Zauważyliście, że o wiele łatwiej coś zepsuć niż naprawić? „Takie są odwieczne prawa natury” – jak mówił Jan Kobuszewski w skeczu w kabarecie Dudek. A poprawianie trwa zdecydowanie za długo. Przykładów jest mnóstwo. Choćby trwająca już dekadę walka o zamknięcie trasy do Morskiego Oka dla wozów konnych.
Teraz pojawiła się szansa przynajmniej na zmianę na lepsze, jeśli nie na likwidację haniebnego procederu. Dzięki temu, że przez lata aktywiści nie złożyli broni. A mogliby – i nikt nie miałby prawa mieć o to do nich pretensji – bo trudno przez lata robić coś, co nie przynosi widocznych efektów.
Ale przynosiło te długo niewidoczne – zmiany w świadomości coraz większej grupy ludzi. Aż te, gdy przekroczą próg, sprawiają, że rządzącym po prostu nie opłaca się ich ignorować. Zmiany w świadomości idą wolno (i chyba dla nas wszystkich za wolno). Czasem wydaje się, że się = cofnęły. Ale zachodzą i nagle okazuje się, że już nie pamiętamy, że kiedyś było inaczej. 20 lat temu „miało się” psa czy kota, dziś coraz więcej ludzi się nimi „opiekuje” (swoja drogą, coraz lepiej i bardziej świadomie). Zwierzę nie „miało imienia”, tylko „się wabiło”. Ktoś jeszcze pamięta ten zwrot? Jeszcze parę lat temu panowało powszechne przyzwolenie na bicie jako metodę wychowawczą – dzieci czy psów, czyli istot słabszych i zależnych. Choć i dziś to się zdarza, to jest przynajmniej wstydliwe.
Zmiany zachodzą powoli, ale nagle okazuje się, że jest już inaczej. I musimy wierzyć, że obejmą także istoty dziś najsłabsze – zwierzęta spoza kategorii towarzyszących.
- Tekst: Maciej Weryński
- Tekst ukazał się w numerze 9/2024 Magazynu VEGE