Mogło Wam umknąć, jeśli nie jesteście akurat osobami szczególnie zainteresowanymi życiem lokalnych społeczności, manifestującym się na sesjach rad rozmaitych gmin, a w dodatku nie mieszkacie w Janowie Podlaskim, ale nareszcie pojawiło się rozwiązanie problemów lasów. No, może nie rozwiązanie, ale przynajmniej diagnoza, a to ważny pierwszy krok.
Otóż na sesji miejscowej rady osoba przedstawiona jako łowczy wyjaśniła, że największymi zagrożeniami dla okolicznych lasów są: nielegalni migranci, ekoterroryści i wilki. Nie powstrzymując się od nutek ironii, muszę zaznaczyć, że wierzę, iż wspomniany pan właśnie tak myśli. Nie podejrzewam go o koniunkturalizm czy chęć zagrania na emocjach ludzi, w których umysłach lęk przed innymi miesza się z niemal mitycznym strachem przed wilkiem – i konkretnym zwierzęciem, i wcielonymi w niego siłami natury (patrz: baśnie o żelaznym wilku i Czerwonym Kapturku).
Jeśli te dwa lęki podać jak w panierce z możliwości, jakie oferuje nam dziś technologia (AI) – z wygenerowanych pseudozdjęć wilków na ulicach miast czy podpowiadanych przez internetowe trolle (często boty) treści o „zalewaniu Polski przez obcych”, a jeszcze w czasie, gdy trudno poradzić sobie z emocjami związanymi z sytuacją międzynarodową – to uzyskamy to, co właśnie obserwujemy.
Całkowite odwrócenie ról, przez które obrońcy lasu stają się terrorystami, a ofiary (migranci nie trafili na naszą granicę, bo mieli złośliwy plan, żeby nas zdestabilizować, tylko by uciec przed nędzą lub wojną w swoich krajach) i przyszłe ofiary (myśliwi bardzo chcą znów móc strzelać do wilków) – głównym zagrożeniem.
Smutne, wydawało mi się, że przez ostatnie dekady mentalność ludzi zmieniała się na lepsze (może zresztą się zmienia, tylko wolniej, niż sądziłem, i nie bez perturbacji?). Ale też pouczające. Lekcja do przyswojenia: nie ma zmiany raz na zawsze. Jeśli nie chcemy regularnie się cofać, to musimy wciąż się o nią troszczyć.
- Tekst: Maciej Weryński, redaktor naczelny Magazynu VEGE
- Tekst ukazał się w numerze 5/2025 Magazynu VEGE