Fragment książki „Jej Wysokość Gęś”, Wydawnictwo Poznańskie
Któregoś dnia podeszła do mnie znajoma i powiedziała:
– Napisz dla nas książkę o ptakach. Ale pisz tak, jak o nich opowiadasz – podobno lubiła mnie słuchać w radio, w którym w tamtym czasie dość często bywałem. – Nie skupiaj się za bardzo na szczegółach, daj się ponieść opowieści. Szczegóły same przyjdą. Przede wszystkim pisz tak, jak czujesz…
Od tamtego spotkania minął rok, a potem drugi, a mnie nie udało się nawet pozbierać myśli. Przełom nastąpił dopiero po tym, jak przerwałem pracę. Któregoś popołudnia usiadłem do laptopa, otworzyłem nowy dokument i po chwili przeczytałem na monitorze zdanie: „W maleńkim porcie Seahouses w północnej Anglii zaskoczyło nas wielkie poruszenie…”. Zdanie, które otwiera książkę, i chyba jedyne, które nigdy się nie zmieniło. Za nim przyszły następne. Pojawiły się, gdy zrobiłem im miejsce.
Powinienem był to wiedzieć – ptaki potrzebują przestrzeni!
Mimo że książka ma w tytule gęś, nie jest wyłącznie o gęsiach i chociaż pełno w niej naukowych informacji, w żadnym wypadku nie jest książką naukową. To jest książka o ptakach, po prostu, a czasami o ludziach, którzy tak jak ja mają na ich punkcie odlot i dla których ptaki i cała Przyroda są ważne. Opowiadając o nich, starałem się robić to tak, jak opowiada się o znajomych: co robią, gdzie żyją, co się im przydarza. Bo ptaki to nasi znajomi. Kiedy na chwilę odstawimy nasze tytuły, drogie gadżety i święte prawdy, kiedy spuścimy z tonu, okaże się, że mamy podobne problemy, a nawet ambicje i pragnienia: mieć rodzinę, a czasami święty spokój, czuć się bezpiecznym w stadzie, ale zachować własną przestrzeń. Być zdrowym i sytym, mieć szacunek swojej grupy, a nawet dobrze wyglądać i się podobać…
Im bardziej nadzy jesteśmy i im głębiej zaglądamy, tym więcej widzimy podobieństw. My, ptaki i cała reszta tak zwanych kręgowców jesteśmy zbudowani według tego samego planu: czaszka, dwoje oczu, otwór gębowy, dziób czy usta – w gruncie rzeczy mało istotne. Kręgosłup, przednie kończyny – ręce lub skrzydła, klatka piersiowa, miednica, nogi. Nasze serca różnią się przede wszystkim wielkością. Naszych zarodków nawet nie umielibyśmy odróżnić. W końcu wszyscy pochodzimy od tego samego przodka i jesteśmy ze sobą spokrewnieni. Jest nas przy tym tak wielu – podobnych i jednocześnie zachwycająco różnych. Przyznam, że nie rozumiem ludzi zapatrzonych w siebie lub w kosmos, którzy nie dostrzegają piękna i bogactwa życia na ziemi. Tak samo jak nie rozumiem tych, którzy niszczą je i zabijają dla własnej przyjemności lub egoistycznego, krótkowzrocznego zysku. Czasy dla ptaków i ziemskiej bioróżnorodności są trudne, więc o rzeczach niewygodnych też tutaj wspominam.
Zależało mi na napisaniu książki osobistej, nawet intymnej. Stąd jej osobisty i mam nadzieję otwarty, humanizujący język, o który nieraz spierałem się z redaktorką, Panią Olą Deskur. Bohaterami tej książki są ptaki, a o bohaterach nie wypada opowiadać inaczej. Razem z Panią Olą prosimy o wyrozumiałość wszystkich gramatycznych legalistów oraz osoby przywiązane do sztywnych książkowych reguł, jak choćby tej, która każe spisywać indeksy gatunków małymi literami. My użyliśmy wielkich i nazwaliśmy nasz Indeksem Bohaterów. Tak samo zapisujemy Ziemię w rozumieniu przestrzeni życiowej, którą dzielimy z całym ziemskim stworzeniem. Bardzo bym chciał, aby tym, którzy sięgną po „Jej Wysokość Gęś”, została ona w głowach raczej jak wspomnienie ciekawego spotkania niż przeczytana książka… Żeby mieli poczucie, że dowiedzieli się czegoś nowego i że ich rzeczywistość się poszerzyła. Ale być może jeszcze bardziej chciałbym, aby to spotkanie stało się inspiracją do nowego spojrzenia na świat. Wyjdźcie do ogrodu, a jeśli w międzyczasie ktoś już zamienił go w „martwą naturę”, pójdźcie do lasu lub nad rzekę. Może wybierzcie się do jakiegoś pobliskiego rezerwatu albo parku narodowego (jeśli i one nie zostały jeszcze zniszczone)? Wyciągnijcie słuchawki z uszu, oderwijcie wzrok od ekranu i spójrzcie przed siebie, na wodę, na drzewa, do góry. Może rozpoznacie tam kogoś znajomego…?
Dlaczego ptaki? Dlaczego nie wiewiórki, daniele, delfiny albo motyle, które przecież też są ciekawe i piękne? Nie wiem, zawsze tak miałem i wcale nie jestem w tym wyjątkowy. Na całym świecie są miliony ptasiarzy. Ptaki mają moc. Kto nie wierzy, niech spojrzy w niebo i posłucha głosów ciągnących tam kluczy Ich Wysokości Dzikich Gęsi.
Na początku była gęś. Wielka Poruszycielka. Początek wszechświata. Najbardziej szara z szarych. Najbardziej boska z boskich. Jej Wysokość Gęś! Żaden inny ptak ani jakiekolwiek stworzenie nie było tak ważne i czczone wśród tak wielu ludów i kultur na całej Ziemi. Od starożytnych Egipcjan i Hindusów przez ludy Syberii, Innuitów i Indian, aż po Celtów, wikingów, Germanów i Słowian. We wszystkich indoeuropejskich językach słowo gęś ma nie tylko wspólny źródłosłów, ale poza wyjątkami nawet brzmi podobnie. Niewiele jest takich słów! Gęś mogła być pierwszym ptakiem, którego ludzie zaczęli nazywać. Starożytni Hindusi wierzyli, że Wielka Pra-Gęś zniosła złote jajo, wspaniałe jak słońce, a z niego wyszedł Stwórca. Tak oto razem z całym ziemskim stworzeniem, bioróżnorodnością, wszyscy jesteśmy od Gęsi. Egipcjanie mieli podobną wizję narodzin Ziemi, która wykluła się z pierwszego jaja. Ale była martwa. Wtedy odezwał się Wielki Gęgacz. Jego krzyk rozszedł się po całym świecie i obudził go do życia. Zgodnie z tamtymi wierzeniami ludzie odchodzący do Krainy Zmarłych muszą pójść ścieżką koło Gęsiego Stawu zwanego Char.
Krzyk, który gęsi podniosą na widok duszy przybysza, będzie znakiem dla Ozyrysa oraz wszystkich towarzyszących mu bóstw i okrutnych strażników. A wtedy biada złej duszy… W tamtych czasach do Egiptu zlatywały na zimę te same gęsi, które dzisiaj docierają tylko do zachodniej lub najwyżej południowej Europy. Stąd na staroegipskich papirusach obecność gęsi zbożowych czy filigranowych bernikli rdzawoszyich. Ale pierwowzorem Wielkiego Gęgacza była lokalna gęś egipska. Na dworach faraonów pewnie poczynała sobie też poczciwa gęgawa. Nie tak kolorowa, ale większa, głośniejsza i chętnie działająca w zespole. Z czasem zdetronizowała egipską. Typowa dla gęsi zaborczość w relacjach partnerskich u tej ostatniej osiąga stany ekstremalne. W sezonie godowym nawet przeciągłe spojrzenie na cudzą partnerkę może wywołać awanturę. Spektakularne pościgi i pojedynki wysoko nad głowami przygodnej publiczności nie są niczym wyjątkowym. Najczęściej walczą oni. Najczęściej one tę walkę sprowokowały, a teraz dopingują głośnymi okrzykami. Temperamentne gęsi egipskie znane są też z brawurowej obrony swoich gniazd i piskląt. Rekordzista ruszył kiedyś na… helikopter, który za bardzo zbliżył się do dziupli z wysiadującą samicą. Inne pary w rewirze też nie będą tolerowane.
Egipskie coraz częściej zaglądają do Polski. Zdarzają się nawet pojedyncze lęgi. Nie przylatują z Egiptu, ale z Niemiec. Tam od wielu już lat żyją w stanie wolnym, tak samo jak we Francji, Belgii, Holandii i w Anglii, gdzie zamieszkuje jedna z większych populacji licząca około 1200 par lęgowych. To być może stamtąd gęś egipska zaczęła kolonizować Europę. Właściwie to ją rekolonizuje. Gdy w latach 30. XVIII wieku wypuszczono pierwsze ptaki w jednej z norfolskich posiadłości, na kontynencie prawdopodobnie wciąż jeszcze żyli ich ostatni, rdzenni współplemieńcy. Najdłużej gęsi egipskie utrzymywały się w południowo-wschodniej Europie i w dolinie Dunaju. Jeszcze w czasach rzymskich zamieszkiwały najprawdopodobniej cały basen Morza Śródziemnego.
Genetycznie rzecz ujmując, gęś egipska gęsią nie jest. Dlatego w polskim nazewnictwie przemianowano ją ostatnio na gęsiówkę egipską.
Razem z innymi tak zwanymi półgęsiami i gęsiami, półkaczkami i kaczkami oraz łabędziami i całym zestawem niezłych oryginałów należy do rodziny kaczkowatych. Tworzy ją około 180 gatunków znanych z bardzo mglistych powiązań genetycznych. Nawet te, które wyglądają i zachowują się bardzo różnie, z punktu widzenia DNA są do siebie bardzo podobne. Co bardziej dziarskie kaczory i gąsiory czasami wykorzystują to podobieństwo. Potem przychodzą na świat najbardziej zaskakujące kaczko-kaczki, gęsio-gęsi, a czasami nawet kaczko-gęsi. Ta gorąca ptasia krew… Średnio o 3 st. C gorętsza od naszej. Stąd u nich taka szybka przemiana materii.
Duże emocje i żywe reakcje. 40 proc. – mieszańców tylu gatunków zaobserwowano do tej pory wśród kaczkowatych. To rekord w całej ptasiej systematyce. Natura nie lubi się ograniczać. Tylko jak zawsze dumne łabędzie zawężają się do opcji łabędzio-łabędzi, a i to wyjątkowo. Profesora Lorenza zapytano kiedyś, dlaczego ptaki różnych gatunków się ze sobą krzyżują? „Moja droga – zaczął noblista – takie rzeczy zdarzają się nawet w najlepszych rodzinach”.
- Tekst: Jacek Karczewski
- Tekst ukazał się w numerze 2/2020 Magazynu VEGE