Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Spacerkiem przez sztukę

listopad 29 2019

Co warto zobaczyć, a czym się posilić w Pradze? Nie ma tu prostych odpowiedzi. To miasto kryje w sobie tyle atrakcji, że można tylko opowiedzieć o subiektywnych wrażeniach z poznanych małych fragmentów, których mozaika składa się na to niesamowite miejsce.

Wielu turystów zachwyca się Pragą od pierwszego wejrzenia. Moja z nią przygoda rozpoczęła się w 2013 roku. Pretekstem do przyjazdu był koncert mojego ulubionego artysty – Nicka Cave’a. Od tamtego czasu wracam tu zaznać atmosfery tej zróżnicowanej, tętniącej życiem, a jednocześnie wyciszającej stolicy. Moje ostatnie do tej pory odwiedziny odbyły się w lipcowy weekend, zdjęcia pochodzą z tego właśnie pobytu.

Powstałe w średniowieczu pięć miejscowości po połączeniu w 1784 roku dało początek współczesnej Pradze. Nazwa miasta pochodzi od wyrazu práh (cs. próg), można ją tłumaczyć jako miasto zbudowane nad progiem. Praga liczy sobie (dane z 2017 roku) niecałe 1,3 mln mieszkańców. Leży nad rzeką Wełtawą. Z historycznych obiektów wart uwagi jest np. najstarszy uniwersytet w Europie Środkowej, założony w 1348 roku przez króla Karola IV. W czasie, gdy powstawała uczelnia, Praga stała się największym w Europie miastem położonym na północ od Alp.

Do Pragi najwygodniej dotrzecie pociągiem, jest tu też port lotniczy. Komunikacja miejska opiera się głównie na siatce trzech linii metra (powstałych w latach 70. i 80. XX w.) i tramwajach, jest szybka i bezproblemowa. Szczególnie polecam kupić bilet dwu- lub trzydniowy. Poniesiony koszt (około 50 zł) zwróci się w miarę szybko – jeżdżenie szynowe po tym mieście jest naprawdę wygodne, a sama metropolia rozległa.

W Pradze mieszkało i tworzyło wielu uznanych artystów. Jako przykład może posłużyć chociażby Franz Kafka, autor słynnego „Procesu”. Mieści się tu jego muzeum. Lata spędził tu też węgierski kompozytor Ferenc Liszt.

Intensywny i pełen architektonicznych wrażeń pobyt z moją przyjaciółką rozpocząłem od spaceru od dworca kolejowego w stronę Wełtawy. Już po chwili zobaczyliśmy ciągi kolorowych kamienic (zrobiły na nas estetycznie pozytywne wrażenie). Minęliśmy niezwykle ozdobną Synagogę Jubileuszową, chwilę później w oddali uwagę przyciągnęła gotycka Brama Prochowa. W okolicy bramy turystów otaczają przepiękne renesansowe kamienice, warto się tu na chwilę zatrzymać. Kilkadziesiąt metrów dalej stoi współczesna metalowa rzeźba przedstawiająca „stwora” – ciekawie to wygląda przy klasycznych budynkach o długiej historii.

Entuzjaści sztuki współczesnej już w samej przestrzeni miejskiej natkną się na odważne, przełamujące schematy rzeźby, jak np. „Adam i Ewa” (autor to praski artysta Kryštof Hošek). Liczne są tu rzeźby Davida Černego, cenionego współczesnego artysty, który nie boi się otwarcie krytykować współczesnych działań na scenie politycznej czy różnych cech czeskiej społeczności. Wrażenie zrobiły też na nas usytuowana przed wejściem do Muzeum Kampa rzeźba raczkujących dzieci z kodami kreskowymi zamiast twarzy czy podobizna Zygmunta Freuda wisząca nad skrzyżowaniem ulic Husova i Betlémské náměstí. Przykuwają też uwagę „Sikający” usytuowani przed wejściem do Muzeum Franza Kafki. Ciekawym elementem jest także lustrzana, obracająca się „głowa” samego autora.

Przykładem współczesnej awangardy architektonicznej może być wyłaniający się znad Wełtawy Tańczący dom.

Przypadkowo trafiliśmy też na inną ciekawą współczesną rzeźbę, złożoną z wielkiej siatki rozłożonej pomiędzy kamienicami i wypełnionej tysiącami plastikowych butelek. Rzeźba czeskiego artysty i reżysera Vladimíra Turnera nosi tytuł „Stop plastic pollution” (ang. zatrzymać zanieczyszczenie plastikiem) i porusza szczególnie aktualny temat.

W mieście poza licznymi galeriami i muzeami traficie również na zaangażowaną sztukę ulicy. Z pewnością natkniecie się na różne skłaniające do refleksji drobiazgi, np. logo „Star Wars” przerobione na pacyfistyczne „Fuck Wars”. A skoro o pacyfizmie mowa, grzechem byłoby nie wspomnieć o ścianie Johna Lennona, która od lat 80. XX w. zapełnia się sztuką inspirowaną artystą i zespołem The Beatles. Ściana co kilka tygodni jest całkowicie zamalowywana na biało, po chwili pojawiają się nowe, często amatorskie, ale piękne w przekazie dzieła przechodniów, turystów i artystów. Malunki są za każdym razem inne, ściana żyje swoim życiem. Ludzie przychodzą tu się podpisać, coś namalować, zrobić sobie zdjęcia.

Trafiliśmy na ulicznych muzyków śpiewających przy akompaniamencie gitar utwory Lennona. Wizyta przy ścianie jest dla mnie za każdym razem powodem do zadumy, refleksji, a czasem wzruszenia.
Jedną z klasycznych atrakcji turystycznych jest zbudowany w XIV w. kamienny Most Karola. Od 1965 roku jest otwarty tylko dla ruchu pieszego. Most ozdobiony jest posągami kilkudziesięciu świętych. Jest to perełka wśród sztuki użytkowej, niestety bardzo oblegana przez turystów. Dlatego też, żeby zaznać wyciszenia w jego okolicy, zalecam pójść na niego tuż po wschodzie słońca albo poza sezonem wakacyjnym. Listopadowa noc jest w tym kontekście o wiele lepszym pomysłem niż lipcowe popołudnie.

Stare Miasto po prostu trzeba zobaczyć! Wielki obszar zbitych ze sobą kamienic, ciasnych uliczek i bajecznego oświetlenia w nocy robi niezapomniane wrażenie. W tym mieście warto się zagubić, dać się ponieść naszej naturalnej, podskórnej ciekawości.

Zdecydowanie warto zobaczyć praski metronom, nawet jeśli chwilowo nie działa. W 1955 roku zbudowano tam największy na świecie pomnik Józefa Stalina, żeby 7 lat później go zburzyć. Pusta przestrzeń wokół metronomu, którą dziesiątki lat temu wypełniał gigantyczny pomnik, skłania do systemowo-politycznych refleksji. Znajdziecie w tej okolicy wiele drobnych dzieł z nurtu steet art. Pamiętajcie, że z tej okolicy roztacza się przepiękna panorama Pragi, z widokiem na Wełtawę i urocze mosty!

Kolejne perły tutejszej architektury to XIV-w. Rynek Staromiejski ze słynnym zegarem astronomicznym, który o każdej pełnej godzinie ukazuje swoje dynamiczne oblicze: przesuwają się na nim figury 12 apostołów oraz wyobrażenia Śmierci, Turka, Marności i Chciwości. Na wzniesieniu po zachodniej stronie Wełtawy leży dawna królewska dzielnica, czyli Hradczany. Znajduje się tam przepiękna katedra gotycka, barokowe budynki sakralne (Loreta) i słynna Złota Uliczka. Szukającym wyciszenia w naturze polecam Ogrody Królewskie.

Jeśli interesuje Was kultura żydowska, nie możecie pominąć dzielnicy Josefov (dawniej Židovské Město). Jest ona otoczona z każdej strony Starym Miastem, więc jest w bezpośredniej okolicy innych atrakcji turystycznych.

Nie wymieniłem wszystkiego, co tu widziałem w czasie ponad tygodnia spędzonego w tym cudownym miejscu. Nie byłem też jeszcze w wielu punktach, które mnie intrygują. Jeśli więc macie możliwość, najlepiej zostać tu jak najdłużej. Entuzjaści fotografii znajdą tu masę inspiracji, zdecydowanie warto zabrać ze sobą aparat dający możliwość robienia zdjęć z długim czasem naświetlania oraz statyw.
Już w czasie pierwszego pobytu w Pradze byłem zadeklarowanym i konsekwentnym roślinożercą, dlatego nieobojętne dla mnie było, co i gdzie będę mógł zjeść. Jasne, że w każdą podróż można (i warto) zabrać płatki owsiane, bakalie i napój roślinny, jednak ciepły posiłek jest nie do przecenienia. Z pomocą strony www.happycow.net znajdziecie masę wegańskich lokali w Pradze. W ciągu kilku pobytów za każdym razem stołowałem się gdzie indziej, w większości byłem bardzo zadowolony z relacji jakości do wielkości porcji i ceny jedzenia. Odwiedziłem m.in. kilka z aktualnie siedmiu czynnych restauracji sieci Loving Hut.

Ostatnio jedliśmy w lokalu przy ulicy Na Porici 25. Dostaliśmy dwie naprawdę sycące porcje: pierwsza (pieczone ziemniaki, fasolka, brokuł, gulasz, sałatka, wegański majonez), druga (ryż w curry z warzywami, tortilla, kotleciki, warzywa à la pakora, surówka z tofu). Kosztowały około 60 zł. Dodam jeszcze, że dania były przepyszne, restauracja jest naprawdę przestronna, wystrój kojarzący się z lasem… Czy można chcieć więcej? Można, np. zrobić zakupy na później. Świetnie zaopatrzony sklep z sieci World Vegan znajduje się tuż pod restauracją.

Drugi lokal, w którym się stołowaliśmy, to Zau Vegetarian przy ulicy Osadni 642/23 – kolejne w 100 proc. wegańskie miejsce. Tu jedliśmy bardziej azjatyckie dania, ciekawe były sajgonki i wyborne sushi. Porcje nałożyliśmy sobie naprawdę duże, koszt na dwie osoby wyniósł około 50 zł. Restauracja również jest przestronna, wyciszająca, a muzyka na szczęście nie zagłusza rozmowy.

Sporo też w Pradze sklepów ze zdrową, ekologiczną żywnością.

Jeśli chodzi o pamiątki z Pragi, najbardziej polecam poszukać ich na ulicy Jilská – jest tam gęsto od sklepików z różnymi drobiazgami. Generalnie prawie każdy ma to samo, jednak w jednym miejscu znajdziecie np. świecznik w jednej, a w sąsiednim w innej kolorystyce. Trafić można też na takie ciekawostki jak np. koszulka z podobizną Lennona z opisanej wcześniej ściany.

Przed przyjazdem do Pragi warto się zorientować, jakiego rodzaju sztukę chcemy poznawać. Zdecydowanie polecam wyciszające, wieczorne błąkanie się po zabytkowych okolicach, niespieszne dreptanie, chwytanie chwili, zachwyt nostalgicznym, niezaprzeczalnym pięknem tego miejsca. To miasto trzeba po prostu poczuć!

  • Tekst i zdjęcia: Jacek Balázs
  • Tekst ukazał się w numerze 12/2019 Magazynu Vege