprawa. I żebyśmy w każdej chwili mogli sobie powiedzieć: „mam wokół siebie dobrych ludzi”. Z nimi wszystko będzie lepsze.
- Tekst: Maciej Weryński, redaktor naczelny Magazynu VEGE
- Tekst ukazał się w numerze 12-1/2024-2025 Magazynu VEGE