Nie tylko odpręża zwierzę, ale też wycisza i uspakaja opiekuna. Kilkanaście minut, kiedy człowiek koncentruje się tylko na psie, może okazać się lepszym relaksem niż godzinna medytacja.
tekst: Katarzyna Kucharska
Masowanie psa nie oznacza kładzenia go na specjalnym stole i ugniatania czy oklepywania. Nie jest to wyłącznie głaskanie, tyle że mocniejsze niż to, które często automatycznie wykonujemy podczas oglądania telewizji lub czytania książki.
Masaż jest chwilą wyciszenia i dla właściciela, i dla jego pupila. To czas, kiedy dawca i biorca koncentrują się na sobie, wsłuchują w swój oddech i dostosowują do siebie nawzajem.
Masowanie psa pomaga wzmocnić więź – dotykając ciała psa, człowiek za każdym razem poznaje je na nowo, zaś zwierzę buduje zaufanie do opiekuna, ucząc się odprężenia. Poza tym masaż wspomaga trawienie, poprawia przepływ krwi i dzięki temu zwiększa się odporność na choroby.
Masaż psi od ludzkiego zdecydowanie odróżnia fakt, że kiedy my idziemy na masaż, z reguły płacimy, kładziemy się i trwamy tak do końca. W przypadku masowania psa musimy nie tylko nauczyć się wyczuwać, kiedy on tego potrzebuje, ale też kiedy go nie chce. Warto tu zwrócić uwagę na mowę ciała. Nie chodzi tylko o wstawanie czy odchodzenie, ale również o odwracanie głowy od nas, oblizywanie się czy ziewanie. Mowa ciała psów to zespół często bardzo subtelnych sygnałów, które niedoświadczony opiekun może błędnie odczytywać. Nawet jeśli dopiero zaczęliśmy masaż, a dostrzegamy u psa sygnały świadczące o dyskomforcie, należy spróbować czegoś innego (inny ruch, ułożenie, zmiana miejsca) lub spokojnie przestać. Małymi krokami dojdziemy do etapu, kiedy pies nauczy się, że masaż to czas wyciszenia i nie będzie się przed nim bronił. Możemy też przyzwyczaić psiaka, że w określonych będzie mógł się wyciszyć podczas masażu.
Nikogo nie powinno dziwić, że również u zwierząt masaż może być zalecany bądź nie. Masaż, który ma przynieść psu odprężenie, zaleca się przy bólach, zmianach zwyrodnieniowych, przeciążeniowych, niedowładach i porażeniach, stanach po kontuzjach, osłabieniu mięśni, przemęczeniu, wadach postawy i chorobach narządu ruchu. Wśród przeciwwskazań należy wymienić gorączkę, krwotok, wstrząs, ostre i podostre stany zapalne, złamania przed pełną konsolidacją, nowotwory, zakaźne choroby skóry i z przerwaniem ciągłości tkanek, cieczkę i ciążę, a także każdy przypadek, kiedy na masaż nie zgadza się lekarz weterynarii.
Masaż jest doskonałą formą uspakajania zwierzaka po sytuacjach stresowych. Mowa tu o odwiedzinach gości, wizycie u weterynarza, a także o zabawie z nami lub innymi psami. Jeśli pomożemy psu przywrócić wewnętrzny spokój po tym, jak „nakręcił się” zabawą, będziemy mieli z nim mniej problemów na co dzień, a i pies będzie nam za to wdzięczny.
Należy jednak pamiętać, by nie masować zwierzęcia po obfitym posiłku. W idealnym przypadku powinniśmy masować psa raz dziennie, choć tak naprawdę dwa lub trzy razy w tygodniu w zupełności wystarczą. Nie każdy pies będzie chciał być masowany, a sama metoda może wymagać dostosowywania do określonego osobnika, np. ze względu na wielkość psa i jego charakter.
W przypadku nieśmiałego psa, który nie przepada za dotykaniem, należy zacząć od przyzwyczajania do swojej obecności, tego, że go obserwujemy, towarzyszy temu spokój i wyciszenie. Warto zadbać o wyeliminowanie mogących rozpraszać go dźwięków, a z czasem wprowadzać ćwiczenia uspakajające, pomagające utrzymać równowagę psychiczną i fizyczną. Pracując z psem nieśmiałym, należy skoncentrować się na wzmocnieniu zaufania. Podczas ćwiczeń okazujmy mu pełną cierpliwość i skupmy się na tym, by dostosowywać się do jego potrzeb i preferencji.
Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku psa reaktywnego, który na wszelkie próby współpracy reaguje pobudzeniem. Zanim przystąpimy do masażu, musimy popracować nad nauką koncentracji i współpracy z człowiekiem. Bardzo dobre są tu ćwiczenia węchowe.
Najlepiej i najłatwiej zacząć masaż u psa, który lubi kontakt z człowiekiem i bez oporów poddaje się wszelkiego rodzaju zabiegom. Jednak nawet w takim przypadku należy uważnie obserwować zwierzę, aby poznać, która z technik masażu najbardziej przypadnie mu do gustu.
Jedna z technik jest wzorowana na masażu Shantala, którego elementy mogą wpływać na pogłębienie więzi: dotyk, bliskość, zaufanie, mówienie… Z czasem opiekun uczy się lepszego rozpoznawania emocji psa, wyczuwania napięcia mięśni i ich rozluźniania. Bardzo ważną zasadą w masażu relaksacyjnym jest to, że cały czas dotykamy psa. W żadnej chwili nie odrywamy obu rąk. Masaż zaczyna się od przyjęcia postawy, którą z czasem pies zacznie rozpoznawać. Kładziemy ręce na psie i czekamy chwilę w bezruchu. W idealnym masażu zajmujemy się kolejno brzuchem, przednimi łapami, znów brzuchem, tylnymi łapami i grzbietem. Każdy ruch jest bardzo powolny, a pojedyncze ćwiczenie powtarzamy od trzech do siedmiu razy. Daną część ciała początkowo wolno głaszczemy z włosem, a następnie przystępujemy do masowania określonymi technikami.
Klasyczny masaż relaksacyjny powinien trwać około 15 min. Jest wzorowany na masażu ludzkim, który wykonuje się w kierunku do serca, ale u psów wygląda to nieco inaczej: należy pamiętać, by zawsze masować psa z włosem. Podstawowymi technikami masażu są tu głaskanie, rozcieranie i ugniatanie. W masażu klasycznym głaskanie jest nieco mocniejsze niż w technice wzorowanej na masażu Shantala i skupia się na masowaniu zgodnie z przebiegiem mięśni. Podczas rozcierania mamy do czynienia z silniejszą stymulacją, gdyż przesuwamy skórę psa. Ugniatanie to unoszenie partii mięśni (skóry) i lekkie gniecenie ich dłońmi. W ten sposób masujemy całe ciało psa. Oczywiście zanim przystąpimy do samodzielnego wykonywania masażu, warto skonsultować się ze specjalistą, który pokaże nam, jak poprawnie wykonywać opisywane tu ruchy.Spróbować masować psa zawsze warto. Nic nie tracimy, a możemy poprawić jakość więzi, która łączy nas z pupilem. Podczas tych kilku minut zapewnimy relaks i jemu, i nam samym.
Po zakończonym masażu pozwólmy psu spokojnie odpocząć. Nie zrywajmy go z miejsca, a jeśli się wybudzi, postarajmy się odwlec jego wstawanie, np. przez wydanie komendy „siad” lub „waruj”. Pamiętajmy jednak o złotej zasadzie: nic na siłę.
Artykuł ukazał się w numerze „Vege” 2/2013.