Świat wystawia moją cierpliwość na coraz cięższe próby. Wydawało mi się, że słyszałem/czytałem już wszystkie absurdalne argumenty przeciw niejedzeniu mięsa i/lub nieużywaniu jakichkolwiek produktów odzwierzęcych. Na czele z argumentem z lwa, który ma kły, i dlatego ludzie powinni/muszą jeść mięso.
Do tego „takie są odwieczne prawa natury” (z wariantem „Bóg powiedział: czyńcie sobie ziemię poddaną”), czyli z cyklu o przydługim tytule „Jak nie zauważyć, że świat się troszkę jednak zmienił od czasu, gdy człowiek tworzył kulturę zbieracko-łowiecką/gdy na Bliskim Wschodzie spisywano Biblię”. Nie należy zapominać o koronnym argumencie ad Hitlerum – jeśli zbrodniarz był wegetarianinem, to czyni to wegetarianizm (o weganizmie nie wspomnę) zbrodniczym. Statystyczny dyktator był wprawdzie mięsożercą (jeśli większość byłaby wege, to już dawno byśmy się o tym dowiedzieli), ale każdy przegrywa z Adolfem. Taka niepisana zasada domorosłych historyków. Z czym wiąże się inny argument: „naziści i komuniści pozbawiali Polaków mięsa, żeby uczynić ich łatwym do zniszczenia celem przez wątłość i ogólną apatię”. Ostatnio króluje moda na argumenty „ze współczucia”. „Weganie chcą, żeby hodowane zwierzęta zostały wymordowane, i to na darmo, bo zakażą ich zjadania”.
Holokaust zwierząt w naszym wykonaniu… Tak durny pomysł, że podejrzewam o niego sztuczną pseudointeligencję. I ostatni na dziś (uwaga, hardcore!): „skoro zwierzęta tak cierpią w hodowli, to ich zabijanie jest aktem humanitarnym”. Osoba wygłaszająca działa więc w ogólnym rozrachunku… bardziej etycznie. Co robić? Po pierwsze: pamiętać, że ludzie są zdolni do każdej myślowej ekwilibrystyki, by poczuć się lepiej ze swoimi wyborami lub ich brakiem. Racjonalizują, żeby nie robić nic. Przez część z nich przemawia niepewność, ziarenko wątpliwości zostało posiane. Niełatwo je dostrzec, ale czasem warto spróbować. Po drugie – kiedy mamy podejrzenie, że przekaz jest sztuczny – pamiętać o zasadzie „nie karmić trolla”. Karmienie tylko zwiększy jego zasięgi.
- Tekst: Maciej Weryński
- Tekst ukazał się w numerze 3/2023 Magazynu VEGE