Chiny to jedna z najstarszych cywilizacji świata, której historię czyta się momentami jak baśń, a momentami jak horror. Współczesność też
Kraj, w którym rządził jeden z najsłynniejszych tyranów XX wieku. Ten sam, którego pomniki, obrazy i popiersia można nadal oglądać w każdym chińskim mieście, a którego imienia nie powinno się wypowiadać, szczególnie jeżeli rozmawia się z obcokrajowcem. Gospodarczo i politycznie Chiny są dziwnym tworem. Hybryda komunizmu i kapitalizmu, niby sprzecznych sobie porządków, napędza Państwo Środka, stawiając je w triadzie najważniejszych mocarstw świata. Ateistyczny kraj, w którym można wejść do buddyjskiej czy taoistycznej świątyń i zatracić się w mantrach. Miejsce, w którym nadal zjada się psy i koty, ale i weganie mogą się poczuć jak w niebie. Jakie tak naprawdę są współczesne Chiny?
Świecące miasta i wsie napędzane wołami
Odwiedzając chińskie miasta, można się poczuć jak w niesamowicie prosperującym świecie totalnego konsumpcjonizmu. Ludzie pędzący do pracy w Szanghaju, Pekinie czy Chengdu rzadko patrzą w oczy i nie reagują specjalnie na widok laowaji (to w mandaryńskim slangu określenie obcokrajowca, nie jest uważane za obraźliwe).