Zawsze wydaje mi się, że granice ludzkiego okrucieństwa nie istnieją lub że są wyznaczane i zacierane przez kaprys i pragnienie przywilejów. Weźmy przypadek z Bangkoku, gdzie w wynajętym budynku mieszkało razem około 300 osób. Niektóre samotnie, a w innych lokalach bytowało kilka rodzin. Był to stary budynek i wielu z tych ludzi mieszkało tam od pokoleń, od czasu procesu rozbudowy miasta i wewnętrznych migracji, które miały miejsce prawie sto lat temu.