Jeden z najpopularniejszych dodatków do żywności. Jest tani, można go długo przechowywać w temperaturze pokojowej i ma wszechstronne zastosowanie. Niestety, jego produkcja dewastuje środowisko, niszczy naturalne siedliska orangutanów i jest przyczyną konfliktów wśród lokalnej ludności. Olej palmowy.
Autor: Joanna Paluch
Używa się go do produkcji słodyczy, kosmetyków, świec, smarów… Z 1 ha plantacji palm można uzyskać 10 razy więcej oleju niż z uprawy innych roślin oleistych, a sam olej jest bogaty w beta karoten, witaminę E i antyoksydanty. Brzmi dobrze, a jednak to jeden z najgroźniejszych produktów świata.
Wykarczowane lasy deszczowe
Olej palmowy uzyskiwany jest z nasion olejowca gwinejskiego. Ma naturalnie pomarańczową barwę, którą zawdzięcza dużej zawartości beta-karotenu. Zawiera również sporą ilość witaminy E ? silnego antyoksydantu, kwas palmitynowy oraz witaminy A, D i K. Aby przedłużyć jego trwałość, jest jednak niemal zawsze poddawany rafinacji, która pozbawia go wszystkich tych cennych składników.
Jego największymi producentami są Malezja i Indonezja, które zapewniają 80 proc. światowej produkcji. To ważna gałąź tych wciąż rozwijających się gospodarek. Niestety palmy uprawiane są na wielkich przemysłowych plantacjach, które często powstają na terenach wykarczowanych, a następnie spalonych lasów deszczowych lub cennych przyrodniczo torfowiskach. Tempo wylesiania indonezyjskich lasów deszczowych jest zatrważające ? wynosi około 2 proc. tych terenów rocznie i jest najwyższe na świecie. Takie obchodzenie się ze środowiskiem w krótkim czasie wywindowało Indonezję na pozycję trzeciego, po Chinach i USA, największego emitenta dwutlenku węgla.
Z uwagi na przemysłowy charakter upraw, w lokalnych społecznościach są one przyczyną konfliktów o ziemię i prawa własności. Prowadzi to do przepychanek z walczącymi o koncesję na uprawę z wielkimi koncernami. Sama uprawa zaś zagraża wielu gatunkom roślin i zwierząt, m.in. orangutanom. Mimo to od lat 70. XX w. uprawa palm olejowych systematycznie rośnie, w Indonezji przeznaczony na nią aerał powiększył się ponad 30-krotnie, w Malezji 12-krotnie. Do tego wzrostu przyczyniły się tania siła robocza oraz wsparcie rządów, które pobierają na ten cel zagraniczne pożyczki. Można powiedzieć, że w przypadku tych dwóch krajów stał się to największy lokalny biznes. Jego skutki zaś są bez wątpienia globalne.
Koncerny na celowniku
Kiedy w 2008 roku telewizja BBC wyemitowała reportaż ?Dying for a Biscuit? (Umrzeć dla biszkopa), wyszło na jaw, że pomimo dotychczasowych starań ogromne połacie lasów deszczowych w Indonezji padają ofiarą uprawy palm olejowych, a także produkcji celulozy i papieru.
Pierwszy otwartą walkę z olejem palmowym podjął Greenpeace, który w 2009 roku uruchomił kampanię skierowaną do koncernu Unilever, właściciela marki Dove. W odpowiedzi na zarzut dodawania go do swoich produktów firma zgodziła się poprzeć moratorium na powstawanie nowych plantacji palm olejowych na terenie lasów deszczowych.
Rok później na widelcu znalazła się firma Nestlé. Współpracowała ona wówczas z indonezyjskim potentatem Sinar Mas, przez co wspierała intensywną uprawę palm olejowych, m.in. na terenach siedlisk orangutanów. W wyniku działań Greenpeace Nestlé zobowiązało zobowiązało się wyeliminować ze swojego łańcucha dostaw firmy, których działanie może mieć negatywny wpływ na środowisko.
Tysiące ton niesprzedanego oleju
Potrzebne są jednak skuteczne działania prawne. Już w 2004 roku WWF powołał inicjatywę wielostronną RSPO (twz. okrągły stół w sprawie certyfikacji oleju palmowego). Dzięki certyfikacji jego produkcja stałaby się bardziej odpowiedzialna wobec środowiska i ludzi. Do inicjatywy przystąpili najwięksi gracze, kontrolujący w sumie około 40 proc. rynku, czyli w sumie ok 400 producentów i dostawców tego surowca. Akcję wsparły również inne organizacje ekologiczne, takie jak Oxfam International.
Certyfikacja RSPO ruszyła w 2008 roku, jednak nie spełniła pokładanych = w niej nadziei. Firmy, które oficjalnie produkowały ekologicznie, po cichu wybierały jednak tańszą opcję. Droższy olej po prostu nie pojawiał się na rynku. Tak było np. w 2009 roku, gdy media donosiły o tysiącach ton niesprzedanego oleju z certyfikatem RSPO. W odpowiedzi WWF opublikowało czarną listę najbardziej nielojalnych sygnatariuszy porozumienia. Od tamtego czasu niewiele się zmieniło.
Poprawka Nutelli
Z przeprowadzonych w 2009 roku badań dziennika ?Independent? wynika, że olej palmowy jest niemal wszędzie. Zawierało go aż 43 ze 100 najlepiej sprzedających się produktów spożywczych na Wyspach, a ich liczba stale rośnie. Zgodnie z przewidywaniami Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) do roku 2020 się podwoi, a do 2050 r. ? potroi.
Europa zaczyna dostrzegać wagę problemu. Francja zwiększyła podatek na produkty zawierające olej palmowy aż o 300 proc. Poprawka nazwana przez prasę ?poprawką Nutelli? ma przynieść prawie 40 mlnw euro wpływów do budżetu oraz zmusić producentów do zmniejszenia ilości wykorzystywanego przez nich oleju.
Prawie jak smalec
Co ma z tym wspólnego krem czekoladowy? Podobnie jak inne słodycze zawiera aż 25 proc. oleju palmowego, który nadaje mu odpowiednią konsystencję. To zdecydowanie nie jest zdrowe śniadanie, choć olej ma pochodzenie roślinne, dwie łyżeczki popularnego masła czekoladowego to 22 g tłuszczów nasyconych (dla porównania w dwóch łyżeczkach zwykłego masła jest 14 g tłuszczów nasyconych). Spożywane w nadmiarze, tłuszcze nasycone podnoszą poziom ?złego cholesterolu? LDL we krwi, co w konsekwencji może wywołać miażdżycę, choroby serca, a nawet doprowadzić do zawału lub udaru. Są to skutki zdrowotne porównywalne ze spożyciem alkoholu i paleniem papierosów. Z punktu widzenia zdrowia równie dobrze można by codziennie jeść smalec.
Co może w tej sytuacji zrobić zwykły konsument? To, co zawsze ?czytać informacje na opakowaniu. Trzeba być bardzo uważnym, ponieważ producenci nie chcą się przyznawać, że dodają ten olej do swoich produktów. Zazwyczaj olej palmowy figuruje jako olej roślinny lub tłuszcz roślinny, często bez informacji, czy był uprzednio utwardzany czy nie. Warto także zwrócić uwagę na dodatki spożywcze. Pod nazwą emulgatora E-471 i tłuszczów CBE i CBS również kryje się olej palmowy.
Podejrzane mogą być nie tylko chipsy czy wafelki. Pięknie wyglądające produkty opatrzone znaczkiem ?vegan? w sklepie ze zdrową żywnością, czy niewinny batonik muesli także mogą zawierać utwardzony olej palmowy. A to nic innego niż zabójcze tłuszcze trans po 3 zł za sztukę.
Działacze ekologiczni są zgodni, że najlepszym rozwiązaniem dla środowiska jest po prostu zmniejszenie konsumpcji. To złota zasada, która doskonale sprawdza się w przypadku oleju palmowego.
Karczowanie lasów deszczowych pod plantację palm olejowych niszczy siedliska zwierząt zagrożonych wyginięciem. Główne gatunki, które ucierpiały na wycince lasów, to słoń indyjski, tygrys, nosorożec sumatrzański oraz orangutany. W ciągu ostatnich 10 lat populacja orangutanów żyjących na wolności zmniejszyła się o 50 proc. Przyczyną takiego spadku jest działalność człowieka, w tym destrukcja lasów deszczowych w celu pozyskiwania oleju palmowego. W ciągu ostatnich 20 lat ponad 3,5 miliona indonezyjskich i malezyjskich lasów deszczowych wykarczowano pod plantację palm. Przez ten czas zniszczono 80 proc. terenu naturalnych siedlisk orangutanów. Organizacja The International Union for Conservation of Nature and Natural Resources (IUNC) szacuje, że na wolności pozostało 55 tys. orangutanów borneańskich, przy czym co roku ginie 5 tys. z nich. Orangutanów sumatrzańskich pozostało jedynie 6,3 tys., z czego rocznie umiera 1 tys.
www.orangutan.org.au
Joanna Paluch – wegetarianka z ambicjami na wegankę. Dyplomowana animatorka kultury. Chciałaby zmienić świat, ale na razie postanowiła zacząć od siebie