Naszą rozmówczynią jest Monika Kotlarek – psycholożka, absolwentka Uniwersytetu SWPS we Wrocławiu, członkini Australian Society of Rehabilitation Counsellors, autorka książek i bloga „Psycholog pisze”.
„To nie smutek, to depresja. Poradnik dla rodziców nastolatków w kryzysie” to Pani druga książka o depresji, co oznacza, że choroba dorosłych musi różnić się od tej, która dotyka nastolatków. Jakie są te różnice?
Przede wszystkim młodzieńcza depresja może kojarzyć się z młodzieżowym buntem, który jest elementem rozwoju nastolatków. Jeśli jednak trudne zachowania przeciągają się w czasie i nasilają, może to świadczyć właśnie o depresji.
O ile objawy u dorosłych i nastolatków nie są jakoś skrajnie różne (np. dojmujący smutek, izolacja, problemy w szkole lub pracy, poirytowanie bez większego powodu, kłopoty ze snem i apetytem itd.), o tyle różni się przede wszystkim podejście do chorego, ponieważ u młodych ludzi w leczeniu musi wziąć udział cały system.
Wszystko zaczyna się od zauważenia problemu przez bliskich, potem następuje wizyta lekarska, wypisanie leków, terapia (być może także rodzinna), psychoedukacja i praca nad sobą. U dorosłych bardziej skupiamy się na samym chorym. To dlatego książka o depresji nastolatków jest skierowana do rodziców i bliskich.
Jakie wyróżnia się typy depresji? Czy istnieje jedna klasyfikacja, a może to zależy od wieku chorujących, przyczyn, objawów itp.?
Odmian jest wiele. Najczęściej diagnozuje się depresję lękową (objawy fizyczne, skłonności do hipochondrii, napięcie, niepokój, wzmożone stany lękowe), depresję z zahamowaniem (inaczej z osłupieniem, jej objawy to spowolnienie myśli, obniżenie zdolności pamięciowej, redukcja ruchów, mimika bez wyrazu, mowa powolna i utrudniona, sztywna pozycja ciała), depresję mieszaną (blokada psychomotoryczna, obniżenie stanu świadomości, niekonsekwencja myśli, zaburzenia percepcji, komplikacje związane z chorobą narządów wewnętrznych), depresję psychotyczną (majaczenie, omamy, skłonności samobójcze, melancholia), zespół Cotarda (melancholia, urojenia nihilistyczne, samookaleczenia) oraz depresję rzekomo otępienną (zaburzenia funkcji kognitywnych, m.in. pamięci i uwagi, dezorientacja, zamęt).
Depresja kliniczna może łączyć w sobie wiele cech zawartych w powyższych podtypach. Czasem nie da się jednoznacznie określić, jaki typ depresji nas dotyczy, jednak im więcej cech pasuje do nas, tym większe prawdopodobieństwo, że cierpimy właśnie na jedno z wymienionych zaburzeń.
Oczywiście mówimy też np. o depresji poporodowej, wieku dojrzałego czy właśnie nastoletniej, ale objawy są takie same. Różnica polega na tym, co przyczyniło się do wystąpienia choroby.
W książce zachęca Pani rodziców do mądrego wspierania chorujących dzieci. Czym właściwie jest mądre wsparcie?
To przede wszystkim takie bez oceniania, bardziej na zasadzie partnerstwa niż poczucia wyższości. To bycie obok, wsparcie w leczeniu, rozmowy, spędzanie czasu, uwaga i mądrość, którą można się dzielić. To także nienegowanie odczuć dziecka, akceptacja trudnych momentów i wspólne przez nie przechodzenie. To wreszcie otwarta współpraca z lekarzami, terapeutami i wszystkimi, którzy są po co, by pomóc wyjść z choroby.
Jak rodzic może sobie poradzić z wyrzutami sumienia i poczuciem winy, kiedy okazuje się, że jego dziecko choruje?
Dobrze jest sobie uświadomić, że niestety depresja jest chorobą bardzo demokratyczną, co oznacza, że absolutnie każdy może na nią zapaść – bez względu na wiek, płeć, kolor skóry czy status materialny. W radzeniu sobie z wyrzutami sumienia może pomóc także psychoedukacja (można śmiało się po to zgłosić do psychologa), która pokaże mechanizmy powstawania depresji i wyjaśni, skąd się bierze, co na nią wpływa, co wzmacnia, a co może pomóc. Jeśli Twoje dziecko zachorowało na depresję, to teraz Twoją rolą jest pomóc mu z tego wyjść.
Czy często jednocześnie chorują i rodzic, i dziecko?
Gdy choruje jeden członek rodziny, może być tak, że jego nastrój udzieli się reszcie. Mówimy wtedy roboczo o tym, że „depresja jest zaraźliwa”. Smutek, poczucie bezsensu, problemy z higieną osobistą, kłopoty ze snem, myśli samobójcze – to wszystko, zwłaszcza manifestowane otwarcie, może wpłynąć na resztę rodziny. Dlatego tak ważna jest psychoedukacja, by nie zanurzyła się w tym reszta systemu rodzinnego.
Jak zadbać o samych siebie, kiedy dziecko choruje?
Pamiętać o tym, że poza byciem matką, ojcem, opiekunem jest się też kobietą, mężczyzną, przyjacielem, siostrą itp. Sprawiać sobie małe przyjemności, wychodzić do ludzi, spotykać się ze znajomymi, wybrać się do kina, pójść na randkę i robić wszystko inne, na co przyjdzie ochota. O ile warto jest być czujnym przy chorym na depresję, o tyle nie można się zamknąć w domu, bo, niestety, można w ten sposób ugrzęznąć.
Czy dziecko można ustrzec przed depresją? A jeśli zachoruje, czy da się zapobiec nawrotom?
Depresja może dopaść każdego, ale dobrze jest pamiętać o tym, że dla naszego mózgu ważna jest zbilansowana dieta bogata w kwasy omega-3 i witaminę D, ruch, który sprawia przyjemność i frajdę, spotkania z bliskimi i przyjaciółmi, znalezienie sobie hobby, unikanie używek takich jak napoje energetyczne, alkohol, kawa czy papierosy (i e-papierosy). W ten sposób nie ma co prawda 100 proc. gwarancji, że nikt nigdy nie zachoruje, ale szanse będą na pewno mniejsze.
W jakich przypadkach nastolatkowi mogą wystarczyć psychoedukacja i narzędzia samopomocowe?
Przy pełnoobjawowej depresji najprawdopodobniej zostaną włączone leki zapisane przez psychiatrę. Sama psychoedukacja i samopomoc może wystarczyć, gdy mówimy np. o stanach depresyjnych, czyli o słabym nasileniu objawów, lub o czymś, co się dopiero zaczyna. Psychoedukacja też jest świetna na wczesnym etapie edukacji w szkołach, gdzie można porozmawiać o różnego rodzaju zaburzeniach i pokazać, jak sobie z nimi radzić lub jak ich uniknąć. Gdy wystąpi choroba, narzędzia te mogą być doskonałym wspomaganiem w procesie zdrowienia.
Z jakich narzędzi samopomocowych może korzystać zarówno rodzic, jak i nastolatek? Co szczególnie może Pani polecić?
Na pewno dobrze jest się dokształcić w temacie depresji, by wiedzieć, jak się zachowywać, co mówić, czego unikać i jak sobie radzić w kryzysach. Dlatego książki mogą się okazać tak ważne i pomocne. Poza książkami mogą to też być ćwiczenia zadawane przez terapeutów, psychoterapia sama w sobie czy np. materiały do pracy rodzica lub opiekuna z dzieckiem zawarte w mojej książce, które dotyczą np. radzenia sobie ze stresem i pracy z myślami lub wspomnieniami.
Czy według Pani depresja nadal jest tematem tabu?
Coraz mniej, co mnie niezwykle cieszy, ale niestety wciąż jeszcze wiele nam brakuje do tego, by swobodnie o niej mówić.
„To nie smutek, to depresja” jest już Pani czwartą książką. Czy planuje Pani kolejne?
W planach jest książka o ADHD i spektrum u dorosłych, a także o lęku.
- Rozmowa: Joanna Wlazło
- Tekst ukazał się w numerze 10/2023 Magazynu VEGE