Polacy przed świętami Bożego Narodzenia stają tłumnie w kolejkach po żywe karpie. Prawo na to pozwala, a świadomość społeczeństwa na temat potrzeb tych ryb jest wciąż za mała. To się jednak powoli zmienia.
Przed nami Boże Narodzenie, a wraz z nimi przykry widok, który towarzyszy im co roku. W hipermarketach i na targowiskach już od początku grudnia będą znajdowały się baseny z karpiami, często pełne brudu i krwi, bez dostatecznej ilości wody, aby ryby mogły się swobodnie poruszać. Klienci będą mogli wybrać karpia, którego chcą kupić, i poprosić o zabicie go na miejscu lub też zabrać żywego do domu. Wiele osób wciąż nie wyobraża sobie świąt bez pływającego wcześniej w wannie karpia – ryby, którą pan domu własnoręcznie pozbawi życia.
Skąd ta prymitywna „tradycja” niewystępująca w żadnym innym kraju w Europie? Ten „zwyczaj” narodził się po wojnie, kiedy to karpie pojawiały się w sprzedaży na rynku nawet na dwa tygodnie przed świętami, dlatego ludzie, aby mieć świeżą ryby na wigilię, zaczęli je trzymać w wannach. Teraz, kiedy wszyscy mamy lodówki, tego rodzaju okrutne praktyki nie znajdują już żadnego uzasadnienia.
Czy polskie prawo skutecznie chroni ryby przez takim niehumanitarnym traktowaniem?
Zgodnie z przepisami ustawy o ochronie zwierząt ryby podlegają dokładnie takiej samej ochronie prawnej jak wszystkie inne zwierzęta kręgowe. Oznacza to, że rybom nie można zadawać bólu ani cierpienia, bo wtedy dochodzi do przestępstwa znęcania się nad nimi. To w teorii. Ale jak wygląda w praktyce?
Przed 1 stycznia 2012 r. temat przestępstw popełnionych na rybach praktycznie nie istniał. Choć ustawa o ochronie zwierząt od momentu jej wejścia w życie stwierdzała, że jej przepisom podlegają wszystkie zwierzęta kręgowe, a więc także ryby, to przez pierwszych kilka lat jej obowiązywania do sądu nie trafiła żadna sprawa o znęcanie się nad tymi zwierzętami. Trudno było przekonać śledczych, że ryby czują ból, że jeśli mają być zabijane, to humanitarnie, a bez wody cierpią.
Sytuacja zmieniła się dopiero po nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, która weszła w życie z początkiem 2012 roku. Wówczas do otwartego katalogu przestępstw, które uznawane są za znęcanie nad zwierzętami, dodano zapis mówiący o tym, że przestępstwem jest „transport żywych ryb lub ich przetrzymywanie w celu sprzedaży bez dostatecznej ilości wody umożliwiającej oddychanie”. To był ważny krok w prawnej ochronie zwierząt, bo w końcu ryby zostały wyraźnie wymienione w ustawie, a przedstawiciele organizacji społecznych dostali narzędzie do zgłaszania niehumanitarnego traktowania ryb organom ścigania.
Ówczesny prokurator generalny Andrzej Seremet zwrócił się nawet ze specjalnymi wytycznymi do wszystkich prokuratur, aby sprawy o znęcanie się nad rybami nie były bagatelizowane, a sprawcy przestępstw na zwierzętach byli pociągani do odpowiedzialności karnej.
Jak się okazało, wprowadzenie tego przepisu okazało się jedynie połowicznym sukcesem, bo literalne jego brzmienie wskazuje, że przestępstwem jest transport żywych ryb lub ich przetrzymywanie bez dostatecznej ilości wody umożliwiającej oddychanie, ale wyłącznie w celu sprzedaży, a nie w żadnym innym. Śledczy interpretowali to w ten sposób, że karze podlegać mogą wyłącznie sprzedawcy lub dostawcy ryb, którzy utrzymują je w zbiornikach bez wody lub z minimalną ilością wody, a nie konsumenci, którzy kupują żywe ryby w plastikowych torbach.
W zasadzie co roku od początku grudnia powszechnym widokiem są w karpie w foliowych workach, z którymi klienci chodzą po hipermarketach i galeriach handlowych. Organizacje ochrony zwierząt biją na alarm, że tego rodzaju traktowanie ryb jest niehumanitarne – naturalnym środowiskiem ryby jest środowisko wodne, a bez wody ryba cierpi, bo się dusi. Co powinno być oczywiste, wcale dla śledczych oczywiste nie jest. Sprawy o znęcanie się nad rybami przez konsumentów są często umarzane, bo zdaniem policjantów i prokuratorów przestępstwem jest transport żywych ryb lub ich przetrzymywanie wyłącznie w celu sprzedaży, a zatem przed dokonaniem transakcji zapłaty za rybę przez klienta. To, co się dzieje z karpiem po tym, jak trafi do rąk klienta, nie jest jużich zdaniem przestępstwem.
Wielokrotnie w prowadzonych przeze mnie sprawach wskazywałam, że katalog przestępstw uznawanych za znęcanie się nad zwierzętami jest otwarty, a więc przykładowy (wymienione jest tam m.in. bicie zwierząt, złośliwe straszenie lub drażnienie zwierząt, porzucanie zwierzęcia, utrzymywanie zwierzęcia bez odpowiedniego pokarmu lub wody przez okres wykraczający poza minimalne potrzeby właściwe dla gatunku czy też właśnie zapis mówiący o transporcie i przetrzymywaniu ryb). Poza wymienionymi w pierwszej kolejności przykładami przepisy prawa stwierdzają jednak, że znęcaniem się nad zwierzętami jest każde zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania zwierzętom bólu lub cierpień. Dla odczuć ryby nie ma zaś znaczenia, czy jest ona przetrzymywana bez wody przez sprzedawcę w sklepie czy noszona przez wiele godzin w reklamówce po galerii handlowej przez konsumenta.
Naukowcy nie mają wątpliwości, że ryby bez wody cierpią. Wszystkie żywe ryby sprzedawane w Polsce należą do grupy Teleostei (kościstych), które pod względem rozwoju ośrodkowego układu nerwowego i złożoności motywowanych, tj. zachodzących z udziałem świadomości, dorównują ptakom i ssakom. Teleostei mają takie zakończenia bólowe jak ssaki. Na podstawie danych neuroanatomicznych, neurofizjologicznych, farmakologicznych i behawioralnych nie ulega wątpliwości, że karpie jak i inne Teleostei doznają bólu i strachu, a po wyłowieniu ich z wody ich poziom kortyzolu gwałtownie wzrasta.
Walki przedstawicieli organizacji społecznych o lepszy los karpi nie ułatwiają wytyczne wydawane co roku przez głównego lekarza weterynarii, który dopuszcza sprzedaż żywych ryb w ożebrowanych plastikowych torbach bez wody, które mają zapewnić rybom wymianę tlenową przez skórę.
Aktywiści wielokrotnie alarmowali, że to sprzeczne z obowiązującym prawem, które nakazuje wszystkie zwierzęta, w tym ryby, traktować humanitarnie, a zgodnie ze wskazaniami nauki, przetrzymywanie ryb bez wody jest skrajnie sprzeczne z ich potrzebami gatunkowymi i powoduje u nich cierpienie. W 2018 roku Fundacja Viva! oficjalnie wezwała głównego lekarza weterynarii do zmiany tych skandalicznych wytycznych poprzez nakazanie sprzedaży żywych ryb wyłącznie w pojemnikach wypełnionych wodą.
Kolejnym problemem, jaki niesie ze sobą wzmożona sprzedaż karpi przez Bożym Narodzeniem, jest nieumiejętne zabijanie ryb na terenie sklepów czy targowisk.
Zgodnie z przepisami prawa ryba jako zwierzę kręgowe powinna zostać zabita przez osobę przeszkoloną, w miejscu niedostępnym dla widoku ludzi. W praktyce w okresie przedświątecznym zatrudnia się dodatkowych, niejednokrotnie przypadkowych pracowników tylko do obsługi stanowisk ze sprzedażą ryb. Często są to osoby bez odpowiedniego przeszkolenia. Ryby, które powinny być zabijane na miejscu, są jedynie ogłuszane pałkami, co może doprowadzić do obudzenia się ryby zapakowanej w reklamówkę, a tym samym jej ogromnego cierpienia. W skrajnych przypadkach zdarza się, że ryby nie są ogłuszane w ogóle.
W 2018 roku głośna była sprawa okrutnego zabijania karpi na targu w Krotoszynie. Sprzedawca gilotynował żywcem karpie za pomocą tępej krajalnicy do sera. Sprawę nagłośniła Fundacja Viva!, która złożyła do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Sprzedawca został skazany na pierwszą w Polsce karę bezwzględnego pozbawienia wolności za znęcanie się nad rybami ze szczególnym okrucieństwem.
Mamy nadzieję, że dzięki zmianie świadomości społecznej oraz stale rosnącej liczbie osób wybierających dietę roślinną, problem sprzedaży żywych ryb, niezależnie od tego, czy zostanie on prawnie zakazany, przestanie wkrótce istnieć.
- Tekst: Katarzyna Topczewska
- Tekst ukazał się w numerze 12/2019 Magazynu Vege
***
Ku lepszemu
Kolejne markety rezygnują z praktyki sprzedaży żywych ryb, a organizacje broniące praw zwierząt cały czas monitorują ten proceder.
Rok 2019 był przełomem w wieloletniej walce o karpie – pierwsze sieci zrezygnowały ze sprzedaży żywych ryb z części sklepów. W październiku markety Tesco i Auchan oficjalnie wycofały ze swojej oferty żywe karpie. To wielki sukces organizacji oraz świadomych klientów, którzy nagrywają filmy i robią zdjęcia w sklepach, interweniują u obsługi, wzywają policję i powiadamiają organizacje o złym traktowaniu ryb.
Ruszyła również nowa strona krwaweswieta.pl, na której każdy znajdzie kompleksowe informacje, jak reagować, gdy spotkacie się z przykładem cierpienia ryb. Jeśli będąc w sklepie, zobaczysz karpie w pojemnikach bez wody, w brudnej wodzie z zawartością krwi, zwierzęta martwe pływające w zbiornikach, nieprawidłowe zachowanie personelu sklepu lub klientów, którzy noszą żywe ryby w plastikowych torbach bez wody, koniecznie nakręć film lub wykonaj zdjęcia i prześlij na adres ryby@viva.org.pl.
- Tekst: Magda Góra
- Tekst ukazał się w numerze 12/2019 Magazynu Vege