Trzeba przejść kawałek za przystanek autobusowy. Droga jest przyjemna: drzewa, mała wioska, tradycyjna architektura, która miesza się elementami nowoczesnymi, jest nawet kapliczka z 1650 r., przy której budowie nie użyto piły ani metalowych gwoździ. Jednak nie to robi największe wrażenie w tym miejscu. Zbliżamy się i zaczynamy dostrzegać go z daleka. Czujemy dreszcz, emocja zamraża ślinę. On tam jest.