Diego to żółw, który w swoim życiu miał nie lada misję do wykonania: od lat 60. pełnił szlachetną rolę reproduktora w Parku Narodowym Galapagos. Słowem, pomagał odtworzyć swój gatunek (wówczas żyło tam tylko 2 samców i 12 samic). W ostatni poniedziałek Diego i 14 innych żółwi słoniowych zostało przewiezionych łodzią na niezamieszkałą wyspę Españolę, z której oryginalnie pochodzi ten gatunek. Będą tam żyć w spokoju na wolności.
“Zamykamy ważny rozdział w zarządzaniu parkiem. 15 żółwi, w tym Diego, wraca do domu po dziesięcioleciach rozmnażania w niewoli i ratowania gatunku przed wyginięciem. Wasza wyspa wita was z otwartymi ramionami” – poinformował na Twitterze minister środowiska Ekwadoru, Paulo Proano.
Cerramos un capítulo importante en la gestión del @parquegalapagos, 15 tortugas de #Española, incluyendo a #Diego, regresan a casa tras décadas de reproducirse en cautiverio y salvar a su especie de la extinción. Su isla las recibe con los brazos abiertos. (Noticia en desarrollo) pic.twitter.com/M4a4maQm9E
— Paulo Proaño Andrade (@PauloProanoA) June 15, 2020
Diego na Galapagos przyjechał… w ubiegłym wieku. W połowie lat 60. został przetransportowany z ogrodu zoologicznego w San Diego w Kalifornii. Przez kolejne kilkadziesiąt lat “pracował” nad odnowieniem swojego krytycznie zagrożonego gatunku (nieliczne żółwie żyjące wtedy na Galapagos były zbyt rozproszone, by się rozmnażać, trzeba było przysłać “posiłki” z zewnątrz. Jak informuje National Geographic, ponad 100-letni Diego może być ojcem nawet 40 proc. z liczącej obecnie 2 000 osobników żółwiej rodziny.
LD