Mało kto zdaje sobie sprawę, że lanolina, wykorzystywana wszechstronnie w kosmetyce i farmacji, to produkt uboczny jednego z najbardziej okrutnych typów hodowli zwierząt.
Autorka: Katarzyna Konopa
Lanolina to niezmiernie często stosowany składnik naturalny, wykorzystywany bardzo wszechstronnie w kosmetyce w celu uzyskania kremowej konsystencji oraz efektów pielęgnacyjnych w wielu produktach. Najczęściej znajduje się on w szminkach, błyszczykach, podkładach, cieniach i wszelakich mleczkach-balsamach, kremach i w ogromnej liczbie kosmetyków mających nawilżać i pielęgnować.
Występuje także pod nazwami: tłuszczopot owczy, lanolina bezwodna, czyli Lanolinum anhydricum lub Adeps Lanae anhydricus , lanolina uwodniona, czyli Lanolinum hydricum, lanolin, wool wax, wool grease, Cera Lana. Znajduje się ona również w składnikach pochodnych pod nazwami: euceryt, lanolan izopropylu, lanolina hydroksylowana i etoksylowana oraz acetylowane alkohole lanolinowe, eng: aliphatic alcohols, cholesteryn, izopropyl lanolate, laneth, lanolin alcohols, lanosterols, sterols, triterpene alcohols. Płynna frakcja lanoliny to olej lanolinowy.
Produkt uboczny wełny
Lanolina w czystej formie ma postać gęstej, ciemnożółtej lub żółto-brązowej masy o słabym zapachu. Kolor i zapach eliminowane są kompletnie przez obróbkę. Topi się ją w niskiej temperaturze (38?42 st. C) i bardzo dokładnie miesza z wodą i innymi substancjami, tworząc emulsję, która szybko się wchłania, co powoduje jej popularność i szerokie zastosowanie, m.in. w kosmetyce. Jest ona także dobrym spoiwem dla składników i powoduje łatwą aplikację, co przyczynia się do jej częstego stosowania w składach produktów.
Lanolina jest złożonym woskiem zwierzęcym występującym w gruczołach wielu ssaków posiadających wełnę. Jest ona mieszaniną dużej ilości estrów, kwasów tłuszczowych ze sterolami, np. cholesterolem. W przemyśle stosuje się głównie lanolinę otrzymywaną podczas dokładnego czyszczenia wełny owiec hodowanych w celu pozyskania ich wełny i mięsa. Substancja ta nie jest wydzielana przez skórę zwierząt przez cały rok, lecz tylko wtedy, kiedy są najbardziej ?owłosione? i potrzebna im jest ochrona przed mrozem, wiatrem, deszczem lub słońcem, czyli w momencie, kiedy w języku hodowców ?wełna jest gotowa do strzyżenia?. Do wypłukania i odizolowania lanoliny z wełny stosowane są specjalne, zaawansowane technicznie urządzenia, a często także środki chemiczne.
Od broni do mydeł
Lanolina ma też inne, często zaskakujące, zastosowania lanoliny: w przemyśle ? od środków zapobiegających rdzy po smary, w łodziach także antykorozyjnie i do natłuszczania mechanizmów, do produkcji witaminy D3, do konserwacji skóry w rękawicach, rękojmiach itd., w konserwacji i zwiększaniu płynności użytkowania przycisków w instrumentach dętych, w wojsku do natłuszczania broni przy jej ładowaniu, w smarach narciarskich, w tuszach do drukarek, smarach i emulsjach samochodowych, preparatach czyszczących meble, produktach do prania i konserwacji ubrań, pieluch, pościeli itp. wytworzonych z wełny, jak i do produkcji innych kosmetyków: mydeł, lubrykantów osobistych, prezerwatyw, preparatów chroniących przed mrozem i słońcem, kremów i maści dla kobiet karmiących piersią oraz w przemysłowej produkcji farmaceutycznej i innych produktów.
Okrutne zabiegi
Powszechnie panuje opinia, że wełna nie jest owcom potrzebna, że robimy im właściwie przysługę, goląc je delikatnie, kiedy panuje upał i nie są w stanie wytrzymać gorąca. Specjalne gatunki owiec (np. merynos) są systematycznie ?ulepszane? genetycznie, aby mieć nienaturalnie wielką ilość wełny (także przez ogromne pomarszczenie skóry). To sprawia, że właściwie przez cały czas są atakowane przez pasożyty, które w wiszących fałdach skóry ? szczególnie w okolicach ogona i odbytu ? składają jaja. Rutynowym zabiegiem zwalczającym owcze insekty w Australii i Nowej Zelandii, skąd pochodzi większość wełny, jest bolesne (bez znieczulenia) wycinanie przez hodowcę dużego kawałka ciała zwierzęcia wokoło ogona (aby uzyskać gładką, nową skórę bez fałd), nazywane mulesing. Efektem ubocznym tej procedury często są zakażenia i powolna śmierć w agonii.
Podczas golenia zwierzęta są przemocą przytrzymywane i gwałtownie strzyżone jak najbliżej skóry, która jest kaleczona przez narzędzia.
Co roku setki tysięcy owiec umiera z zimna, a w czasie gorących miesięcy omdlenia są codziennością (często również kończą się śmiercią). Zwierzęta gorszej jakości są rutynowo zabijane. Stare i nieprzydatne już owce wełniane są również zabijane na mięso.
Coraz głośniejszy jest na temat warunków transportu owiec na rzeź. Zwierzęta często spędzają nawet wiele tygodni w ciężarówkach bądź na statkach bez jedzenia i picia w ekstremalnych temperaturach.
Naturalna produkcja wełny jest jedną z przodujących gałęzi, jeżeli chodzi o zużycie energii i innych zasobów do rozmnażania, hodowli, karmienia, golenia, transportu i uboju owiec. W USA dochodzi też kwestia eliminacji naturalnych drapieżników: wilków, kojotów, orłów itd. poprzez otrucia, zastawianie sideł i zastrzelenie oraz pustynnienie gigantycznych obszarów ziemi poprzez wypas zbyt dużych ilości zwierząt.
Odpowiedzialny wybór
Wybierając kosmetyki, starajmy się kierować wiedzą i faktami. Lanolina to produkt uboczny jednego z najbardziej okrutnych typów hodowli zwierząt. To, że kupujemy kosmetyk w Polsce bądź polskiej produkcji, nie oznacza, że znajduje się w nim ?lepsza? wersja lanoliny. W naszym kraju zwierzęta nie są traktowane mniej brutalnie podczas strzyżenia czy uboju, a składniki kosmetyków produkowanych tutaj i tak najczęściej pochodzą z Australii ? potentata produkcji wełny.
Alternatywą dla lanoliny jest jej wersja syntetyczna oraz cała gama naturalnych olejów, olejków, maseł czy innych tłustych substancji o podobnych właściwościach nawilżających, stosowanych z powodzeniem w kosmetyce.
Katarzyna Konopa – wege od ponad 20 lat a od wielu weganka. Absolwentka Architektury Wnętrz i kursów charakteryzacji w London Institute oraz Varsavianistyki na UW. Mama 4-letniego Tymona. Prowadzi PINK MINK Studio – makijaż, charakteryzacja i warsztaty przy użyciu wyłącznie kosmetyków cruelty free i wegańskich.
Artykuł pochodzi z “Vege” nr 6/2015
Zamów prenumeratę magazynu “Vege”