Wiemy, którędy prowadzi droga do serca. W Walentynki może prowadzić przez? dobrą restaurację
Dobrosława Karbowiak
Rezerwacja stolika w Walentynki jest niełatwa nawet wówczas, gdy nie dochodzi nam dodatkowy problem, czyli znalezienie w miarę przytulnego miejsca, które będzie serwować również dania roślinne. Większość wegetariańskich czy wegańskich lokali świetnie sprawdza się przy codziennych posiłkach, ale z reguły nie ma zbyt randkowego wystroju i nastroju: trzeba więc szukać gdzie indziej.
Na początek warto się rozejrzeć po okolicznych indyjskich bądź chińskich restauracjach ? większość powinna mieć w menu choć kilka wegańskich pozycji. Sporo miejsc podających sushi ma też w ofercie maki z nadzieniem z ogórka bądź awokado. Do nastroju romantycznej kolacji świetnie będą pasować również wszelkie włoskie restauracje, gdzie bez problemu powinno udać się zamówić spaghetti z sosem z samych warzyw i ziół bądź pizzę marinara (standardowo bez sera).
Zaskakująco dużo osób zatrudnionych w gastronomii ma spory problem z podziałem produktów na roślinne i odzwierzęce. Dobrze więc przy okazji wymienić, czego dokładnie nie jemy i przygotować się na pytania o kurczaki, ryby, seler czy groszek.
Po drugie ? wiele osób pracujących w restauracjach nie zna na tyle menu, żeby móc zgodnie z prawdą odpowiedzieć na pytanie o potrawy bez składników pochodzących od zwierząt, co prawdopodobnie wynika także ze wspomnianej powyżej niewiedzy, co to w ogóle są składniki odzwierzęce. Ten problem należy rozwiązać, zapoznając się z menu samodzielnie i później dopytując o potrawy, co do których są duże podejrzenia, że mogą być wegańskie. Pytając najpierw o to, czy serwowane są potrawy całkowicie roślinne, zazwyczaj usłyszymy zapewnienie, że tak. I będzie różnie. Kiedy jednak zaczniemy drążyć temat i zadawać pytania o konkretne pozycje w menu, zapewne okaże się, że niektóre z nich spełniają całkowicie nasze wymagania.
Aby ułatwić takie zmagania w lokalach gastronomicznych, Fundacja Viva! opracowała Wegeraider, który tłumaczy, na czym polega wegetarianizm i weganizm i jakich produktów wegetarianie i weganie unikają. Wegeraider można ściągnąć, wydrukować i zostawić w restauracji, mając przy okazji dodatkową satysfakcję z niesienia kaganka wegetariańskiej oświaty.
Robiąc badanie rynku pod kątem ofert walentynkowych, warto sprawdzić, czy przyjazne wegetarianom miejsca nie przygotowały jakiejś specjalnej propozycji. Warszawski hostel Emma kusi na przykład w ten dzień upominkiem i specjalnymi promocyjnymi cenami dla par.
Gotowanie w parze
Jeśli kogoś przerasta próba znalezienia przyzwoitego miejsca w dzień wzmożonej rywalizacji o stoliki lub zdecyduje się na randkę w chwili, gdy żadnych miejsc już w lokalach nie będzie, można rozważyć również samodzielne przygotowanie kolacji. Wbrew pozorom na wyjątkowe okazje najlepsze są przepisy już sprawdzone ? nie ryzykujemy wtedy kulinarnej katastrofy w ostatniej chwili i spędzania wieczoru nad butelką wina bądź wody mineralnej.
Jeśli brak sprawdzonych przepisów, które nadają się na nieco bardziej wyjątkową kolację, jedynym rozwiązaniem jest zaryzykować i rozejrzeć się za nowymi inspiracjami. Dobrym źródłem nowych pomysłów mogą być polskie wegańskie blogi kulinarne zgromadzone przez Stowarzyszenie Empatia w ramach programu ?Weganizm. Spróbujesz?? lub znany i lubiany serwis ?Puszka ? Wege książka kucharska?.
Udoskonaloną wersją przyrządzania kolacji w domu jest gotowanie we dwoje. Wspólne gotowanie to świetny pomysł na spędzenie czasu, efekt końcowy przestaje mieć już wówczas zbyt duże znaczenie. W końcu już od czasów Cervantesa, uczącego nas, że droga jest zawsze lepsza niż gospoda, ludzkość wie, że bardziej liczy się proces dążenia do celu niż samo jego osiągnięcie. A osiąganie celu w miłym towarzystwie i z jedzeniem pod ręką to już sama przyjemność.
Nie ma róży bez kolców
Dzień św Walentego jest przy okazji dniem zwiększonego zapotrzebowania na wszelkiego rodzaju cięte kwiaty ? szczególnie czerwone róże. Warto zastanowić się jednak, czy taka forma okazywania ciepłych uczuć jest na pewno najlepsza. Ton van Zantvoort stworzył dwa lata temu dokument pot tytułem ?A Blooming Business? (?Kwitnący interes?), w którym pokazał realia pracy na afrykańskich plantacjach róż ? co jest o tyle istotne, że 95 proc. sprzedawanych w Europie róż pochodzi właśnie z Kenii, Etiopii, Zimbabwe, Ugandy, Zambii oraz Ekwadoru i Kolumbii.
W związku z dużym zapotrzebowaniem róż na wodę warunkiem opłacalnej hodowli jest stały dostęp do wody ? dlatego też spora część kenijskiej hodowli róż odbywa się w bezpośredniej okolicy jeziora Naivasha, które stopniowo umiera w wyniku wpuszczania tam dużych ilości chemikaliów. Warto dodać, że zatruwane przez plantacje jezioro jest przy okazji jedynym źródłem wody pitnej dla miejscowej ludności.
Nadmierne zużycie wody i jej zanieczyszczanie to jednak nie jedyne problemy związane z hodowlą róż w Afryce. W dokumencie Zantvoorta mowa jest również o niskich płacach, łamaniu praw pracowniczych, wykorzystywaniu seksualnym pracownic, pracy po 12 godzin, pracy ze szkodliwymi chemikaliami bez użycia masek i odzieży ochronnej oraz ? jak można się domyśleć ? nieustannie poranionych dłoniach.
W związku z rosnącą świadomością problemów związanych z produkcją róż i wychodząc naprzeciw etycznym konsumentom, niektóre sklepy posiadają w ofercie kwiaty opatrzone certyfikatem Fair Trade lub Flower Label Program. Na razie ciężko o nie w Polsce, ale skoro sprzedawane są już w Anglii, Austrii, Niemczech czy we Włoszech, to może w końcu dotrą również do naszych sklepów. Obecnie najbardziej ekologicznym i etycznym rozwiązaniem jest kierowanie się starą zasadą ?kupuj lokalne i sezonowe? – co nie pozostawia nam zbyt wielu opcji, jeśli chodzi o kwiaty zimą. Cóż, różyczki da się jeszcze robić z marcepanu, a marcepan to zawsze strzał w dziesiątkę.
Wypadałoby na koniec dodać, że można jeszcze oczywiście próbować nie dać się wciągnąć w obchody tego święta sklepów i restauracji i potraktować go jak każdy inny dzień w roku (w końcu kocha się przez cały czas, a nie od święta) albo uczcić go nie wydając mnóstwa pieniędzy (skoro miłości i tak kupić się nie da). Niezależnie od podjętej decyzji można pocieszać się tym, że to tylko jeden dzień w roku, minie szybko i wszystko znów wróci do normy.